My wonderful nightmare - Rozdział 19


 Do domu wróciłem już następnego dnia rano i zastanawiałem się, co mam teraz w ogóle zrobić? Nie miałem kompletnie ochoty na cokolwiek i zaraz po powrocie do mieszkania rzuciłem się na swoje łóżko, zakopując się od razu pod kołdrą. Wiedziałem, że nie powinienem wracać do takiego zachowania ale nie potrafiłem zmusić się do czegokolwiek innego. Nie potrafiłem zmusić się do uśmiechu ani do wykrzesania z siebie jakiejkolwiek energii. Westchnąłem ciężko, przekręcając się na drugi bok, gdy ktoś wszedł do pokoju i przystanął w drzwiach.

-Z Sugą i Daichim znaleźliśmy jednego z lepszych psychologów. Miałby dla ciebie termin w przyszłym tygodniu. Chcesz, żebyśmy cię zapisali?

Rozpoznałem zmartwiony głos Asahiego, jednak musiałem się chwilę nad tym zastanowić. Doskonale wiedziałem, że powinienem pójść do psychologa i poddać się leczeniu, bo inaczej może być coraz gorzej a ja nie chcę przyprawiać nikomu zmartwień - szczególnie przyjaciołom, którzy byli dla mnie jak rodzina. Chciałem, żeby byli szczęśliwi, żeby było jak dawniej - żebyśmy się spotykali, rozmawiali, grali razem, śmiali się i wzajemnie wspierali. Musiałem przyznać, że nie byłem pewien, czy dam sobie radę z tym wszystkim sam. Nie miałem jednak w ogóle ochoty, żeby iść do jakiegoś obcego człowieka i mówić mu o moich uczuciach. Jakąś decyzję musiałem jednak podjąć, nawet jeśli mi się to nie podobało. W końcu jedna wizyta nie oznacza od razu kolejnych i w każdej chwili mogę zrezygnować, prawda?

-Zapiszcie mnie, proszę. Suga ma wszystkie moje dane, nie powinno być problemu. 

-W porządku. Za pół godziny będzie obiad. Zjesz z nami?

-Tak. Dziękuję.

Nasz As z Karasuno cicho zamknął za sobą drzwi, wychodząc i zostawiając mnie całkiem samego w pogrążonym w półmroku pokoju. Mimo że na zewnątrz wciąż było dość jasno, zasłonięte zasłony skutecznie blokowały większość promieni słonecznych. Nie mając pomysłu, co ze sobą zrobić, postanowiłem posłuchać muzyki aż do obiadu i po prosu odpocząć w łóżku, sięgnąłem więc na stolik nocny po komórkę, którą położył tam Noya - nie miałem jej w ręce od dwóch dni, zdziwiłem się więc, widząc stos wiadomości. Szybko odblokowałem urządzenie i zacząłem czytać.

Bokuto: Gdybyś chciał pograć to daj znać, podszkolę Cię!

Akaashi: Uważaj na siebie.

Kenma: Możemy pograć online albo u mnie, kiedy będziesz chciał.

Kuuro: Jak będziesz miał ochotę to wpadaj do nas na nocowanko z grami, Krewetko.

Ennoshita: Wracaj szybko do zdrowia!

Yamaguchi: Wszystko będzie dobrze, nie martw się.

Tsukki: Księżyc nie może istnieć bez Słońca.

Kinoshita: Kageyama jest silny, wróci do nas szybciej, niż myślisz.

Narita: Jesteś częścią rodziny. Dzwoń, gdybyś czegoś potrzebował albo chciał pogadać.

Suga: Kochamy Cię, jesteś dla nas jak młodszy brat.

Daichi: Zawsze możesz na nas liczyć.

Nic nie mogłem poradzić na wzbierające w moich oczach łzy. Nagle czułem się tak kochany i otoczonymi tak wspaniałymi przyjaciółmi, że aż mnie to trochę przytłoczyło. Wiadomości było o wiele więcej a wszystkie w tym samym tonie - nawet osoby, z którymi normalnie nie miałem zbyt dobrych kontaktów martwili się o mnie i okazywali swoje wsparcie. Rozbroiło mnie to do tego stopnia, że rozpłakalem się jak małe dziecko, jednak ironicznie czułem się o wiele lepiej niż jeszcze chwilę wcześniej. Gdy w końcu uspokoiłem łzy, wstałem szybko z łóżka i ignorując zawroty głowy, spowodowane tak gwałtownym ruchem, pobiegłem do salonu, gdzie spodziewałem się zastać resztę moich współlokatorów. Na szczęście nie myliłem się i od razu przytuliłem siedzących na dywanie Noyę i Tanakę, przerywając im grę i czując na sobie zaskoczone spojrzenie siedzącego na fotelu Asahiego.

-Shoyo, wszystko dobrze? 

Usłyszałem zdziwiony głos Tanaki a ja z lekkim uśmiechem i zaczerwienionymi od płaczu oczami pokiwałem głową, biorąc głębszy wdech. Ciężko było mi nie płakać, chociaż były to łzy szczęścia.

-Mam najlepszych przyjaciół na świecie.

Powiedziałem w końcu i wiedziałem, że nie ważne, co się wydarzy - wszystko będzie dobrze. Musi być, bo przecież jesteśmy w tym razem a w rodzinie nikt nie zostaje z niczym sam.

Komentarze

Popularne posty