Jabłko - Rozdział 16
Harry zdecydowanie się zmienił przez to, co usłyszał, chociaż starał się robić dobrą minę do złej gry. Każdego dnia więc wciskał w siebie coś do jedzenia, chociaż żołądek aż mu się przewracał, gdy czuł na sobie spojrzenia wszystkich dookoła wiedząc, że jest w tym zupełnie sam. Uśmiechał się i potakiwał swoim współlokatorom, również spędzając z nimi czas, chociaż w cale nie miał na to ochoty. Doskonale wiedział, że przyjaźń która z jego strony była zupełnie szczera, nie została nigdy odwzajemniona. Nie widział więc innego sensu w spędzaniu z nimi czasu niż unikanie ciężkiej rozmowy i ewentualnej kłótni i danie znać, że podsłuchał konwersację pomiędzy "przyjaciółmi".
Draco z kolei zachodził w głowę, co też się stało z tym wiecznie roześmianym i przekochanym chłopakiem, z którym mieszkał w jednym pokoju od kilku miesięcy. Nie miał jednak ani jednego pomysłu ani odpowiedzi na to, dlaczego zielone oczy nagle przestały na niego patrzeć. Dlaczego jedenastolatek nagle niemal przestał jeść. Dlaczego przyjaciel nagle przestał z nimi rozmawiać i zaczął być tak bardzo nieobecny w ich wspólnym życiu. Martwił się i czuł, że coś jest nie tak. Nie potrafił jednak zrozumieć, co spowodowało taką zmianę.
Być może dlatego obaj z ulgą obudzili się o poranku w dzień, w którym wyjeżdżali do domów na przerwę świąteczną. Harry - cieszył się, że będzie mógł odpocząć od obserwacji, wytykania palcami i fałszywych przyjaciół. Malfoy z kolei żywił nadzieję, że jego przyjaciel po Nowym Roku wróci do normy i będzie znów jego ulubionym Harrym.
Niestety jednak tak się nie stało. Ani po Nowym Roku, ani wraz z rozpoczęciem drugiej klasy, ani przez kolejne święta. Harry był z nimi ale zupełnie, jakby go nie było. Maskował się niezbyt dobrze udawanym uśmiechem i potakiwał, ale odpowiadał zdawkowo i starał się spędzać jak najwięcej czasu sam. Draco wiele razy starał się z nim porozmawiać na osobności i dojść do sedna sprawy - jednak za każdym razem był zbywany przez bruneta, co niezmiernie go frustrowało. Martwił się nie na żarty, jednak nie mogąc dotrzeć do przyjaciela nie mógł mu również pomóc. Z każdą dłuższą rozłąką i wyjazdem ze szkoły żywił nadzieję że gdy wrócą - wszystko będzie tak, jak dawniej. Z goryczą za każdym razem musiał akceptować fakt, że tak się nie stało.
Krótko po kolacji rozpoczynającej ich trzeci rok nauki nie wytrzymał już dłużej. Tym razem ich pokoje były dwuosobowe i niemal od razu po posiłku wpadł do niewielkiego pomieszczenia, łapiąc bruneta za przedramię i zmuszając go, by ten na niego spojrzał. Jednak zielone oczy, chociaż faktycznie patrzyły w jego twarz, nie wyrażały kompletnie niczego. W czternastolatku aż się zagotowało, jednak nie zamierzał tym razem odpuścić.
-Powiesz mi w końcu, o co ci chodzi? Tym razem się nie wymigasz.
Mając pokój tylko we dwóch mieli pewność, że niky im nie przerwie i że nie ma żadnej drogi ucieczki od rozmowy. Brunet westchnął cicho i spuścił wzrok.
-Możesz mnie puścić?
Poprosił cicho, zupełnie jakby każde jedno słowo wypowiedziane w stronę przyjaciela go bolało. Draco zamrugał zaskoczony, jednak spełnił jego prośbę.
-Porozmawiasz ze mną? Proszę.
Stalowe oczy wyczekująco przyglądały się Potter'owi, który usiadł na przydzielonym mu łóżku i westchnął cicho. Draco z zaskoczeniem zauważył, że chłopak wygląda, jakby zaraz miał się rozpłakać, chociaż sam nie miał pojęcia dlaczego.
-O czym?
-Nie wiem, co się stało, ale mam tego dość. W pierwszej klasie nagle zacząłeś mnie unikać, nagle zacząłeś być taki... inny. Obcy. Nie rozumiem tego. Sądziłem, że jesteśmy przyjaciółmi.
-Chyba nigdy nimi nie byliśmy prawda, Draco?
-Nie rozumiem, o czym mówisz. Dla mnie byłeś i jesteś moim przyjacielem.
-A nie przypadkiem obiektem obserwacji? Kimś, kogo musisz pilnować i o kim musisz zdawać relacje samemu Voldemortowi?
Blondyn momentalnie zbladł, co było sporym wyczynem, zważając na jego z natury bardzo jasną karnację a na ustach Harry'ego wykwitł niewielki, smutny uśmiech. Westchnął zrezygnowany, spuszczając wzrok.
-Skąd o tym wiesz?
-Słyszałem twoją rozmowę z Blaisem. Skoro więc nie jesteś moim przyjacielem tylko obserwatorem nie wiem, o co ci chodzi.
-To nie tak, Harry, ja... ugh...
Draco przetarł twarz dłońmi i wypuścił powoli powietrze z płuc, po czym uklęknął między nogami przyjaciela, zaglądając mu w twarz.
-Harry, posłuchaj mnie uważnie, proszę.
Zielone oczy wpatrywały się teraz w jego własne ze źle ukrywaną nadzieją i ogromnym bólem, który ten nastolatek przez cały ten czas nosił w swoim sercu, nie dzieląc się nim z nikim innym - nawet ze swoją rodziną. Pokiwał delikatnie głową dając znać, że słucha.
-To prawda, że ojciec kazał mi cię pilnować na polecenie Czarnego Pana. Prawdą jest również, że muszę zdawać Snape'owi relacje, które są przekazywane dalej.
-Wiedziałem.
-Nie przerywaj mi. Tak, to wszystko prawda. I Blaise wierzy, że to wszystko. Że nigdy nic więcej między nami nie było, nie ma i nie będzie. Jednak to NIE jest prawda. Nie jest, rozumiesz? Zależało i zależy mi na tobie. Uważam cię za najlepszego przyjaciela, jakiego kiedykolwiek miałem i mogę mieć. Nie chcę, żebyś tak się zachowywał, nie chcę, żebyś tak się izolował. Lubię cię i martwię się o ciebie. Nie mówię Snape'owi wszystkiego tylko to, co chcą usłyszeć. Chciałbym, żebyś wrócił do mnie i znowu był moim przyjacielem. Proszę.
Widział wahanie. Widział tę całą gamę emocji, które wymalowywały się na twarzy jego rozmówcy a jego własne serce biło coraz mocniej z każdą sekundą, w ciągu której musiał czekać na werdykt. Miecz Demoklesa wisiał prosto nad jego głową a chłopak myślał, że zaraz zabraknie mu powietrza z tych nerwów.
-Nie kłamiesz?
Draco uśmiechnął się lekko i uścisnął dłonie swojego przyjaciela dając znać, że mówi szczerze. W końcu okularnik odetchnął głęboko i pokiwał głową.
-W porządku. Spróbuję.
I po raz pierwszy czuł się prawdziwie szczęśliwy, wracając do Hogwartu.
Komentarze
Prześlij komentarz