My wonderful nightmare - Rozdział 21


 -Dzisiaj dwie wspaniałe drużyny siatkarskie zagrają mecz o dostanie się do drugiego etapu eliminacji, by koniec końców wystąpić na arenie międzynarodowej. Uniwersystet Tokijski zmierzy się tutaj z uwielbianymi w tej okolicy Łabędziami z Uniwersytetu Hakuchou. Panie Kazuto, jak widzi pan szanse obu drużyn?

Młoda kobieta zwróciła się do stojącego obok niej mężczyzny i na moment mogła odetchnąć z ulgą wiedząc, że teraz kamera nie jest skupiona na niej. Widziała dookoła wchodzących już powoli na halę sportową ludzil, jednak nigdzie jeszcze nie było widać graczy żadnej z drużyn.

-Cóż mogę rzec, nie sposób przewidzieć, jaki będzie wynik dzisiejszego meczu. Co prawda, jak pani wspomniała, w tej dzielnicy Łabędzie są faworytami i można to łatwo zauważyć wśród zbierającej się już widowni. Co prawda mają świetnych graczy jednak nie można zapominać, że Uniwersytet Tokijski dorobił się w głównym składzie czterech Kruków, byłych uczniów Liceum Karasuno. Nie powiniśmy ich lekceważyć bo już nieraz udowodnili, że są w stanie pokonać wszelkie wyrastające przed nimi przeciwności losu. O ich ciężkiej, morderczej pracy i ogromnym zapale i miłości do sportu krążą już od dawna legendy w naszym sportowym środowisku a każdy kolejny trener jest zaskoczony i oczarowany ich zaangażowaniem w grę. Tak więc nie można postawić jednoznacznej prognozy, ponieważ obie drużyny mają silnych i wspaniałych graczy. 

-Właśnie przyjechały dwa autobusy z graczami z Uniwersytetu Hakuchou. Możemy zobaczyć, jak pewni siebie i spokojni o dzisiejszy wynik są mijający nas gracze. Zdecydowanie w swoich białych strojach wyglądają niczym majestatyczni zwycięzcy. 

-Tak, zdecydowanie mają niezachwianą pewność siebie. 

-Zastanawia mnie, kogo wystawią do głównego składu - z tego co wiem infromacja ta nie została podana do opinii pub... a co to? 

-Hmm?

-Kochani telewidzowie, po naszej prawej stronie możecie zauważyć wysiadającą właśnie drużynę siatkarską Uniwersytetu Tokijskiego a wśród nich czterech graczy nosi czarne bluzy... co tam jest napisane? Ka... Kara... Karasuno?! Czy to czwórka graczy z Liceum Karasuno?!

-Na to wygląda. 

-Och, spojrzeli na nas! Może zgodzą się na mały wywiad? Przepraszam!

Kobieta pobiegła w stronę zbierających się nastolatków a zaraz za nią kamerzysta, taszczący na ramieniu ciężki sprzęt - mimo tego w kilka chwil znaleźli się przed nastolatkami.

-Przepraszam, jesteście graczami z Uniwersytetu Tokijskiego?

-Owszem, proszę pani. 

-Och, jacy dobrze wychowani! Zdradźcie, dlaczego założyliście dzisiaj bluzy waszej starej szkoły?

Hinata spojrzał po swoich kolegach. Teraz nie czuł strachu. Czuł pewność siebie i podekscytowanie. 

-Poznaliśmy się w Karasuno. Tam razem graliśmy, dorastaliśmy... staliśmy się rodziną i prawdziwą drużyną. Karasuno połączyło nas z pozostałymi. Ten mecz gramy dla nich - dla naszej dawnej drużyny, dla naszych przyjaciół z innych drużyn, którzy w nas wierzą, dla obecnej drużyny Karasuno... a przede wszsytkim gramy dzisiaj dla Kageyamy Tobio. 

Wypowiadając ostatnie zdanie Hinata i pozostali sięgneli pod bluzy i wyjęli wisiorki w kształcie czarnego skrzydła, na których pomarańczową farbą lśniła liczna 9.

-To piękny gest! Jeśli dobrze pamiętam, Kageyama został poszkodowany w pewnym nieszczęśliwym wypadku, prawda?

Tym razem do wywiadu wtrącił się Noya, wyrywając się przed szereg, czym zaskoczył dziennikarkę.

-Nie nazwałbym tego nieszczęśliwym wypadkiem ale owszem, ma pani rację. Tobio... obserwuj nas. Zawsze pozostaniesz członkiem naszej rodziny. 

Asahi odchrząknął cicho i wziął głębiej powietrze do płuc, po raz pierwszy mając samemu zainicjować ich stare hasło.

-Karasuno...

-FLY!

Wrzasnęli całą czwórką, po czym pożegnali się szybko z prowadzącą transmisję panią i pobiegli do reszty swojej drużyny. A oglądający to w telewizji w swoim pokoju Kageyama w tym samym czasie moczył łzami swoją poduszkę. Nie mógł jednak ukryć niewielkiego uśmiechu, który wymalował się na jego ustach.

Komentarze

Popularne posty