I'm sorry - Rozdział 8


 Wszystko, czego się do tej pory dowiedzieli nie miało absolutnie żadnego sensu. Znałem go przecież od dziecka i doskonale wiedziałem, jak ważne było dla niego zostanie bohaterem i jak wiele znaczyło dla niego to miejsce, w którym bawiliśmy się za dziecka. To tu spędzaliśmy razem czas, to tu odkryłem swoje zdolności. To tu spędziliśmy najszczęśliwsze chwile naszego dzieciństwa - to tu Deku uciekał po każdej naszej bójce czy kłótni, to tu próbował odkryć swoje zdolności oraz to tu ukrywał się przed światem, jeszcze po rozpoczęciu kursu bohaterskiego na UA. To miejsce pokazał nam jego ojciec, nim jeszcze zniknął na dobre, to ojciec Izuku pomógł nam zbudować to miejsce i to on poprosił nasze matki, by nas nie szukały i pozwoliły nam mieć to miejsce w tajemnicy - tylko dla nas. Nasze mamy znały tylko lokalizację dookoła, póki byliśmy dziećmi, by w razie czego mogły wysłać policję w odpowiednie miejsce. Bezpieczeństwa w końcu nigdy dość. 

Zastanawiałem się, jakim cudem zdobył się na zniszczenie doszczętnie tego miejsca. Jak znalazł w sobie aż tyle siły, by to zrobić? Nie potrafiłem tego zrozumieć. Dla mnie to miejsce również znaczyło wiele, chociaż od wielu miesięcy mnie tu w ogóle nie było. Nigdy bym go nie zniszczył i wspominałem je z czułością od czasu do czasu ale jednak i tak go nie odwiedzałem, bo bałem się, że to mnie osłabi. A jednak okazało się, że najbardziej osłabiła mnie strata właśnie tego miejsca i związanej z nią osoby.

Również pozostali zastanawiali się, jakim cudem mógł to zrobić. Przecież był takim dobrym przyjacielem i miał wielki potencjał na zostanie jednym z najlepszych superbohaterów naszych czasów. Nikt nie spodziewał się po nim takiego zachowania i nikt z nas nie wiedział, jak mogliśmy to wytłumaczyć. 

Chociaż w sumie mogliśmy. To wszystko była moja wina a ja boleśnie zdawałem sobie z tego sprawę. To moja wina, że Izuku postąpił tak a nie inaczej. To, co się wydarzyło, fakt, że ogromna część bohaterskiego świata była zagrożona, wszystko było tylko i wyłącznie moją winą.

Bo to ja go zniszczyłem. 

I chyba nigdy sobie tego nie wybaczę.

Jednak to nie to było najgorsze. Najgorsze było to, że od kiedy go straciłem uświadomiłem sobie, jak wiele on dla mnie oznaczał. Jak bliski dla mnie był.

Najgorszym było to, że dopiero teraz uświadomiłem sobie, że od dawna go kochałem.

A przez to, że podświadomie wiedziałem to od dawna i nie potrafiłem ani się do tego przyznać ani sobie z tym faktem poradzić, gnębiłem go i dręczyłem coraz bardziej z każdym dniem.

I jeśli nie uda mi się go sprowadzić na dobrą drogę z powrotem, zapłacę za to życiem. Przysięgam. 

Komentarze

Popularne posty