Księżniczka nocy - Rozdział 12


 W ciągu kolejnych kilku dni zdążyłam jednak niemal już zapomnieć o ostrzeżeniu Daniela odnośnie Anthony’ego. Nie miałam powodu, by obawiać się osoby z którą spędzałam tak wiele czasu i z którą tak dobrze się rozumiałam. Z resztą również Daniel starał się coraz częściej spędzać ze mną czas. Co prawda zauważyłam, że starał się odciągnąć mnie od nowego znajomego, jednak przez swoje obowiązki nie mógł spędzać ze mną całej doby, dlatego nie miał też jak zaradzić moim spotkaniom z Anthonym. Mimo to to Daniel wciąż był przy mnie, gdy kładłam się do snu i gdy budziłam się następnego dnia a ja mogłam się jedynie cieszyć, że odzyskałam starego przyjaciela i zyskałam nowego. 

Niestety nieuchronnie zbliżał się również dzień moich 17 urodzin. Mimo że na jakiś czas udało mi się o tym zapomnieć i czułam się w miarę dobrze, niestety musiał w końcu nadejść dzień w którym mój organizm postanowił mi o sobie przypomnieć ze wzmożoną siłą. 


Przechadzałam się właśnie po ogrodzie wraz z Anthonym, korzystając z wciąż słonecznej i ciepłej pogody. Rozmawialiśmy na nasze zwykłe tematy dużo się śmiejąc, gdy nagły ból przeszył moją czaszkę, zwalając mnie z nóg. W jednej chwili upadłam na kolana, rozpaczliwie próbując złapać oddech, jednak za każdym razem gdy już prawie mi się to udawało, pojawiał się ostry ból w piersi, przez który nie potrafiłam dostarczyć wystarczającej ilości tlenu do organizmu. Poczułam czyjąś dłoń na plecach.


-Caroline? Caroline, co się dzieje?


Głos Anthony’ego słyszałam jak przez mgłę, nie byłam jednak w stanie mu odpowiedzieć. Powoli robiło mi się coraz słabiej a obraz przed oczami stawał się coraz bardziej rozmazany. Zdawało mi się, że się unoszę, jednak nie byłam w stanie stwierdzić, skąd to uczucie. Ból zdecydowanie odbierał mi zdolności… w sumie to wszelkie zdolności.


-Co ty jej zrobiłeś?! 


-Daj mi ją!


Słyszałam podniesione głosy pełne wściekłości, jednak nie byłam w stanie zareagować. Miałam wrażenie, że zaraz rozsadzi mi czaszkę a każdy oddech palił moje płuca żywym ogniem. Czy tak się czuje osoba, która właśnie umiera? Przysięgam że w tamtym momencie miałam wrażenie, że zaraz faktycznie umrę. 


-Został tydzień do jej urodzin…


-Myślisz, że to dlatego?


-Nie ważne, na razie spróbuję uśmierzyć jej ból.


-Wygląda, jakby umierała…


-Nawet tak nie mów, Daniel!


-Caroline, proszę… Tak wiele jeszcze mam ci do powiedzenia…


-Przestań się zachowywać, jakby leżała na łożu śmierci!


-Ja również słyszę jej serce, Nathaniel! Słyszę, jak coraz słabiej bije! Słyszę, jak walczy o każdy oddech, który jest również bolesny! Słyszę płyn w jej płucach i widzę, jak cierpi! Ona może tego nie przeżyć, rozumiesz? Nawet ty nie jesteś cudotwórcą!


-Zamierzasz więc się poddać i po prostu dać jej odejść?


-Nigdy w życiu! Caroline musi przeżyć, nie może teraz odejść… Caroline, proszę…


-Daniel, nie załamuj się. Na łzy będzie czas, gdy faktycznie umrze. Nie mam jednak zamiaru do tego dopuścić. Weź ją za rękę. Z pewnością dodasz jej sił. 


-Caroline, jestem przy tobie. Jestem tu, Caroline… i nigdzie się nie ruszam. 


Te słowa były ostatnim, co słyszałam, nim ciemność pochłonęła mnie w swoje objęcia a ja w końcu mogłam uwolnić się od bólu, co przyjęłam z ulgą. Będąc szczerą w tym momencie w ogóle nie obchodziło mnie to, co się ze mną później stanie.


Komentarze

Popularne posty