Zatańczysz? - Rozdział 5

 


Gdy Jurij wrócił do domu, świat spowijał już mrok. Mimo iż zdawał sobie sprawę, że jego matka z pewnością jeszcze nie śpi, jak najciszej umiał wszedł na drugie piętro i przeszedł do swojego pokoju cicho niczym zawodowy ninja, nie chcąc zwracać na siebie niepotrzebnej uwagi. Gdy w końcu znalazł się w swoich komnatach, z cichym westchnięciem przeszedł do sypialni i rzucił się na łóżko, zanurzając twarz w miękkiej, pachnącej płynem do płukania poduszce. Szczerze mówiąc, nie spodziewał się, że taka miło spędzi ten dzień. Po wyjściu z lodowiska pojechali do jednej z kawiarni stylizowanej na francuską i zajadali się tam słodyczami, popijając niezwykle dobrą kawę, jak na tę lokalizację. Gdy to im się już znudziło, wybrali się więc na spacer po okolicy a gdy ich nogi zmęczyły się i nie mieli już ochoty na przechadzkę, Otabek zaprosił go do jednej z okolicznych, włoskich restauracji, w której zjedli wspaniałą kolację i spędzili czas aż do zamknięcia, gdy musieli już iść. Dopiero wtedy Otabek odwiózł go do domu, na sam koniec skradając mu jeszcze jeden pocałunek na pożegnanie. Na samo wspomnienie po kręgosłupie blondyna przebiegał przyjemny dreszcz. Przewrócił się na plecy i spojrzał w sufit, jakby próbując tam znaleźć odpowiedź, co ma teraz zrobić. Jednak emocje, jakie towarzyszyły mu przez cały dzień oraz przeżycia zupełnie go wykończyły i w tym momencie czuł, jak oczy mu się kleją. Z myślami skupionymi wokół Altina, zasnął spokojnym snem, przeżywając w nim na nowo dzisiejszy dzień. 

Chociaż nic co dobre nie trwa wiecznie, dziedzic Plisetskych również następnego ranka po otworzeniu oczu nadal miał wrażenie, jakby śnił. Dzień rozpoczął od przeczytania na telefonie bardzo miłej wiadomości, co od razu wywołało uśmiech na jego twarzy.

Otabek: Mam nadzieję, że dobrze spałeś. Może kiedyś to powtórzymy? 

Nie odpisał mu od razu. Po pierwsze nie wiedział, co miałby mu odpisać a po drugie przez brak doświadczenia w randkowaniu bał się, że zaraz coś zepsuje i ten piękny sen zakończy się, nim się na dobre rozpoczął. Z uśmiechem na twarzy, który nie pojawiał się u niego często, wstał z łóżka i przygotował sobie kąpiel, wybierając ubrania na dziś. Dopiero po godzinie był gotowy do zejścia na dół - w czarnych jeansach z przetarciami, T-shirt'cie z nadrukowanym tygrysem, czarnej bluzie i glanach w tym samym kolorze. Spiął jeszcze swoją grzywkę za pomocą spinek i dopiero wtedy ponownie wziął do ręki telefon.

Yurij: Dzięki Tobie miałem wspaniały dzień, noc oraz poranek. Z chęcią to powtórzę. 

Odpisał i wyszedł ze swojego pokoju, zamierzając w końcu zjeść śniadanie. Oczywiście jak tylko wszedł do jadalni, został napadnięty przez swoją matkę, która w cale nie miała zamiaru ukrywać swojej wściekłości.

-Co ty sobie myślisz, żeby pozbawiać Maksima jego majątku?! W co ty pogrywasz, bachorze?! To nam należy się twój dobytek tak jak ten dom!

Zaczęła, wymachując przy tym rękami tak, że o mały włos go uderzyła. Całe szczęście nastolatek miał szybki refleks i odsunął się, zajmując swoje miejsce przy stole. 

-Opanuj się, kobieto. Nic wam się nie należy. Ojciec przepisał wszystko mnie i nikt oprócz mnie nie będzie zarządzał jego majątkiem.

Odpowiedział spokojnie, chociaż w jego sercu aż burzyło się od emocji. Miał ochotę nawrzeszczeć na nią tam samo, jak ona na niego, jednak nie miał zamiaru tak szybko dać się wyprowadzić z równowagi i pozwolić jej zdobyć nad nim przewagę, chociaż nie było to w cale proste.

-Nie masz prawa tak mówić! Nie masz prawda tego robić!

-To ty nie masz prawa do majątku ojca. Ale skoro jesteś taka energiczna... masz trzy dni, żeby się stąd wynieść wraz ze swoim kochankiem. Jeśli w czwartek wciąż tu będziesz, zajmę się tobą w inny sposób.

Ostrzegł ją cicho i sięgnął po kawę. Przez jakiś czas pomiędzy nimi panowała cisza, przerywana jedynie cichym postukiwaniem filiżanki oraz sztućcy, gdy chłopak przygotowywał sobie kanapkę.

-Za tydzień kończysz 16 lat. To wiek, w którym powinieneś wziąć ślub i się ustatkować. Do tego czasu odbiorę ci cały majątek, jaki masz. Wszystko, co posiadasz, będzie moje.

Zagroziła cichym sykiem, niczym u węża, po czym wyszła, zostawiając swojego jedynego syna samego i już nie tak szczęśliwego, jak jeszcze chwilę temu. Chociaż nawet to było mało powiedziane. On był po prostu wściekły a nad jego głową gromadziły się czarne chmury. Wziął telefon do ręki i wybrał odpowiedni numer.

-Spotkajmy się dzisiaj o szóstej w tej kawiarni. 

Powiedział po czym rozłączył się, nie czekając na odpowiedź. Musiał działać szybko. Inaczej wszystko będzie stracone.

Komentarze

Popularne posty