Porwanie - rozdział 1
-Było pyyyszne~! Dzięki, Shizuś~. - brunet przeciągnął się i wstał. - chodź~. - zaśpiewał i ruszy do swojego gabinetu. Blondyn ruszył za nim i stanął nad niższym chłopakiem.
-No więc, porwała go gruba ryba. Ojciec jednego z początkujących aktorów. Kasuka dostał rolę, o którą starał się jego syn. Chciał przetrzymać Kasuke tylko tyle, by jego syn dostał rolę w tym filmie, czyli jeszcze dwa dni, licząc od dzisiaj. Ale zawiadomiłem już policję, więc Kasuka będzie w domu za... około 10 minut~! -zanucił i oparł głowę o zagłówek fotela. - Ne, Shizu- chan, cieszysz się? Twojemu braciszkowi nic nie jest~ ! - zaśpiewał. Blondyn przyglądał mu się. Uśmiech bruneta był... smutny? Zauważył u Izayi więcej szczerych emocji niż zazwyczaj.
-Ta. Dzięki. Ile mam Ci zapłacić? -zapytał.
-Nic, Shizuś. - uśmiechnął się znów i zamknął oczy. Niby się wyspał, ale wciąż był zmęczony. Nagle przechylił się i zaczął upadać. Heiwajima złapał go w ostatniej chwili.
- Co Ci jest?- warknął, kładąc informatora na kanapie w salonie. Przyłożył mi dłoń do czoła. Brunet był gorący, oddychał ciężej i miał zamknięte oczy.
-Oi, pchło, co jest? - martwił się blondyn. O dziwo, martwił się o tego kleszcza. Wyjął telefon i wybrał numer. - Shinra. Apartament Izayi. Teraz. - rozłączył się od razu chcąc uniknąć pytań od doktora. Po kilku minutach rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Postać na kanapie drgnęła niespokojnie.
-Leż. - warknął Shizuo. Po chwili do pokoju wpadł Shinra.
-Co mu się stało? - zapytał.
-Nie wiem. Upadł. Ma gorączkę. - odpowiedział mu złotooki.
-Przepracowanie. - odparł w końcu Shinra i wyjął dwie paczki tabletek.
Shizuo zerknął na nie. Nasenne i wzmacniające. Zostawiwszy je na stole, lekarz wyszedł.
Po chwili Izaya obudził się.
-Shizuś...wody. - jęknął prosząco Orihara. Blondyn wyszedł do kuchni, wrócił ze szklanką wody i podał ją Izayi, bledszemu niż wcześniej. Brunet popił tabletki wodą i odłożywszy szklankę na stół, zapadł w głęboki sen. Shizuo siadł na fotelu i czekał. Zadzwonił w między czasie do Kasuki. W pewnym momencie rozległo się pukanie do drzwi. Gdy blondyn je otworzył, ujrzał młodą, drobną szatynkę, z wesołymi, skrzącymi się oczkami.
-Ohayo~! - rzuciła i weszła do środka. Podeszła do śpiącego Izayi i przeczesała mu włosy palcami.
-Wszystko będzie dobrze. Zobaczysz. - skinęła na Shizuo i poszła do kuchni.
-Shizuo... co Ty czujesz do Izayi? - zapytała, przyglądając się blondynowi. Heiwajima zawahał się. Niby odpowiedź zawsze wydawała mu się taka sama, ale teraz nie był pewien.
-Bo wiesz, on Cię kocha. Proszę, nie rób mu zbędnych nadziei. - dodała.
-Znowu się cięłaś. - odparł gdy zobaczył bandaże na jej przedramieniu.
-Zdarza się.
-Pokaż. - zarządzał. Wziął ją za rękę i odwiązał bandaże. Zobaczył nieliczne, płytkie nacięcia.
-Nie rób tego więcej. - poprosił.
-Tak, wiem. - wyszła z mieszkania, zatrzaskując za sobą drzwi.
W momencie, gdy rozległ się trzask, Izaya się obudził.
-Izaya, czy Ty mnie kochasz? - zapytał Shizuo prosto z mostu. Brunet skamieniał i nic nie odpowiedział. - W porządku. Śpij dalej. Zaniosę Cię do sypialni. - wziął bruneta na ręce i zabrał do łóżka. Izaya zasnął wtulony w poduszkę z policzkami mokrymi od łez.
Komentarze
Prześlij komentarz