In my world - Rozdział 3
Z westchnięciem schowałem się w kuchni czując, że potrzebuję kilku sekund przerwy od tych durnych klientów. Zabawny fakt - pracując tutaj bardzo szybko zdałem sobie sprawę z tego, że zdecydowana większość moich klientów uważa mnie za idiotę, jednocześnie robiąc z siebie jeszcze większych idiotów. Ironia losu, prawda? Odetchnąłem głęboko i sięgnąłem po kanapkę, którą zamówiła moja aktualna klientka i z przyklejonym do twarzy sztucznym uśmieszkiem wróciłem na stanowisko, wręczając jej tacę z zamówieniem. Dziewczyna zabrała jedzenie i odwróciła się na pięcie, nie dziękując ani nie zaszczycając mnie nawet swoim wyniosłym spojrzeniem. Nigdy nie sądziłem, że praca w gastronomii jest aż tak bardzo niewdzięczna. Chciałem pójść się czegoś napić, ale wtedy zauważyłem poruszenie wśród moich kolegów na kasie a gdy na nich spojrzałem zauważyłem tylko, jak szybko chowają się na zapleczu. Zaskoczyło mnie to ale z drugiej strony nie spoufalałem się z nimi, więc niezbyt mnie interesowała ich reakcja. Och, gdybym tylko wtedy wiedział...
-Czy ktoś tu pracuje?
Usłyszałem za plecami skrzekliwy i bardzo niemiły głos. Kiedy się odwróciłem, zauważyłem stojącą przy mojej kasie kobietę, na oko dałbym jej może 35 lat, jednak przypuszczałem że przez jej ogromną tuszę wygląda na starszą, niż jest w rzeczywistości. Uśmiechnąłem się do niej sztucznie i wróciłem do swojego stanowiska, starając się nie mieć żadnych uprzedzeń chociaż jej wwiercający się we mnie wzrok ciemnych i niemal niewidocznych na otłuszczonej twarzy oczu ani trochę mi tego nie ułatwiał.
-Tak, dziękuję, że pani poczekała. Co mogę dla pani zrobić?
Zapytałem spokojnie i tak miło, jak tylko mogłem ale po grymasie na jej twarzy już wiedziałem, że nie ważne co powiem - nie odejdzie stąd zadowolona. Przynajmniej nie dzisiaj.
-Wezmę podwójny zestaw rozszerzony.
-Oczywiście, jakie kanapki chce pani w tym zestawie?
-To chyba oczywiste.
Ochrzaniła mnie zamiast odpowiedzi a ja bardzo, bardzo starałem się zachować spokój i jej nie odpyskować. Policzyłem w myślach do dziesięciu, nim kontynuowałem.
-Przykro mi, pracuję tu dopiero od niedawna, nie mam pojęcia co pani zamawia. Może mi pani powiedzieć?
Kobieta o wyglądzie świni westchnęła tak, jakbym właśnie kazał jej wejść po schodach - chociaż szczerze mówiąc pewnie by jej się to przydało - jednak w końcu udzieliła mi wyczerpującej odpowiedzi... a nawet więcej.
-Czyli jesteś po prostu bezużyteczny. Świetnie. Obie kanapki będą burgerem z podwójnym mięsem i z podwójnym serem.
Zaciskałem zęby, starając się nie wybuchnąć i szczerze mówiąc byłem dumny z tego, jak dobrze mi szło. Nie wiedziałem, dlaczego ta baba tak bardzo się rzucała ale przypuszczałem, że musiała być bardzo niezadowolona ze swojego życia, żeby tak wyżywać się na pracownikach fast-food'u.
-W porządku, do tego frytki czy ćwiartki ziemniaków?
-To chyba oczywiste, że frytki.
Przysięgam, że gdyby myśli były w jakikolwiek sposób publiczny, to w tym momencie rozpętałaby się okropna awantura. Nienawidziłem tak wyniosłego tonu u innych osób i sam nigdy go nie stosowałem, bo po prostu uważałem to za nie na miejscu.
-Rozumiem, chce pani Colę, sok, wodę..?
-No wiesz co!
Wrzasnęła na mnie i szczerze, aż byłem w szoku bo nie miałem pojęcia, o co jej w tym momencie chodziło. Przecież nie czytam w myślach a w zestawie powiększonym był napój w rozmiarze XXL. Musiałem wiedzieć, co chce ode mnie...
-Ja piję tylko dietetyczną Colę!
Oznajmiła i potrzebowałem kilka sekund, żeby wrócić do rzeczywistości. Dosłownie mnie ścięło. Po pierwsze fakt, że ta baba tak bezczelnie ze mną rozmawiała a po drugie, że tak bardzo szczyciła się swoim piciem dietetycznej Coli, podczas gdy zamierza pochłonąć ociekające tłuszczem dwa wielkie burgery i dwie ogromne porcje bardzo solonych frytek. Zacisnąłem palce na ladzie tak, żeby tego nie zauważyła i podałem jej kwotę.
-Pani zamówienie będzie gotowe w ciągu dwóch minut. 25 euro, płaci pani kartą czy gotówką?
I w tym momencie wybuchła bomba...
-CO?! 25 EURO?! TO JEST ZDZIERSTWO! ZŁODZIEJE! OKRADACIE LUDZI! WCZORAJ PŁACIŁAM ZA TO TYLKO 20 EURO! BEZCZELNY SMARKACZ PRÓBUJE MNIE OKRAŚĆ!
Szczerze mówiąc byłem w kompletnym szoku i nie miałem pojęcia, jak mam zareagować. Po prostu stałem tam i gapiłem się na tę wielorybicę, jak wymachiwała rękami i krzyczała w niebogłosy a na twarzy robiła się coraz bardziej czerwona. Wyglądałoby to nawet dosyć komicznie, gdybym nie był zaangażowany w tą sytuację. Poczułem czyjąś dłoń na ramieniu a gdy tam spojrzałem, zauważyłem tamtego blondyna z którym rozmawiałem w trakcie przerwy kilka dni temu. Bezsłownie nakazał mi iść na tył, więc poszedłem do kuchni i pomiędzy regałami uważnie go obserwowałem.
-Proszę pani, proszę się uspokoić. Mogę pani jakoś pomóc?
-A ty kim niby jesteś, co?!
-Manager Tom. Mogę pani jakoś pomóc?
Kobieta nagle jakby trochę się uspokoiła, chociaż jej małe oczka wciąż ciskały piorunami. Podeszła z powrotem do kasy i miałem wrażenie, że za chwilę przywali temu chłopakowi, jednak nic takiego się nie stało.
-Twój pracownik próbuje mnie okraść.
-Nie, proszę pani. Zamówiła pani podwójny zestaw powiększony, prawda?
-Dokładnie. Wczoraj zapłaciłam za niego 20 Euro a on chciał mnie okraść!
-Proszę pani, od ponad roku nie podnieśliśmy naszych cen. Wczoraj, przedwczoraj, w zeszłym tygodniu i miesiąc temu płaciła pani za ten zestaw 25 Euro. Proszę nie robić cyrków i zapłacić albo opuścić sklep. Jeśli dalej będzie się pani zachowywać tak jak przed chwilą, zostanie wezwana policja a pani dostanie zakaz wstępu do naszego lokalu. Proszę się zastanowić, tego pani chce?
Kobietę najzwyczajniej w świecie zatkało. Przez kilka chwil nie mówiła kompletnie nic, aż w końcu mrucząc coś gniewnie pod nosem wyciągnęła portfel i zapłacila, niedługo później odchodząc z tacą w ręku do jednego z wolnych stolików. A ja jak ten debil po prostu wciąż stałem w kuchni i byłem w szoku. Co mogę poradzić? To było ponad moje siły.
-Wszystko w porządku?
Usłyszałem obok i dopiero moment później zorientowałem się, że to właśnie Tom się do mnie zwrócił. Pokiwałem szybko głową i uśmiechnąłem się lekko, chociaż wciąż nie mogłem uwierzyć w tą całą chorą sytuację.
-Tak, tylko... nie sądziłem, że takie rzeczy dzieją się w prawdziwym życiu. Zawsze myślałem, że to żarty krążące wśród pracowników fast-foodów i sklepów.
Wyjaśniłem i przetarłem twarz rękami, wracając powoli do rzeczywistości. Jak takie akcje mam w przeciągu pierwszego miesiąca pracy tutaj, to aż się boję co będzie w ciągu kolejnych tygodni i chyba coraz mniej chcę się o tym przekonać. Gdybym tylko mógł zrezygnować z tej pracy, zrobiłbym to natychmiast - no ale z czegoś trzeba się utrzymać, prawda?
Co prawda reszta dnia minęła mi bardzo spokojnie ale i tak przez cały czas trwania mojej zmiany zastanawiałem się, czy nie mam przypadkiem innej opcji na zarobki. Niestety nie znalazłem żadnego lepszego rozwiązania i chyba nie miałem wyboru, jak tu zostać. Przynajmniej na razie.
Zbierałem się właśnie w szatni do domu, gdy usłyszałem że drzwi się otwierają i zamykają z cichym trzaskiem. Było to dość nietypowe, bo te drzwi są cholernie ciężkie i zazwyczaj nikt ich nie przytrzymuje, przez co trzaskają tak, że mogłyby zmarłego z grobu obudzić. Postanowiłem to jednak zignorować i po prostu jak najszybciej wyjść, jednak podskórnie wyczułem, jak ktoś stanął tuż za mną.
-Masz ładne włosy, wiesz? Jak cię pierwszy raz zobaczyłem, to miałem wrażenie że jesteś dziewczyną.
Usłyszałem a zaraz później drgnąłem, bo poczułem jak ten chłopak bierze w palce kosmyk moich włosów. Odwróciłem się gwałtownie i zobaczyłem mojego współpracownika z kuchni - parę lat starszy ode mnie chłopak, który dorabiał sobie tutaj tylko po to, żeby mieć na imprezy. Daniel... chyba tak się nazywał. Nie interesowała mnie znajomość z nim i do tej pory zamieniłem z nim może dwa zdania, więc tym bardziej zaskoczyło mnie jego zachowanie.
-To co powiesz? Ty, ja, jakaś fajna kolacja a potem skoczymy do mnie?
Czy byłem zaskoczony? Nie. Dużo heteroseksualnych chłopaków proponowało mi seks, bo wyglądałem jak dziewczyna nawet wtedy, gdy już wiedzieli że mam ptaszka między nogami. Chciałem jednak, żeby zostawił mnie w spokoju. Odsunąłem go delikatnie od siebie i chwyciłem moją torbę w rękę.
-Nie, dzięki, nie jestem zainteresowany.
Odpowiedziałem i wyminąłem go, znikając z szatni tak szybko, jak tylko mogłem i jak cień przenikając przez korytarze restauracji, żeby kilka minut później znaleźć się w pociągu wiozącym mnie do domu.
Asia powraca po świątecznej przerwie 😅😂🤣
OdpowiedzUsuńZ dobre 10 dni wyjęte z życiorysu, praca plus przygotowania do świąt równa się zero czasu dla siebie 😵
Na szczęście dziś nadrabiam zaległości i jestem mile zaskoczona nowymi częściami TWC 🤩 Ale wracając do obecnego opowiadania - akcja widzę, że się rozkręca 😁 coś czuję, że będzie etap zemsty i robienia pod górkę w pracy przez odrzucenie 'propozycji randki'. Jestem bardzo ciekawa rozwoju sytuacji i nie ukrywam, że czekam na kolejny odcinek ❣️❣️❣️ Tym bardziej, że realnie oddany dzień w pracy sprzedawcy bardzo mnie urzekł - odebrałam to bardzo osobiście bo w sumie widziałam tu idealnie przedstawiony mój dzień w pracy gdzie czasem policzenie do 10 nic nie daje nawet do 100 tu nie pomoże, a chęć mordu na klientach jest tak duża, że aż nie umiem tego opisać słowami 😅😂🤣 Pozdrawiam i życzę weny 💋💋💋
Och, skąd ja to znam... Mam nadzieję, że dobrze spędziłaś Święta?
UsuńCieszę się, że mogłam Cię zaskoczyć <3
No ja tam nie wiem, czy tak czekasz, bo to co napisałam to jest masakryczne... No cóż, zobaczymy ^^"
Skąd ja to znam... ach, ci kochani klienci haha
Pozdrawiam, Neko <3
Święta w gronie rodzinnym więc naprawdę nie narzekam 🤗 Że tak powiem przed świętami było wielkie bum i taka wewnętrzna panika by zdąrzyć ze wszystkim, ale potem było już z górki... Więc po krótce stwierdzam, że było ok 🤗
UsuńCzy ja czekam?! JA?! Jak jest masakryczne to co napisałaś to tym bardziej czekam 😅😂🤣 Odzywa się we mnie ciekawość o 100% większa niż przed przeczytaniem Twojej odp na mój komentarz 😅😂🤣 Może wyproszę taką pourodzinową notkę specjalnie dla mnie w nieco szybszym terminie?! 😁😁😁
A co do klientów to hm... Dużo by tu pisać... W tym przedświątecznym amoku większość była bardzo nieznośna - ten pęd i gorączka zakupów dawał popalić każdemu...
Na szczęście już jest Nowy Rok i wszystko wraca pomalutku do normalności i sytuacje w których chęć mordu będzie brała górę to będą już sporadyczne (oby) 😈😈😈 Twoja ASIA 💋
Całe szczęście, że ja nie mam JESZCZE takich "bum" i stresu w związku z przygotowaniami, bo bym w tym momencie mojego życia chyba z tym oszalała, haha. Ale cieszę się, że sobie poradziłaś <3
UsuńWait, masz urodziny? Kiedy?
Skąd ja to znam... tylko że moim klienci zawsze są że tak to ujmę, walnięci, haha
Ooo czyżby koleżanka po fachu??? Jak pracujesz w handlu to dokładnie wiesz co mam na myśli pisząc 'chęć mordu na klientach' 😁😁😁
OdpowiedzUsuńUrodziny miałam 30 grudnia 😅😂🤣 dlatego celowo użyłam słowa 'pourodzinowo' - niemniej jakby patrzeć na czasy mojej młodości i nastoletności to być może dopiero bym wracała z przedłużonej imprezy urodzinowo-sylwestrowej 😅😂🤣 ASIA 💋💋💋
Wszystkiego najlepszego! Mam nadzieję, że super spędziłaś urodziny <3
Usuń