Lodowy książę - Rozdział 23


 Przygotowania do ślubu na całym zamku szły pełną parą ale chłopcy, których dotyczyła ta ceremonia, zdawali się tego kompletnie nie zauważać. Bakugo wrócił z wizytacji w sierocińcu w niezwykle złym humorze i wszyscy oprócz jego partnera woleli schodzić mu z drogi, bojąc się jego agresji. Blondyn z kolei wziął swojego narzeczonego za rękę i zaczął ciągnąć go za sobą, nie zważając na to że ten właśnie siedział nad jakimiś dokumentami.

-Dokąd idziemy?

O dziwo, biało-czerwony w ogóle się nie wyrywał i nie był przerażony zachowaniem swojego chłopaka, po prostu akceptując to, co się dookoła niego dzieje. Był wręcz zaintrygowany tym wszystkim i bardzo ciekawiło go, co takiego zobaczył jego partner w tamtym miejscu.

-Do twojego ojca.

-Po co?

-Żebyś powstrzymał mnie przed zabiciem go.

-Bakugo, stój. 

Książę zatrzymał się w pół kroku i przytrzymał w miejscu, chociaż z ledwością, swojego chłopaka. Zniwelował dzielącą ich odległość i położył dłoń na policzku blondyna, patrząc mu prosto w oczy.

-To nic nie da. Postarajmy się realnie coś zdziałać zamiast wybierać półśrodki, które utną nam jakąkolwiek możliwość zmiany czegokolwiek. Za zabicie króla obaj trafimy do więzienia, bo nie powstrzymam cię przed tym a wręcz ci w tym pomogę. Porszę, skupmy się na tym, co faktycznie pomoże tym dzieciakom. 

Todoroki doskonale widział, jak czerwonooki stopniowo się uspokaja i łagodnieje chociaż jego zaciśnięte zęby doskonale świadczyły o tym, że nie jest mu z tym łatwo. Biało-czerwony domyślał się, że wizyta w jego starym miejscu zamieszkania przebiegła o wiele gorzej, niż się spodziewali. 

-To nie fair, Shoto. Po prostu nie fair. 

Wycedził przez zęby po czym oparł czoło o ramię księcia i pozwolił, by ten wplątał palce w jego włosy i delikatnie je przeczesywał. Coraz doskonalej i naturalniej wychodziło im odgrywanie zakochanej w sobie pary. Wyglądało na to, jakby na prawdę byli w związku i nie można było już się w ogóle domyślić, że to jedynie ich plan doskonały.

-Wiem, Bakugo. Ale coś na to poradzimy. Spokojnie.

Po kilku kolejnych minutach wrócili do komnat książęcych, trzymając się za rękę i nie wymieniając ani słowa, póki w końcu nie znaleźli się za zamkniętymi drzwiami. Biało-czerwony poprowadził ich na łóżko i usiadł tuż obok swojego partnera, stykając ich uda ze sobą i splatając ich dłonie razem. 

-Co tam widziałeś? Powiedz mi, proszę.

Bakugo nie patrzył na swojego partnera. Nie był w stanie. Przed oczami wciąż miał obrazy tego, co dzisiaj zobaczył i czuł rosnącą w nim wściekłość. Zacisnął wolną dłoń w pięść tak boleśnie, że aż syknął z bólu. 

-Jest okropnie, Shoto. Brakuje miejsc, sierociniec jest przepełniony. Według dokumentów, tylko w tym roku przyjęli prawie 20 dzieci. Mamy lato, Shoto, lato! Ile przyjmą do końca roku? W dodatku większość dzieci ma traumę po utracie rodziców, nie ma pieniędzy na terapię dla nich. Kilkoro z nich choruje... myślę, że w większości to choroby uleczalne, ale tego typu leczenie nie jest refundowane przez królestwo. Dzieciaki śpią na podłogach, bo brakuje łóżek a te łóżka które są, są w tak okropnym stanie, że nawet nie nazwałbym tego łóżkiem. Większość kocy i pościeli jest potargana i brudna, nie da się ich już doprać, tak samo z resztą ubrania tych dzieciaków. Opiekunowie załamują ręce bo nie mają już pomysłów, co robić. Nawet robiąc zrzutki od czasu do czasu to za takie pensje, jakie dostają od królestwa, nie są w stanie na wiele sobie pozwolić. Dzieci są wychudzone, jakby nigdy nie jadły pożądnego posiłku. Było kilka osób które pamiętam jeszcze z czasów, gdy sam się tam wychowywałem. Mówili, że nie mają nic i wierzę w każde ich słowo. Pytali, czy możemy chociaż zapewnić jedzenie i pieluchy dla najmłodszych a oni sobie jakoś poradzą... 

Głos mu się załamywał ale w cale nie zwracał na to uwagi. Dziedzicem tronu bardzo wstrząsnęło to, co usłyszał. Nie spodziewał się, że sytuacja jest aż tak tragiczna. Odetchnął głęboko po czym złożył szybki pocałunek na policzku swojego chłopaka i wstał, rozłączając ich dłonie i podchodząc do regału, na którym stały przeróżne dokumenty.

-Znajdziemy rozwiązanie. Mam kilka pomysłów. Pomożemy im.

I widząc zaangażowanie i zdecyowanie malujące się na twarzy jego partnera, Bakugo wierzył w każde jego słowo. Miał nadzieję, że nie będzie tego żałować.

Komentarze

Popularne posty