W ciemną noc - Rozdział 03


 Cholernie wkurwiało mnie to, że nie mogłem przestać myśleć o pewnym nowym chłopaku w naszej pięknej i niebezpiecznej stolicy, który nosił workowate ciuchy i miał swoje blond włosy zaplecione w długie dredy, które tak cholernie mu pasowały i ogólnie całościowo wyglądał zajebiście apetycznie. Z jednej strony chciałem móc znów go zobaczyć i się z nim zabawić, porozmawiać z nim i znów poczuć jego orzechowe oczy na moim ciele gdy pożera mnie wzrokiem ale z drugiej strony chciałem po prostu o nim zapomnieć i już więcej go nie zobaczyć. 

Chociaż to ostatnie było wierutnym kłamstwem. Znałem przynajmniej trzy sposoby na całkowite i ostateczne wymazanie z mojej głowy tego tak właściwie obcego mi chłopaka, który zawrócił mi w głowie a mimo to nie zrobiłem absolutnie nic, aby cokolwiek z tym zrobić i to było chyba jeszcze bardziej frustrujące, niż cała ta chora sytuacja, która wydarzyła się już niemal tydzień temu a ja wciąż nawet nie odważyłem się wrócić do mojej ukochanej kawiarni w obawie, że mógłbym go tam spotkać. Za to co wieczór znajdowałem chwilowe zapomnienie w tym pamiętnym klubie, upijając się tam w towarzystwie moich przyjaciół do nieprzytomności i ćpiąc wszystko, co tylko wpadło mi w ręce. W sumie to wstając rano chwilami sam byłem zaskoczony, że jeszcze żyję ale nie próbowałem się zabić. Po prostu chciałem jakoś zapomnieć jak cholernie było mi głupio z tym, jak się zachowałem.

Przekląłem siarczyście gdy zorientowałem się, że właśnie wszedłem przez przeszklone drzwi do mojej ukochanej kawiarni i oczywiście - pierwszym na którego się natknąłem był nie kto inny, jak właśnie Tom, który wpatrywał się we mnie wzrokiem tych swoich orzechowych oczu i obdarzał mnie lekkim uśmiechem. Miękłem pod jego spojrzeniem i nienawidziłem tego, że tak łatwo dałem mu się owinąć wokół palca i że tak elektryzowała mnie sama myśl spotkania się z nim, stanięcia po raz kolejny twarzą twarz z nim będąc zaledwie kilka milimetrów ode niego. 

-Co dla ciebie?

Zapytał gdy w końcu po niezwykle długiej i jednocześnie zbyt krótkiej chwili nadeszła moja kolej na złożenie u niego zamówienia. Nie próbował się dystansować - mało tego, gdy podniosłem wzrok natrafiłem na jego spojrzenie orzechowych oczu i nie potrafiłem przestać się na niego patrzeć. Nawet nie chciałem przestawać ale w końcu zrozumiałem, że muszę w końcu coś zamówić bo czas zatrzymał się tutaj tylko dla mnie - nie dla reszty świata.

-Duże latte z potrójnym espresso.

Mój głos zdecydowanie za bardzo drżał ale nie potrafiłem nic na to poradzić. Skupiłem się na próbie uspokojeniu bicia mojego oszalałego serca, gdy odszedłem do jednego z wolnych stolików przy dużym, wychodzącym na ulicę oknie. Przeklinałem w myślach fakt, że nie byłem tu taki nieznany jakby się mogło wydawać - chociaż może bardziej tak, jakbym tego sobie w tym momencie życzył - i niestety miałem świadomość, że moje małe spotkanie z Tom'em może zaraz znaleźć ujście w niezliczonej ilości plotek i prawdopodobnie nim zapadnie zmrok, będzie wiedział o tym każdy w mieście. Na to nie mogłem jednak już nic poradzić, więc po prostu siedziałem dumny jak zwykle pozwalając, aby każdy w okolicy mógł mnie do woli obserwować i podziwiać. Zawsze to robili, nie miałem więc zamiaru im tego odbierać - szczególnie, że dla niektórych z tych nieszczęsnych istot mogła być to jedyna przyjemność, jakiej mieli okazji dostarczać w całym swoim życiu. Musiałem przyznać, że z tych nerwów zaschło mi w ustach i z wdzięcznością przyjąłem moje zamówienie z rąk mojego nieszczęsnego nieznajomego. 

-Kończę za pół godziny. Nawet nie waż się uciekać. Mamy do pogadania.

Wyszeptał mi do ucha, owiewając mój kark swoim gorącym oddechem i aż za bardzo zareagowałem na jego słowa i tak drobny gest, który jest wręcz zniewalający dla mnie w tej chwili. Tym bardziej zacząłem zachodzić w głowę, dlaczego tak właściwie tak bardzo na mnie działa, bo nie miało to przecież absolutnie żadnego sensu - co jednak mogłem na to poradzić? Moje ciało samo się tak zachowywało i pragnęło tak reagować, niezbyt chętnie poddawało się w tym momencie moim poleceniom. I to przerażało mnie chyba najbardziej....

Jednak jak posłuszny piesek, przez kolejne 35 minut nawet nie ruszyłem się z miejsca pomimo tego, że już dawno skończyłem pić moją przeładowaną kofeiną kawę. Kiedy Tom klepnął mnie w ramię, wyrwał mnie z zamyślenia w które - sam nie wiem kiedy - popadłem. 

-Gotowy do drogi?

Zapytał najzwyczajniej w świecie a potem nie czekając na moją odpowiedź ruszył w stronę drzwi. Prychnąłem widząc jego oczekiwanie, że podążę za nim jak piesek ale ciekawość zwyciężyła i po chwili faktycznie wyszedłem za nim, posyłając na odchodne piękny uśmiech pozostałej baristce. 

-Więc co mogę dla ciebie zrobić?

Podpuszczałem go, powoli krocząc w jego stronę podczas gdy chłopak przyglądał mi się z lekko uniesioną brwią, jakby zastanawiał się czy to moje zachowanie to tak na poważnie. Westchnął ciężko i pokręcił głową.

-Idziemy do mnie i tam pogadamy. Nie mam zamiaru tego robić na ulicy.

Skwitował i ruszył przed siebie, na co mnie wręcz zatkało na moment... nie sądziłem, że ktoś będzie w stanie się tak do mnie odnieść po czymś takim, co odstawiłem na zakończenie naszego ostatniego spotkania. No i chciał mnie wpuścić na swój teren mimo iż wiedział, że nic to nie zmienia - w żadnym wypadku nie miał żadnych szans w porównaniu ze mną a poczucie kontroli było co najwyżej złudne.

Mimo to szedłem za nim zaciekawiony, co się wydarzy gdy już do niego dotrzemy i musiałem przyznać, że ten pomysł nawet całkiem mi się podobał. Planowałem zwabić go ostatnim razem do siebie, jednak oczywiście to zawaliłem a teraz nadażyła się okazja, by zobaczyć jego mieszkanie! Kto by pomyślał, że będę miał dzisiaj takiego farta?

Szliśmy dobre 20 - no może 25 minut - nim doszliśmy do jednego z bloków, który nie był jakoś okazały ale z tego, co widziałem to miał wiele mieszkań, które musiały być po prostu małe a dodatkowo elewacja nie była od dawna odnawiana. Mimo to nie wyglądało tutaj źle, po prostu nikt o to ostatnio się nie zatroszczył ale jak dla mnie miało to swój urok. Mimo tego, że wszystko dookoła było trochę... odrapane, że tak to ujmę, to gdy weszliśmy do mieszkania zauważyłem, że zostało ono całkiem niedawno odnowione - świeża farba wciąż dumnie "kuła" w oczy. Tom zaprowadził mnie do kuchni, gdzie mnie nakazał usiąść przy stole a sam stanął przy blacie i zrobił każdemu z nas herbaty, nawet nie pytając mnie o zdanie, po czym zmierzył mnie spojrzeniem.

-No więc... co to miało być, ostatnim razem? Czym ty, do cholery, jesteś? Bo nie wciśniesz mi kitu, że jesteś człowiekiem.

Zaczął a ja nie mogłem powstrzymać cisnącego mi się na usta uśmiechu. Widziałem jego zaskoczenie moją reakcją, jednak dawało mi to jedynie satysfakcję. 

-Oh, Tom... teraz dopiero będzie ciekawie.

Komentarze

Popularne posty