Wall between us - Rozdział 17


 W końcu mój własny umysł się nade mną zlitował i po kilkunastu minutach, które jak dla mnie wydawały się całą wiecznością, odpłynąłem do słodkiej krainy snów. Gdy znów się obudziłem miałem wrażenie, że minęło dopiero zaledwie kilka minut, jednak nie znajdowałem się w szpitalu, o nie. Tym razem byłem w stanie otworzyć oczy i rozejrzeć się dookoła i z zaskoczeniem zdałem sobie sprawę że jestem w miejscu, o którym już bardzo dawno temu zapomniałem - i wolałbym, żeby to do mnie nie wróciło. 

Domek w którym się obudziłem, znajdował się nad jednym z jezior - niestety, nie pamiętam nad jakim, bo po raz ostatni byłem w nim w wieku czterech lat i był to jedyny raz, gdy mojego dziadka było stać na zabrania mnie na wakacje. Wstałem powoli z ogromnego łóżka w którym spałem, po czym rozejrzałem się dookoła. Westchnąłem cicho ale zamarłem, gdy drzwi do mojego pokoju otworzyły się. Do środka wszedł czteroletni chłopczyk z długimi, niezwykle jasnymi włosami i ogromnymi, ciekawskimi oczami. To byłem ja z mojej przeszłości i aż ściskało mnie w gardle, widząc dawnego siebie. Nie wiedziałem, co mam zrobić więc po prostu stałem tam, wpatrując się w samego siebie z przeszłości.

-Masz zamiar tak tutaj stać?

Zapytał mini-Jurij a ja aż zamrugałem nie wiedząc, jak mam się zachować. Uśmiechnął się do mnie i przekrzywił lekko głowie, przyglądając mi się ciekawie.

-Dlaczego się nie obudzisz?

To pytanie zadane dziecięcym głosikiem zaczęło mi krążyć po głowie a ja nie potrafiłem znaleźć na nie odpowiedzi, więc po prostu milczałem. Co miałem powiedzieć, skoro nie znałem swojej odpowiedzi?

-Sam nie wiem... chyba po prostu nie chcę wracać do tego wszystkiego.

-Dlaczego? Nie jesteś szczęśliwy?

Zaśmiałem się lekko słysząc to pytanie, chociaż tak właściwie wcale nie było mi do śmiechu. 

-Nie, niezbyt. Dziadka już ze mną nie ma a ja jestem sługą jakiegoś zadzierającego nosa chłopaka, żeby spłacić swoje długi. Nie ma do czego wracać, mały.

-Nie dostałeś się do akademii tanecznej?

-Dostałem się. To jedyna cudowna rzecz w moim życiu.

-Więc dlaczego się nie obudzisz?

Nie mogłem odpowiedzieć na to pytanie, bo skończyły mi się argumenty najzwyczajniej w świecie. Co prawda już i tak wszystko powiedziałem mojemu przeszłemu "ja", jednak nie chciałem się za bardzo zapędzić. Miałem wrażenie, że dziecko mogło tego nie zrozumieć. Jedak w tym właśnie był punkt, dlaczgo chłopiec z mojej przeszłości nie rozumiał mojej rozterki.

-Odpocznę trochę i wrócę, dobrze?

Odpowiedziałem ale gdy znów spojrzałem na tego chłopca, jego już nie było.

Komentarze

Popularne posty