The ghost of you - Rozdział 6
Na mieście zapanował niepokój i nie sposób było się temu dziwić. Powodem tego rosnącego zamieszania były coraz częstsze aresztowania najbardziej niebezpiecznych osób w Tokio i okolicach, które niepokoiły szczególnie te ciemniejsze sfery naszego miasta. Zastanawiałem się, jakie to może mieć w przyszłości konsekwencje ale jednocześnie wiedziałem, że za tym wszystkim stoi leżący u mnie w mieszkaniu na kanapie Izaya. Nawet do naszej firmy dochodziły plotki, że za tymi masowymi aresztowaniami stał nie kto inny, jak największy informator w Japonii, Orihara Izaya. Chociaż nie do końca chodziło o to, że oskarżali jego a bardziej jego ducha, który powrócił do świata żywych aby osiągnąć zemstę za swoją nagłą i niespodziewaną śmierć. Było to trochę zabawne, słuchać tego wszystkiego, jednak nie odzywałem się ani trochę na ten temat. Co mogłem powiedzieć, skoro fakt o tym, że Izaya przeżył jest tajemnicą? No właśnie, nic. Dlatego po prostu chodziłem po mieście w iście wyśmienitym humorze i bawiłem się doskonale z faktem, że Izaya jest bezpieczny w moich czterech ścianach i powoli dochodzi do siebie, żeby potem pozwolić światu poznać nas jako parę. Jeśli mnie zapytacie, to trochę się obawiam reakcji wszystkich których znamy na te wieści, ale przecież nie możemy się wiecznie ukrywać, prawda?
Czekałem właśnie na Toma, który poszedł na chwilę zadzwonić do szefa i poinformować go o naszych dzisiejszych, bardzo dobrych postępach, więc wyciągnąłem telefon z kieszeni i oparłem się o ścianę budynku, pisząc SMS'a do mojego partnera. Nie mogłem powstrzymać uśmiechu, gdy chwilę później na ekranie pojawiła się odpowiedź od niego - jak zwykle z mnóstwem emotikonek - ale szybko schowałem telefon do kieszeni i odpaliłem sobie jednego papierosa. Co mam poradzić, w końcu wciąż jestem w pracy. Zerknąłem na podchodzącego do mnie Toma, który wyglądał na iście smutnego i rozżalonego.
-Shizuo, ciężko mi cię o to prosić, ale musimy iść do dość zakazanej dzielnicy, mieszka tam jeden z naszych dłużników. Możesz tam ze mną pójść?
-Jasne, nie ma problemu.
Odpowiedziałem, chociaż odrobinę zaniepokoiła mnie ta zmiana planów i fakt, że prawdopodobnie nie będzie tam zbyt bezpiecznie.
-Po drodze podjedzie do nas jeden ze współpracowników, ma mi za chwilę przysłać wiadomość z miejscem spotkania, da nam kamizelki kuloodporne.
Wyjaśnił, co odrobinę mnie zaniepokoiło i zapaliło czerwoną lampkę w moim mózgu. Westchnąłem cicho ale nic sobie z tego nie robiłem. Nikt jeszcze nie zdołał mnie poważnie zranić, nawet cholerna, rozpędzona ciężarówka, która mnie kiedyś potrąciła. Nawet jakiś gościu, który mnie postrzelił a którego Izaya wsadził chwilę później do więzienia. Nie miałem się raczej o co martwić i tego miałem zamiar się trzymać. Jeśli zacznę za dużo o tym rozmyślać, to prędzej czy później ściągnę na nas coś złego myślami i będę musiał w jakiś sposób rozładować swoją wściekłość, co może poskutkować bardzo nieprzewidywalnymi i niekorzystnymi dla wszystkich konsekwencjami.
Nie sądziłem jednak że to, co nas tam spotka, tak bardzo mnie zaskoczy....
Komentarze
Prześlij komentarz