Porwanie - prolog
No więc, na początek wybaczcie, że tak długo nic nie zamieszczałam. ;_;
Nie mogłam, po prostu nie mogłam, więc wybaczcie. ;_;
Ale dzisiaj już jestem. :3
Ponieważ nie mam weny na dalszą część
"Kocham Cię ", zaczynam zamieszczać nowe opowiadanie. Miniaturka, tak
jak pisałam, prawdopodobnie jutro.
A ponieważ największa wenę mam w szkole, dalsze części będę tam wymyślać. :3
Pierwsze rozdziały "Porwania" wyszły mi
dosyć krótkie...ale wstawię dzisiaj w sumie 4 lub 5 ,więc będziecie
mieli co czytać po powrocie ze szkoły. ;)
Jeszcze raz Gomen ne.
Zapraszam~.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Izaya wrócił do domu późnym wieczorem. Ledwo otworzywszy drzwi, usłyszał pisk i dwie dziewczynki uwiesiły się na nim.
-Braciszek Izaya! Tak długo Cię nie było! - wrzasnęła mu jedna z
bliźniaczek, do ucha. Gdy w końcu odkleiły się od niego, westchnął i
zdjął buty i kurtkę.
-Dziewczyny, wiecie, że byłem w pracy. - rozłożył ręce w geście
bezradności - Mairu, zrobiłyście sobie obiad? -dziewczyna kiwnęła głową w
odpowiedzi.
-Ale wiesz, braciszku... ktoś na Ciebie czeka... - wyszeptała niepewnie,
prowadząc bruneta do salonu. Zdziwił się, ale poszedł za siostrami i aż
go zamurowało, gdy zobacz swojego gościa. Na kanapie siedział wysoki,
dobrze zbudowany blondyn. Jego największy wróg, bestia Ikebukuro,
Heiwajima Shizuo.
-Shizu-chan... - Izaya wyszeptał, wciąż będąc w szoku.
-Oi, pchło. Nareszcie jesteś. - blondyn warknął i wstał z kanapy.
-Czego chcesz, Shizuś? - w czerwonych oczach bruneta zabłysł strach. Nie
miał jak się obronić przed nacierającym przeciwnikiem. Tymczasem
Heiwajima wciąż się zbliżał. Lecz gdy przyparł bruneta do ściany, nie
próbował go zabić.
-Słuchaj, kleszczu. Musisz mi pomóc. - słysząc te słowa, Orihara aż otworzył szerzej oczy ze zdziwienia.
-Ja? Mam pomóc? I do tego Tobie? - wyjąkał.
-Tak. Ty mi. A co, nie słyszysz? - widać było, że złotooki się zdenerwował. Nastąpiła chwila ciszy, którą przerwał brunet.
-Zanim się zgodzę, mógłbyś mnie puścić? Dopiero wróciłem z pracy, jestem zmęczony.
Blondyn staksował go wzrokiem. Faktycznie, był blady. A ciemne cienie
pod oczami świadczyły o nieprzespanej nocy. Zapewne nie jednej. Odsunął
się i z powrotem siadł na kanapie. Izaya siadł naprzeciw niego.
-No więc? Z czym mam Ci pomóc, Shizuś? - spytał po chwili.
-Ktoś porwał Kasuke. Chcę wiedzieć kto go porwał, po co i gdzie. -
odparł blondyn nadzwyczaj spokojnie. Zapewne wypił zioła od Shinry.
Pseudo lekarz zna się na swojej robocie.
-Zobaczę, co da się zrobić. - czerwonooki wstał i wszedł do pokoju obok,
który okazał się być jego gabinetem. Siadł za biurkiem, odpalił
komputer i wyjął telefon. Shizuo stał w progu i przyglądał mu się w
milczeniu. Po upływie kilku minut miał wyjść, ale zatrzymał się jeszcze
na chwilę.
-Daj mi znać, jak skończysz, pchło. - warknął i wyszedł z apartamentu
Orihary. Chłopak tylko uśmiechnął się asymetrycznie, ale nie przerwał
pracy. Siedział tak do rana. Gdy wreszcie skończył, spojrzał na zegarek.
10:00. Chwycił telefon i wykręcić numer.
-Halo? - usłyszał po drugiej stronie słuchawki
-Shizuś, przyjdź, gdy będziesz miał chwilę. - syknął i rozłączył się, nie czekając na odpowiedź.
-Masz coś, pchło? -wkurzony do granic możliwości, Heiwajima wpadł do
domu Orihary jak burza. Nie zastawszy nikogo w salonie, wszedł do
gabinetu. Zastał tam swojego największego wroga, skulonego w fotelu i
pogrążonego w głębokim śnie. Już miał go obudzić, ale zobaczył jego
upiornie bladą twarz i ciemne, prawie czarne ciebie pod oczami. Zamiast
budzić bruneta, wziął go na ręce, położył na kanapie w salonie i
przykrył kocem. Sam siadł w fotelu naprzeciwko i chwycił książkę leżącą
na stole. Psychologia. Skrzywił się, ale otworzył i zaczął czytać. I tak
pewnie nic innego nie znajdzie.
Nie wiedział, ile czasu minęło, gdy Pchła w końcu zaczęła się poruszać.
-Shizu-chan...- powiedział, widząc blondyna i przeciągnął się. - Shizuś
zrobiłby mi kawę? I śniadanko jakieś też by się przydało.
-Zapomnij, pchło. - usłyszał w odpowiedzi brunet. Spodziewał się tego.
-Ale wtedy umrę. I kto Ci pomoże z Twoim bratem? - zamruczał. Shizuo
warknął, ale wstał i poszedł do kuchni. Po jakimś czasie, w którym
informator zdążył wziąć prysznic i przebrać się, Shizuo przyniósł do
salonu naleśniki i kubek z kawą.
-Yay, arigatou, Shizuś~! - zawołał informator i zabrał się za pałaszowanie.
Komentarze
Prześlij komentarz