In my wolrd - Rozdział 9
Gdy rano zaświecono światło w moim pokoju, obudziłem się od razu i zorientowałem się, że jestem cholernie wystraszony. Kompletnie nie czułem się wypoczęty, wręcz przeciwnie - miałem ogólnie wrażenie, jakbym nie przespał ani minuty tej nocy. Westchnąłem cicho i wyciągnąłem słuchawki z uszu a gdy spojrzałem na osobę, która do mnie przyszła zauważyłem tę samą uczennicę, co wcześniej. Była wyraźnie zmęczona ale mimo to uśmiechała się, co też próbowałem odwzajemnić ale nie miałem pojęcia, czy w jakikolwiek sposób mi to wyszło.
-Dzień dobry. Dobrze się spało?
Zapytała miło i chyba mój wyraz twarzy był wystarczającą odpowiedzią, bo roześmiała się cicho i położyła kilka rzeczy na mojej szafce nocnej, krzątając się przy nich i zauważyłem, jak na karcie wpisywała moje imię i nazwisko.
-Ja też nie cierpię spać w szpitalach. No ale kto wie, może lekarz pozwoli ci dzisiaj pójść do domu! Coś cię boli? Coś jest nie tak?
Tak, wszystko mnie boli - pomyślałem, jednak głośno po prostu zaprzeczyłem. Wiedziałem, że ten ból który czułem był tylko i wyłącznie w mojej głowie i nie może mi z tym pomóc. To coś, z czym musiałem chociaż spróbować uporać się sam.
-W porządku. Muszę sprawdzić twoje wartości witalne, masz coś przeciwko?
-Nie.
-Super. Najpierw zmierzę ci puls. Wybacz, że mam zimne ręce.
Powiedziała, jednocześnie kładąc mi dłoń na nadgarstku. Chwilę wpatrywała się w swój zegarek, po czym wróciła do zapisywania na swojej tablicy.
-Muszę sprawdzić ci temperaturę. Może być w uchu czy mam iść po jakiś inny termometr?
Zapytała miło, na co pokręicłem głową i odchyliłem swoje włosy. Poczułem przez chwilę, jak wkładała mi wymienną, plastikową końcówkę do ucha a potem jakieś piknięcie i to dziwne uczucie zniknęło. Spojrzałem na nią i znowu zauważyłem, jak bierze jakieś urządzenia do ręki - tym razem dwa.
-Zmierzę ci jeszcze ciśnienie i nie będę cię dłużej męczyć. Nie ruszaj się aż do zakończenia badania i nic nie mów, okay?
Poprosiła a gdy się cicho zgodziłem, przeszła do mierzenia ciśnienia. Trwało to chwilę, jednak w końcu zostawiła mnie w spokoju. Westchnąłem cicho i oparłem się wygodniej na poduszkach.
-Masz jeszcze długą zmianę dzisiaj?
Zapytałem tak po prostu, żeby zagadać do niej. Była bardzo miła a mi się wydawało, że ciągle byłem dla niej zbyt opryskliwy.
-Jeszcze dwie godzinki, może trzy, koleżanka się trochę spóźni. Twoje wyniki są w porządku, masz trochę niską temperaturę ciała ale to dosyć normalne w szpitalu. Ciśnienie masz niskie ale to może być przypadłość rodzinna, lekarz z pewnością cię o to zapyta. Bierzesz na stałe jakieś leki?
-Nie.
-W porządku. Muszę jeszcze obejść kilku pacjentów, za 30 do 45 minut dostaniesz swoje śniadanie. Lekarz powinien być u ciebie między godziną 8 a 9. Potrzebujesz czegoś w międzyczasie? Mam do ciebie przyjść po obchodzie czy raczej wolisz, żeby nikt ci nie przeszkadzał?
Zaskoczyły mnie jej pytania i przez moment zastanawiałem się, czy jest to norma i wszyscy tak rozmawiają ze swoimi pacjentami, jednak nie wydawało mi się.
-Nic mi nie trzeba ale możesz przyjść, jeśli chcesz.
Dziewczyna obdarzyła mnie szerokim uśmiechem, po czym zebrała swoje rzeczy i skierowała się do wyjścia. Zatrzymała się jeszcze tylko na chwilę, nawet się nie odwracając w moim kierunku.
-Jeśli potrzebujesz, łazienka jest za drugimi drzwiami. Wrócę za jakiś kwadrans.
Poinformowała mnie i zniknęła. Przez chwilę tak po prostu wpatrywałem się w zamknięte za nią drzwi, po czym sięgnąłem po telefon. Przekląłem w myślach widząc, że bateria już mi prawie pada i szybko wygrzebałem ładowarkę z mojej torby w szafce nocnej. Potrzebowałem chwili na zlokalizowanie gniazdka do którego mogłem podłączyć telefon, jednak w końcu mi się to udało i z powrotem ułożyłem się wygodnie na łóżku. Dopiero teraz zacząłem przeglądać powiadomienia i z zaskoczeniem zauważyłem kolejną wiadomość od Tom'a.
Od: Tom
Treść: Hej, mam nadzieję, że dobrze spałeś. Wpadnę do ciebie dzisiaj później.
Uśmiechnąłem się lekko i chciałem odpisać, ale... nie miałem pojęcia, co mam mu napisać. Nie wiedziałem, na jakiej relacji jesteśmy i co wypadało do niego napisać a co nie. Po chwili namysłu po prostu wysłałem mu uśmiechniętą emotikonę, po czym włączyłem media społecznościowe i zacząłem je przeglądać, nie mając nic lepszego do roboty. Nie żebym miał wielu znajomych, po prostu szukałem czegoś dla zabicia czasu. Nie musiałem długo czekać, zanim dostałem odpowiedź od Tom'a.
Treść: Już wstałeś. Jak się czujesz?
Zabrałem się za szybkie odpisywanie mu bo nie chciałem, żeby pomyślał że jestem niewdzięczny za to, co do tej pory dla mnie zrobił - a zrobił więcej, niż mógłbym o to prosić.
Treść: Obudzili mnie na obchód. Lepiej, dziękuję. Przepraszam jeszcze raz.
Nie zdążyłem nawet wyjść z komunikatora, nim dostałem odpowiedź.
Treść: Za co ty mnie ciągle przepraszasz?
Przez moment zawahałem się z odpowiedzią, ale w tym wypadku postanowiłem być z nim szczery.
Treść: Sprawiłem ci zmartwienie i kłopot.
Treść: Nawet tak nie mów! Najważniejsze dla mnie, żebyś poczuł się lepiej. To nie był absolutnie żaden kłopot.
Nie mogłem powstrzymać się przed uśmiechem. Odpisałem już tylko jedną, którką wiadomość.
Treść: Dziękuję.
Byłem jeszcze trochę zmęczony, dlatego odwróciłem się na drugi bok i zamknąłem oczy. Wiedziałem, że ta dziewczyna - matko, nawet jeszcze nie znam jej imienia - niedługo tutaj wróci ale chciałem się jeszcze na moment położyć i odpocząć, bo nie miałem zamiaru jeszcze wstawać - co to, to nie. Mam wrażenie, że minęła zaledwie chwila moment, nim usłyszałem dźwięk otwierających się drzwi i po chwili przy moim łóżku znów usiadła ta sama dziewczyna, która zajmowała się mną od wczoraj.
-Możesz jeszcze trochę podrzemać jeśli jesteś zmęczony ale już roznoszą śniadanie, więc dużo czasu ci nie zostało.
-Myślałem, że pacjenci w szpitalach wypoczywają a nie są zryawani wcześnie z łóżek.
Odpowiedziałem, na co usłyszałem cichy śmiech.
-To prawda, ale jak o tym pomyślisz to ma to sens. Budzimy was o 6 rano, żeby zmierzyć wasze wartości witalne i zapisać wszystko, o czym powinien wiedzieć lekarz. Bierzecie prysznic, jecie śniadanie i za chwilę przychodzi do was lekarz, który decyduje o dalszym leczeniu. Potem aż do 13 macie czas dla siebie, możecie wtedy spać, czytać czy wyjść na spacer, cokolwiek chcecie. O 13:30 macie obiad, przed którym też mierzymy wasze wartości witalne. Potem znowu wracamy do was o 18, zanim o 18:30 dostaniecie kolację. W ten sposób możemy regularnie podawać wam leki i kontrolować stan waszego zdrowia. Przebieg zmienia się tylko wtedy, gdy lekarz zarządzi jakieś testy dla was.
Pokiwałem głową, zgadzając się z nią w zupełności i podniosłem się do siadu, przecierając twarz. Widziałem, jak dziewczyna uważnie mi się przygląda ale starałem się to ignorować. W końcu jestem w jakiś sposób jej pacjentem, musi mieć mnie na oku.
-Zmęczony?
-Tak, trochę. Ty też wyglądasz na zmęczoną. Coś się działo w nocy?
Zapytałem a dziewczyna znów się roześmiała. Zastanawiałem się, od kiedy jestem na tyle zabawny, żeby doprowadzać ludzi od tak do śmiechu?
-To oddział segregacji, trafiają tu do nas pacjenci w stanie stabilnym przez całą dobę. Jeden z pacjentów nam prawie umarł dzisiaj, przez ponad godzinę przeprowadzaliśmy czynności ratunkowe. Uwierz mi, nawet zwykłe 15 minut resuscytacji jest ogromnym obciążeniem dla organizmu. Swoją drogą zmieniając temat, przemyślałeś to co ci mówiłam?
Spojrzałem na nią, nie mając pojęcia o co jej chodzi do czasu, aż pokazała na swój nadgarstek. Nie wiem, jak dużym debilem jestem ale zdałem sobie sprawę, że moja bandana zniknęła a w jej miejscu pojawił się świeży bandaż. Miałem ochotę walnąć się w twarz.
-Nie jestem gotowy żeby z kimś o tym rozmawiać.
Powiedziałem wymijająco bo podejrzewałem, że jeśli powiem cokolwiek innego to może ona wpłynąć na decyzję lekarza i koniec końców zostanę tu dłużej, niżbym sobie tego życzył. Dziewczyna westchnęła cicho i wstała ze swojego miejsca.
-W porządku, ale może porozmawiaj o tym z kimś. Kimkolwiek. Na przykład twój przyjaciel, był tutaj wczoraj. Twoje śniadanie już tu jest. Wrócę później sprawdzić, jak się czujesz. Smacznego.
Usłyszałem z jej strony a ja poczułem się, jak najgorszy śmieć na świecie.
Komentarze
Prześlij komentarz