Czarny Pan - Rozdział 13
Okłamywanie Dracona i granie przed nim ofiary przychodziło mi coraz trudniej. Szczególnie, że moja mała grupa mająca rozemocjonować wszystkich i dać im świadomość, że nie są już dłużej bezpieczni. Już niedługo będę musiał wziąć się za kolejną fazę planu a jednocześnie absolutnie nie chciałem stracić tej cienkiej nici sympatii, która się między nami wytworzyła. Chociaż ciężko było mi się do tego przyznać, to zaczęło mi bardzo zależeć na nim i na tym, żeby go nie stracić. Przekręciłem się na drugi bok i postanowiłem, że będę musiał się z tym jakoś uporać i porozmawiać z Draconem na ten temat. Napisałem szybko liścik, który w drodze na moje miejsce w Wielkiej Sali przy śniadaniu wcisnąłem mu w rękę i po skończonych zajęciach udałem się na umówione miejsce. Jak zwykle poprosiłem o spotkanie w Zakazanym Lesie - tam, gdzie nikt nie może nas znaleźć ani usłyszeć. Musiałem mieć pewność, że w przypadku komplikacji nikt się o niczym nie dowie. Miałem plan awaryjny, którego nie chciałem za żadne skarby realizować, jednak musiałem mieć asa w rękawie. Nie mogłem pozwolić sobie na żaden błąd.
Czekałem w umówionym miejscu i z każdą mijającą sekundą coraz bardziej się denerwowałem. Nie miałem pojęcia, jak Draco zareaguje ani jak mam mu to tak właściwie wyjaśnić. Chociaż w myślach już wiele razy odegrałem każdy możliwy scenariusz, wciąż nie czułem się na to gotowy. Czas jednak naglił a moja armia była już prawie zebrana. Musiałem zacząć wcielać w życie kolejne etapy planu a nie mogłem tego zrobić, póki nie wiedziałem na czym stoję.
Usłyszałem trzask małych gałązek pod miękkimi butami, więc odwróciłem się w tamtym kierunku. Gdy zauważyłem między drzewami migającą, czarną szatę i niezwykle jasne włosy, poczułem zaciskającą mi się na szyi pętlę. Denerwowałem się i wiedziałem, że będąc z nim sam na sam nie będę w stanie tego tak dobrze ukryć, jakbym chciał.
-Hej, Harry. Wszystko w porządku?
Zapytał od razu na powitanie i doskonale wiedziałem, że ma przynajmniej dwa powody do tego. Po pierwsze, na mojej twarzy z pewnością doskonale było widać zdenerwowanie a po drugie, bardzo nagle i w trybie pilnym poprosiłem go o spotkanie w tak odosobnionym miejscu. Nie mógł spodziewać się niczego dobrego i szczerze mówiąc w tym momencie zacząłem wątpić w moją decyzję wtajemniczenia go w to wszystko. Zaczerpnąłem głębiej powietrza i wypuściłem je powoli, nim na niego spojrzałem.
-Usiądź, proszę. Muszę ci coś opowiedzieć.
Oznajmiłem i zauważyłem doskonale zdziwienie wymieszane z troską na jego twarzy. Nie chciałem go stracić ale wiedziałem, że za chwilę może tak się stać. On chyba też to czuł, bo przez moment się zawahał ale w końcu usiadł naprzeciwko mnie, opierając się o pień innego drzewa. Odetchnąłem raz jeszcze starając się jakoś uspokoić, nim zacząłem mówić.
-Najpierw opowiem ci coś, żebyś zrozumiał to, co powiem później. Kłamałem. Chociaż nie do końca, ale kłamałem. Kłamstwem jest, że Szalonooki mnie molestował. Wykorzystałem zupełnie inną historię...
-Co masz na myśli?
W głosie Draco pobrzmiewała histeryczna nuta i wiedziałem, że nie jest mu lekko tego słuchać. Z pewnością mówienie o tym wywoływało niezbyt przyjemne wspomnienia, jednak ze mną było dokładnie tak samo. Odchrząknąłem, ale wciąż czułem się jakbym miał ogromną gulę w gardle.
-Byłem wy... wykorzystywa... ny. Tak samo, jak ty. Tylko nie przez Moodie'go. To działo się i dzieje się wciąż każdego lata, gdy wracam do domu wujostwa. Przyjaciel rodziny, tak go nazywają. Zostawiają mnie z nim często samego odkąd pamiętam, bo nie chcą mnie ze sobą ciągać ani spędzać ze mną czasu. On... robił ze mną bardzo różne rzeczy. Nie tyl... ugh.
Przerwałem i odetchnąłem kilkukrotnie, próbując się uspokoić. Mówienie o tym było absolutnie najtrudniejszym, co do tej pory przeżyłem. Nigdy nikomu o tym nie mówiłem. A Draco po prostu czekał na to, co powiem.
-Nie tylko mnie... dotykał. Ro... robił o wiele... więcej. Nie chcę nawet o tym myśleleć. W każdym razie... Przez to wszystko odkąd po raz pierwszy miałem kontakt z Voldemortem, docierało do mnie coraz więcej jego wspomnień i zrozumiałem motywy jego działania. Odpychałem to na bok i nie chciałem mieć z tym nic wspólnego, ale nie potrafiłem tak długo. W oczach uczniów i nauczycieli w mugolskiej szkole byłem nikim. Moja własna rodzina znęca się nade mną odkąd pamiętam. Mój opiekun... krzywdzi mnie... od lat. Tutaj wszyscy widzieli mnie jako bohatera i ciągle mówili, jak dumni byliby ze mnie moi rodzice. W końcu do mnie dotarło. Śmierć moich rodziców była bezsensowna. On ich zabił dla czystej przyjemności. Wiedziałem, że muszę zacząć działać.
Po moich słowach zapadła cisza a ja obserwowałem z niepokojem zdezorientowanie na twarzy Dracona. Zastanawiałem się, czy po moich kolejnych słowach zostawi mnie w trybie natychmiastowym, czy jednak chwilę zajmie mu przetrawienie tej sytuacji. Wziąłem uspokajający wdech i mówiłem dalej.
-Zrozumiałem, jak potężny jestem, gdy bez problemu zacząłem opanowywać zaawansowane i zakazane zaklęcia. Potęga to władza. Wszyscy zawsze to mówili. Dobro zawsze zwycięża. Więc dlaczego moi rodzice zginęli? Dlaczego przydażają mi się te wszystkie okropne rzeczy? Bo dobro jest słabe. To, co powszechnie jest uważane za "złe", jest najzwyczajniej w świecie tym, co ich przeraża bo są zbyt słabi, żeby to zrozumieć albo opanować. Długo o tym myślałem i zrozumiałem, że świat potrzebuje silnego lidera. Takiego, który nie będzie znał litości i nie będzie doprowadzał ludzi do obłędu. Takiego, który strachem sprawi, że świat w końcu się zmieni.
-Wiesz coś o Terror Pathy?
Zapytał mnie w końcu, przerywając mój monolog. Uśmiechnąłem się lekko i wstałem ze swojego miejsca, po czym pstryknąłem palcami a ten pseudonim pojawił się nad moją dłonią w formie płonących liter. Oczy Dracona rozszerzyły się w szoku a ja zmusiłem się do spokoju. Nadchodziła chwila prawdy i musiałem być czujny, żeby móc szybko i skutecznie zareagować.
-To ja jestem Terror Pathy. Mam zamiar wprowadzić nowy porządek na świecie i właśnie realizję ten plan. Chciałem ci o tym powiedzieć ponieważ jesteś dla mnie ważny i chciałbym, żebyś do mnie dołączył. Co ty na to, Draco? Pomożesz mi ułożyć ten świat na nowo?
Komentarze
Prześlij komentarz