My wonderful nightmare - Rozdział 20
Chociaż przyjaciele starali się jak najlepiej odciągać moje myśli od tego wszystkiego - nie potrafiłem zapomnieć. Wciąż wracałem myślami do Kageyamy i do tego, co się stało. Zbliżał się niezwykle ważny dla nas, siatkarzy, sezon, a ja nie potrafiłem się zmotywować absolutnie do niczego. Westchnąłem ciężko i przewróciłem kolejną stronę w podręczniku czując, że nic więcej już nie wejdzie mi do głowy. Spojrzałem za okno i zauważyłem, że Słońce zaraz zajdzie, więc niedługo pewnie będzie kolacja. Kolejny dzień, w ciągu którego absolutnie nic się nie zmieniło. Codziennie rano i wieczorem pisałem do Tobio, jednak ani razu nie dostałem odpowiedzi - mimo to wiedziałem, że dostaje moje wiadomości. Nie wiedziałem, czy dobrze robię, jednak nie zamierzałem z tego rezygnować. Miałem jakieś dziwne przeczucie, że jemu to pomaga. Zamknąłem oczy i myślami skupiłem się na tym, co nadchodzi. W przyszłym tygodniu gramy pierwszy z pięciu meczy eliminacyjnych, które mogą nam otworzyć drogę do międzynarodowego turnieju. Każda nasza gra będzie transmitowana na żywo przez telewizję. Telewizja...
Nagle mnie olśniło i poderwałem się z krzesła tak gwałtownie, że aż upadło na podłogę, jednak absolutnie nie zwróciłem na to wtedy uwagi. Wybiegłem z pokoju jak poparzony i wpadłem do kuchni, tracąc oddech gdy wpadłem z impetem na stół, który trafił oczywiście odrobinę prosto w mój żołądek a ja zarobiłem sobie zaskoczone i zdezorientowane spojrzenia moich współlokatorów.
-MAM POMYSŁ!
Wrzasnąłem jak dziecko a sądząc po minach Tanaki i Asashiego to znowu wyglądałem, jak małe dziecko które po raz pierwszy dostało watę cukrową. Po co jednak przejmować się czymś takim, skoro mam coś o wiele, o wiele ważniejszego.
-Jaki? Jaki? Jaki? Jaki?
Noya widząc mnie od razu złapał mój zapał i chociaż o niczym jeszcze nie miał pojęcia, był już tak samo podekscytowany jak ja. Złapałem go za ręce i zacząłem z nim skakać, żeby w jakikolwiek sposób dajć ujście kotłującej się w nas energii.
-W czwartek gramy pierwszy mecz eliminacyjny, prawda?
-Tak, dlaczego?
-Będzie emitowany w telewizji, prawda?!
-No tak, rozmawialiśmy o tym na ostatnim treningu.
-No więc...
Całe szczęście mam wyrozumiałych przyjaciół, którzy mimo moich chaotycznych i niezwykle barwnych tłumaczeń doskonale zrozumieli, o co mi chodzi i od razu podłapali ode mnie ten pomysł. Spodobał nam się do tego stopnia, że od razu zajęliśmy się planowaniem całej sprawy - zupełnie zapominając o kolacji. Dopiero, gdy żołądego As'a upomniał się o posiłek, przypomnieliśmy sobie o tym. A ja? Ja tego dnia po raz pierwszy od dawna zasnąłem z uśmiechem na ustach.
Komentarze
Prześlij komentarz