O krok od przepaści - Rozdział 17

 


Harry niemal chodził po ścianach. Nie mógł usiedzieć spokojnie i doczekać się, aż w końcu będzie mógł stąd wyjść i zobaczyć się z Draco. Nie martwił się już w ogóle o siebie, nie martwił się o to, że go odkryją, bał się jedynie o to, że blondynowi mogłoby się coś stać i nie będzie w stanie mu pomóc. Doprowadzało go to do takiego stanu, że wręcz ledwo był w stanie zacząć gryźć tynk ze ścian, jeśli tylko to by miało pomóc jego partnerowi. Westchnął cicho i spojrzał znowu w stronę drzwi, czekając i czekając całą wieczność na to aż w końcu się otworzą. Gdy to nareszcie nastąpiło, niemal od razu poderwał się na swoim miejscu i ledwo udawało mu się ukryć ekscytację. 

-Chyba nie mogę pana więcej trzymać, panie Point. Jest pan wolny. Pana partner czeka na pana przy wejściu, odebrał już wasze rzeczy. Do zobaczenia, panie Point.

To powiedziawszy odsunął się, odsłaniając drzwi i po chwili chłopak niepewnie wyszedł z mikroskopijnego pomieszczenia, jeszcze nie do końca wierząc w to, co się właśnie dzieje. Gdy tylko zobaczył czekającego na niego nieopodal Draco, który w niedbałej pozycji opierał się o ścianę, trzymając w rękach ich płaszcze i torby, rzucił się biegiem w jego stronę. 

-David!

Krzyknął, rzucając mu się na szyję i przytulając do siebie. Mając go znów tak blisko i wiedząc, że nic mu nie jest, czuł jak całe napięcie uchodzi z niego niczym powietrze z przebitego szpilką balonika. Uśmiechnął się lekko, gdy poczuł obejmujące go, silne ramiona a chwilę później wpił się w blade, słodkie niczym maliny usta, spijając z nich pierwszy od czasu jego próby samobójczej pocałunek. Odetchnął cicho, gdy odsunęli się od siebie i spojrzał prosto w ukochane oczy. 

-Bałem się, że coś ci się stało. 

Przyznał Harry, nie do końca wiedząc, co w tym momencie czuje, bo wszystkie emocje zlewały się na raz w jedno i nie mógł się zdecydować. Blondyn ujął jego dłoń w swoje i uśmiechnął się lekko, prowadząc ich powoli do wyjścia. 

-Wszystko jest w porządku, James. Uspokój się i chodźmy do domu. To wszystko było tylko jednym wielkim nieporozumieniem. Nie nas szukali. 

Zapewnił i poprowadził ich w kierunku ich wspólnej przeszłości.

Komentarze

Popularne posty