Why do I have to lose everyone? - Rozdział 3


 W końcu nadszedł ten dzień, którego w głębi serca bardzo się bałem, chociaż nigdy bym się do tego nie przyznał. Dzień kolejnej wyprawy poza mury, w której tym razem udział miał brać również Eren i jego przyjaciele. Nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo się tym stresuję aż do sądnego poranka, w którym nie potrafiłem zmotywować się do wstania z łóżka i przygotowania do wyjazdu. Przez całą noc nawiedzały mnie wspomnienia z mojej poprzedniej i do tej pory jedynej wyprawy za mury i również już wtedy, gdy wstałem, za każym razem, gdy zamykałem oczy, widziałem obraz martwych Isobele i Fellana. Westchnąłem ciężko i przeczesałem jeszcze raz palcami włosy, zbierając się w sobie, by opuścić te bezpieczne kąty i stawić czoła kolejnym tytanom. Wiedziałem tylko jedno - musiałem zrobić wszystko, by ochronić Erena, żeby wrócił z tej wyprawy do zamku w jednym kawałku. 

Niestety czas mi się skończył i nie mogłem już dłużej zwlekać, więc poszedłem na śniadanie, które dzisiaj wyjątkowo nie miało dla mnie aboslutnie żadnego smaku, mimo że dostałem moją ulubioną herbatę. Szybko jednak ten relaks przed wyprawą się skończył i musiałem stawić się na zbiórce. Ponieważ byłem na równi stopniem z kadetami z zeszłego roku, stałem razem z nimi w jednym rzędzie i również z większością z nich miałem być w drużynie w trakcie wyprawy.

-Będzie dobrze.

Usłyszałem, gdy wsiadałem na konia a gdy się odwróciłem, zobaczyłem uśmiechniętego do mnie bruneta. Tak niewinny uśmiech może mieć jedynie ktoś, kto wciąż wierzy w dobro tego świata, czego nie mogłem powiedzieć o sobie. Zastanawiałem się, jakim cudem ten niewiele młodszy ode mnie, z tego co się orientowałem tylko o 5 lat, jest tak bardzo podobny do Isobel, którą straciłem rok temu. Skinąłem mu głową i wsiadłem na konia, powtarzając sobie w głowie, że faktycznie - będzie dobrze, bo nie pozwolę na to, żeby ktoś z mojej grupy zginął na tę wyprawę. Ruszyłem zaraz za Erenem i jego przyajciółmi, postanawiając, że będę się trzymać lekko z tyłu, by mieć go na oku. To również pozytywnie wpłynie na czas mojej reakcji, gdy zajdzie taka potrzeba. Stanęliśmy całą drużyną przed bramą, która jako ostatnia oddzielała nas od świata zewnętrznego i czułem ucisk w żołądku. Nie chciałem znów tam jechać ale nie miałem wyboru. 

-Rozpoczynamy 32 wyprawę za mury. Zaczynamy!

Komentarze

Popularne posty