In my world - Rozdział 2
-Nie powinieneś był zrywać z Davidem. Kochał cię jak mało kto. Takiej miłości nie spotyka się od tak.
Przewróciłem oczami, słysząc karcący ton mojej mamy w słuchawce telefonu i w myślach przywołując obraz mojego byłego chłopaka. Byliśmy razem... jakieś pięć lat? Zaczęliśmy się spotykać, gdy miałem 13 lat i rozstaliśmy się zaledwie pół roku temu. David był wysokim nastolatkiem o atletycznej budowie i lekko umięśnionej sylwetce. Miał brązowe włosy i oczy a twarz miała mocne i ostre rysy. Dla wielu był on wręcz ideałem piękna - wiele razy widziałem spojrzenia, jakie rzucały mu zarówno dziewczyny, jak i inni chłopcy. On jednak wybrał mnie i faktycznie - nie widział świata poza mną. Uśmiechnąłem się z lekkim smutkiem, chociaż nikt nie mógł tego zauważyć, i oparłem się plecami o ścianę w sypialni.
-Ja go nie kochałem, mamo. Taki związek nie miał sensu. Poza tym mieliśmy zupełnie różne cele w życiu. Nigdy nie udałoby nam się przetrwać razem.
-Mogłeś się dostosować! Przecież kiedyś tak za nim szalałeś.
Słyszałem to nie pierwszy raz, jednak musiałem przyznać mojej mamie rację. David był moim pierwszym chłopakiem i był to szczeniacki związek, przynajmniej z początku. Kochałem go miłością szczerą i nie widziałem świata poza nim. Przez pewien czas. Nigdy nie zrobił mi nic złego, po prostu... Sam nie wiem, dlaczego to uczucie po prostu zniknęło. Myślami wróciłem do dnia gdy zdałem sobie sprawę, że nasz związek jest już przeszłością.
Zdawało mi się, że to czwartek jak wiele innych. Wróciłem ze szkoły i usiadłem przy stole w ogrodzie razem z moim ukochanym notatnikiem, z którym się nie rozstawałem, i długopisem w ręce, by zapisać kolejne wersy piosenki. Nie moja wina, że w drodze do domu naszła mnie wena, prawda? Jednak gdy zapisywałem jedną z linijek, mój spokój przerwał dzwonek telefonu. Zerknąłem na wyświetlacz i zauważyłem imię Davida. Z niechęcią odebrałem telefon i przystawiłem go do ucha, zmuszając się wręcz do sztucznego uśmiechu.
-Hej, David.
-Cześć, skarbie. Robisz coś dzisiaj?
Nie musiałem szukać wymówki. Kłamanie mu, byleby tylko się z nim nie spotkać weszło mi już wtedy w nawyk do tego stopnia, że słowa wypływały ze mnie niemal automatycznie.
-Mam pomóc mamie w domu a potem muszę napisać wypracowanie na jutro. Dlaczego pytasz?
W słuchawce na moment zapadła cisza a ja zastanawiałem się, dlaczego tak dziwnie zareagował i nic nie mówi. Zazwyczaj pytałby się, czy nie znajdę dla niego chociaż godzinki a teraz... nic.
-Bill... pamiętasz, że mamy dzisiaj naszą piątą rocznicę?
Przekląłem w myślach orientując się, że faktycznie - dzisiaj wypada rocznica naszego związku. Walnąłem się mentalnie w czoło i zacząłem gorączkowo myśleć. Nie tego się spodziewałem.
-W sumie... spotkajmy się na chwilę. Za godzinę na naszym mostku?
Mówiłem o niewielkiej kładce przebiegającej nad strumykiem w pobliskim lesie. Było to jedyne miejsce, do którego mogłem dojść po ciemku i jedyne, w którym miałem w ogóle ochotę się z nim spotkać.
-W porządku... do zobaczenia.
Rozłączyłem się i zacząłem myśleć. Po co zaproponowałem mu to spotkanie? Co tak właściwie chciałem mu powiedzieć? W jakim kierunki zmierza nasz związek? Nie umiałem jednak niczego ułożyć sobie w głowie, więc po prostu zebrałem się i wyszedłem, by jak najszybciej być na miejscu. Do mostu na którym się umówiliśmy, miałem mniej-więcej 20 minut piechotą, dotarłem tam więc z ogromnym zapasem czasu, jednak miałem nadzieję, że w tym pięknym i spokojnym miejscu magicznie znajdę jakieś rozwiązania.
Niemal podskoczyłem, gdy poczułem obejmujące mnie ramiona zanim zorientowałem się, że to David wyrwał mnie z moich rozmyślań.
-Hej, piękny.
-Hej.
Odpowiedziałem niemrawo i gdy odrobinę się odsunął, spojrzałem mu w oczy. Nie potrafiłem jednak długo patrzeć mu w twarz i niemal od razu na powrót wlepiłem wzrok w taflę wody, opierając się o barierkę.
-Dalej chcesz wyjechać? Do Anglii.
Zapytałem po dość długiej chwili ciszy, doskonale czując na sobie jego uważny wzrok. Czułem ucisk w żołądku spowodowany stresem, ale wciąż musiałem sobie wiele poukładać. To pytanie miało mi tylko pomóc podjąć decyzję.
-Tak. Mam już załatwione miejsce i stypendium w Londynie. Też powinieneś niedługo złożyć papiery. Za chwilę skończy się rekrutacja.
Wziąłem głębszy wdech i powoli wypuściłem powietrze z płuc wiedząc, że za chwilę bardzo go zranię. I chyba to mnie tak przerażało.
-Ja... nie wyjadę do Anglii. Nie chcę. Nie czuję się dobrze z myślą o wyjeździe do Anglii. Chcę pójść na studia w Hamburgu... i właściwie to już się tam dostałem.
Między nami znowu zapanowała ta niezręczna cisza a ja nie potrafiłem zmusić się, by chociażby spojrzeć w jego kierunku. Czułem się winny i bałem się, co zobaczę na jego twarzy.
-W porządku. Będziemy się widywać na święta i wakacje... może z czasem do mnie przyjedziesz.
Zaskoczył mnie fakt, że David tak łatwo zgodził się na takie rozwiązanie. Myślami wróciłem do tych ostatnich miesięcy, w których coraz rzadziej spędzaliśmy razem czas. Denerwowały mnie jego nawyki, które przecież miał od zawsze, ale dopiero niedawno zaczęły mi przeszkadzać. Uwielbiam wszelkie czułości a odpychałem go, gdy chciał mnie przytulić i uciekałem przed jego dotykiem. Nie chciałem z nim rozmawiać a kiedyś godzinami potrafiły nam się nie zamykać buzie. Nie czułem się komforotowo w jego towarzystwie i nie potrafiłem tego zmienić. Wiedziałem, że mam tylko jedno wyjście z tej sytuacji. I wiedziałem, że tylko mnie przyniesie ono ulgę.
-Nie, David, ja... myślę, że powinniśmy się rozstać. Ja nie potrafię już z tobą być. Nie powiesz mi że nie zauważyłeś, jak zmieniły się nasze relacje w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Mnie też to gryzie i ciągle o tym myślałem, ale po prostu nie potrafię już dłużej z tobą być. Pomijam już fakt, że mamy zupełnie inne cele i plany na życie, ale związek na odległość? Dobrze wiesz, że nie nadaję się do czegoś takiego. Nie wiem, dlaczego, ale... w pewnym momencie uświadomiłem sobie, że już cię nie kocham. Żałuję tego, nawet nie wiesz, jak bardzo tego żałuję, bo jesteś cudowny. Ale... nie mogę cię okłamywać i nie mogę dalej z tobą być. Przepraszam.
Wyrzuciłem z siebie niemal na jednym tchu. Dopiero potem odważyłem się spojrzeć w twarz chłopaka, z którym właśnie zakończyłem nasz wieloletni związek. Wyglądał na zszokowanego... i nie miałem mu tego absolutnie za złe. Zwiesiłem głowę i wsadziłem ręce w kieszenie bluzy, postanawiając iść do domu.
Tak zakończył się mój pierwszy i jak do tej pory jedyny związek. Mama nie znała wszystkich faktów i dla niej nasze zerwanie było do tej pory niewytłumaczalne i chciała, żebyśmy do siebie wrócili. Ja sam dopiero kilka dni po zerwaniu przez przypadek dowiedziałem się, że tamtego dnia David chciał mi się oświadczyć. Było mi z tego powodu tak głupio, że aż chciałem zapaść się pod ziemię, jednak niestety piekło nie chciało pozwolić mi dostąpić tego zaszczytu.
Słuchając tak potoku słów mojej rodzicielki nie wiedząc czemu, przed oczami pojawił mi się obraz pewnego blondyna a kąciki moich ust lekko się uniosły. Tak... jeszcze kiedyś znajdę swoją miłość.
Okey - narazie wiem, że nic nie wiem 😅😂🤣 mam nadzieję, że kolejne części zaczną klarować obraz tego co było i co się wydarzyło oraz tego co jest i co będzie 🤔 wyobraźnia 'pracuje' więc grzecznie czekam na nexta 😇 pozdrawiam i życzę weny - ASIA 💋💋💋
OdpowiedzUsuńJa tylko piszę, Wasza wyobraźnia ma robić swoje <3
UsuńOjjj robi, robi 😅😂🤣
UsuńTu dopiero był prolog i dwie części (w sumie to jesteśmy na takim wprowadzeniu), a ja już próbuję rozgryźć co się stało i co się jeszcze wydarzy 😁
Ah... Ja taka niecierpliwa jestem 😁
buziaczki ASIA 💋
Cierpliwość to cnota, Asiu - nie, żebym ja była cierpliwa, haha
UsuńOo nareszcie! Czekam na kolejne rozdziały bo nie mogę się doczekać co się stanie dalej
OdpowiedzUsuń<3
Usuń