Zatańczysz? - Rozdział 4
Następnego dnia Jurij siedział spokojnie przy śniadaniu, delektując się ciepłą owsianką na mleku doprawioną bananem, jabłkiem i kremem czekoladowym i przeglądając nowości w sieci, gdy do jadalni nagle wpadła jego matka, roztaczając wokół siebie woń alkoholu, najwyraźniej jeszcze nie wzięła prysznica po nocnej, dość mocno zakrapianej imprezie. Blonyn od razu się skrzywił, jednak nie obrzucił kobiety nawet spojrzeniem.
-Podobno wczoraj odprawiłeś z kwitkiem wszystkie damy, które tu dla ciebie ściągnęłam.
-Owszem, odprawiłem je z kwitkiem.
Kobieta nalała sobie kawy z ekspresu do kubka i zajęła miejsce naprzeciwko syna, uważnie lustrując go wzrokiem, jakby chciała go prześwietlić.
-Dlaczego? Czyżby chłopak, z którym później cię widziałam, aż tak zawrócił ci w głowie?
-Nie sądzę, aby była to twoja sprawa.
-Chcę tylko wiedzieć, czy mój syn nie jest przypadkiem homoseksualny. Nie, żebym miała coś przeciwko. Potomek i tak nie jest ci potrzebny, nie zatrzymasz majątku.
-Zobaczymy.
Nastolatek dopił ostatni łyk kawy ze swojego kubka i wstał od stołu, zbierając ze sobą swoje rzeczy i zerkając na zegarek. Powinien zaraz wyjść z domu. Nie oglądając się na matkę wszedł spokojnie po schodach, przeszedł do swojego pokoju z którego zabrał jedynie torbę z potrzebnymi rzeczami i wrócił się na dół, od razu wychodząc przez ogromne drzwi i wsiadł do czarnego samochodu z przyciemnianymi szybami, zerkając przelotnie na swojego kierowcę.
-Jedziemy na lodowisko.
Zarządził, nim włożył sobie słuchawki do uszu i puścił muzykę. W myślach przypominał sobie cały swój układ, jaki trenował od kilku tygodni. Miał zamiar zaprezentować go na kolejnych zawodach jako debiutant, więc wszystko musiało być doprowadzone do perfekcji.
Droga na miejsce minęła mu szybko, więc po chwili już przebierał się w wygodniejszy do treningu strój i wiązał swoje włosy w niedbałego kucyka. Wziął w rękę czarne łyżwy i wyszedł z pomieszczenia, szybko pokonując drogę do lodowiska. Zaletą było to, że miał całe lodowisko dla siebie - zajęcia zaczynały się dopiero o 14, więc do tej godziny mógł jeździć ile tylko chciał i nikogo tu nie było. Poza tym budynek należał do niego, mógł więc teoretycznie odwołać wszystkie odbywające się tu zajęcia. Szybko zrzucił buty i założył łyżwy, po czym pewnym krokiem wkroczył na lód. Przejechał niewielki kawałek i zamknął oczy, robiąc trzy głębokie wdechy. Teraz był tutaj. Teraz tylko to się liczyło. Wyjął telefon z kieszeni i odpalił muzykę, po czym zaczął swój trening, oczywiście w pierwszej kolejności wykonując rozgrzewkę. Nie mógł sobie pozwolić na żadne urazy.
Gdy już był gotów, przeanalizował w głowie krok po kroku jeszcze całą choreografię. Nie była prosta i miał świadomość, że nikt się nie spodziewał takich rzeczy po debiutancie, jednak właśnie ten element zaskoczenia był jego asem w rękawie. Zaczął więc tańczyć a gdy wykonywał właśnie potrójnego floopa, zauważył kątem oka jakąś postać, tuż przy barierce. Nie przerwał jednak tańca, kręcąc coraz to nowe szramy na lodzie i doprowadzając całość do końca. Dopiero, gdy skończył, opadł wykończony na lód i zamknął oczy, chcąc wpierw złapać oddech, nim podejdzie bliżej swojego gościa.
-Piękny układ. Nie wiedziałem, że tak dobrze jeździsz.
Drgnął, słysząc niski głos tak blisko siebie. Uniósł powieki i spojrzał na kucającego tuż obok niego Kazacha, na którego twarzy majaczył delikatny uśmiech.
-Ćwiczę od dziecka ale nigdy nie brałem udziału w zawodach. W tym roku mam zamiar to zmienić.
-Powodzenia. Będę trzymać kciuki.
-Mam nadzieję, że będziesz na widowni.
Powiedział, przeciągając się a zaraz potem zdębiał. Jego usta zostały nakryte przez usta starszego chłopaka i nie mógł uwierzyć w to, co się własnie działo.
-Przepraszam, pospieszyłem się. Nie mogłem się oprzeć.
Usłyszał w momencie, gdy ich usta rozdzieliły się, najpierw na niewielką odległość a potem Altin usiadł na lodzie.
-Nie musisz przepraszać, jednak będziesz musiał zapłacić za skradnięcie mi pierwszego pocałunku.
Widział, jakie zaskoczenie wywołał, jednak nie przeszkadzało mu to. Nigdy nie krył się z tym, że był prawiczkiem i również nigdy nie wstydził się braku zainteresowania kimkolwiek do tego stopnia, by tę osobę pocałować. Miał swoją dumę i uważał to za zaletę a nie za wadę. Może dlatego nigdy nikt nie odważył się go za to wyśmiać.
-Zapłacę każdą cenę, jaką ustalisz.
-Nie powinieneś tak łatwo składać takich obietnic. Ktoś może to wykorzystać przeciw tobie.
-Być może, jednak nie uważam, żebyś to ty miał mnie skrzywdzić.
Blondyn wzruszył ramionami i powoli podniósł się do siadu, po czym stanął na nogach, wyciągając dłoń do starszego chłopaka.
-Chodż, inaczej się rozchorujemy.
-Dasz się wyciągnąć na kawę?
Zapytał Otabek, chwytając delikatną dłoń i pozwalając pomóc sobie wstać.
-Tylko, jeśli to ty masz mnie wyciągnąć.
Kilkanaście minut później obaj wyszli z budynku, spotykając swoich kierowców. Jurij westchnął cicho i podszedł do swojego samochodu.
-Steve, pojadę z panem Altinem. Możesz wrócić do domu, zadzwonię, gdy będę cię potrzebować.
-Jak panicz sobie życzy.
Mężczyzna skłonił się delikatnie, nim wsiadł do samochodu i odjechał a błękitne oczy spojrzały prosto w zaskoczoną twarz Kazacha.
-To co, jedziemy?
Komentarze
Prześlij komentarz