My wonderful nightmare - Rozdział 8
Przez resztę tygodnia już ani razu nie poszedłem na trening, chcąc uniknąć podobnych sytuacji jak wtedy w poniedziałek, więc po zajęciach na uczelni szedłem do domu i pakowałem swoje rzeczy, które potem odbierał ode mnie Asahi - jedyny z nas, który miał już prawo jazdy. Całe szczęście chłopcy mieli jeszcze jeden wolny pokój, więc nie było problemu z miejscem - odkąd Asahi zamieszkał w jednym pokoju z Noyą jeden pokój stał wolny, więc mogłem go na spokojnie zająć. Nie miałem zbyt wielu rzeczy, więc po dwóch dniach wszystko już było w moim nowym lokum. W czwartek jednak nie miałem nawet ochoty już iść na zajęcia na uczelni, bo wciąż spotykały mnie docinki i oskarżające spojrzenia ze strony innych studentów, postanowiłem więc zrobić sobie dwudniowe wagary. Siedziałem więc w domu, gdy nagle ktoś zapukał do moich drzwi. Zaskoczony tymi odwiedzinami otworzyłem niepewnie drzwi wejściowe, widząc w nich trójkę przyjaciół z szerokimi uśmiechami na twarzy.
-Słyszeliśmy, że nie poszedłeś do szkoły.
-Pomyśleliśmy więc, że albo cię odwiedzimy...
-...albo zabierzemy cię do twojego nowego mieszkania.
Wszyscy mówili jeden przez drugiego, po czym rzucili się na mnie w skutek czego padliśmy razem na ziemię i po mieszkaniu rozniósł się nasz śmiech, jakbyśmy znów byli dziećmi z gimnazjum - chociaż w sumie zarówno Noya jak i ja wyglądaliśmy jak gimnazjaliści, więc wszystko się zgadzało. Dopiero po kilku minutach udało nam się doczołgać do kuchni, gdzie wgramoliliśmy się na krzesła.
-Muszę zadzwonić do właściciela, czy mogę dzisiaj zdać mu mieszkanie, jeśli mam się dzisiaj przeprowadzić.
Powiedziałem w końcu, rozdając wszystkim szklanki z wodą. Zaraz potem sięgnąłem więc po telefon i wybrałem odpowiedni numer.
-Dzień dobry, tutaj Hinata Shoyo... tak, z mieszkania 48A. No właśnie chciałem się zapytać, czy mogę już dzisiaj zdać mieszkanie? Uhm... uhm... tak... okay... dobrze, dziękuję. Do widzenia.
-No i?
Noya wyglądał, jakby miał wyjść z siebie, jeśli zaraz mu nie powiem, co ustaliłem z właścicielem. Uśmiechnąłem się więc najładniej, jak umiałem, bo na prawdę się cieszyłem, i usiadłem na swoim miejscu.
-Przyjdzie za dwie godziny, do tego czasu mam opróżnić mieszkanie.
-Nie ma tu już wiele rzeczy, więc pójdzie jak z płatka.
-Okay, idziemy cię pakować.
Postanowili chłopacy i zaczęli krzątać się po mieszkaniu, wrzucając do kilku jeszcze pozostawionych tu toreb ostatnie rzeczy, które jeszcze w ogóle znajdowały się w moim mieszkaniu. Akurat kończyliśmy, gdy rozległ się dzwonek do drzwi, poszedłem więc otworzyć.
-Dzień dobry! Cieszę się, że mógł pan przyszedł! Dziękuję, że mogę wcześniej zdać mieszkanie.
-Nie ma sprawy, Hinata, nie ma absolutnie żadnego problemu.
Odpowiedział mi starszy mężczyzna po 70.tce, który wszedł do mieszkania, uważnie je oglądając, chociaż z tego co wiem to niewiele już widział bez swoich okularów, których najwyraźniej znowu zapomniał.
-Mój syn przyjedzie za godzinę zobaczyć to mieszkanie i zdecyduje, czy trzeba tu coś poprawić, zanim wprowadzą się nowi najemcy ale przez dwa miesiące chyba nie zrobiłeś zbyt wiele szkód, prawda?
-Prawda, proszę pana, byłem grzeczny! Nawet odmalowałem ścianę w sypialni.
-Ścianę? Dlaczego?
-Wie pan, że gram w siatkówkę, odbijałem piłkę od ściany i była do malowania ale zająłem się tym, proszę się nie martwić.
-Taki lokator to skarb! Żeby wszyscy tak chętnie zostawiali mieszkania w nienaruszonym stanie, byłoby o wiele prościej w świecie wynajmu.
Wprowadziłem starszego pana do kuchni i usadziłem go na krześle, nie mogąc jednak zaproponować mu nic do picia, bo wszystko było już spakowane.
-Poczekać z panem na pana syna?
Zaproponowałem, mimo wszystko nie chcąc być nieuprzejmym. Mężczyzna jednak tylko pokręcił głową i uśmiechnął się lekko.
-Nie ma potrzeby, moja córka zaraz tu będzie z obiadem. Możesz spokojnie jechać do swojego nowego mieszkania.
-W porządku.
Powiedziałem, wyjmując z kieszeni dwie pary kluczy i położyłem je na stole.
-W takim razie już pójdziemy. Do widzenia, wszystkiego dobrego, proszę pana.
-Uważaj na siebie, Hinata.
I w sumie to właśnie w tym momencie zakończyła się nie tylko moja przygoda w tym mieszkaniu ale również na Uniwersytecie Hakuchou. Czułem się z tym dziwnie ale w cale nie było mi żal. Ulga wręcz zalała mnie, gdy pomyślałem, że już nigdy tam nie wrócę i że zaczynam nowe życie z przyjaciółmi.
Komentarze
Prześlij komentarz