Opiekun 2 - Rozdział 5
Wróciliśmy do domu, który w tym momencie wydawał mi się strasznie zimny i zdecydowanie zbyt duży tylko dla naszej dwójki. Szczerze mówiąc, od momentu gdy znaleźliśmy się na komisariacie po głowie krążyła mi ta jedna natrętna myśl, żeby się stąd wynieść gdzie pieprz rośnie. Oczywiście już w drodze do domu zahaczyliśmy o prawnika, który dał mi wszystkie dokumenty i musiałem się tym teraz zająć. W pierwszej kolejności pozostawał dalej pewien uczepiony mnie jak rzep psiego ogona jedenastolatek. Wszedłem z nim do swojego pokoju, rzucając grubą teczkę na biurko i poprowadziłem chłopca do łóżka, gdzie zaraz ułożył się na pościeli. Mimo drzemki na komisariacie, wciąż był wykończony i w cale mu się nie dziwiłem - szczerze mówiąc sam byłem zmęczony i chciałem pójść spać, ale miałem za wiele na głowie. Westchnąłem ciężko i spojrzałem na zegarek.
-Muszę załatwić parę spraw. Będę tuż obok. Śpij.
Poprosiłem, głaszcząc go po brązowych włosach, po czym usiadłem przy biurku, będąc odprowadzany spojrzeniem jego zielonych oczu. Odpaliłem komputer i pierwsze, czym się zająłem, było napisanie maila do dziekana z ogólnym zarysem sytuacji i informacją, że przez kilka kolejnych dni nie pojawię się w związku z tym na zajęciach. Gdy w końcu miałem to z głowy, bo oczywiście miałem ogromny problem z ubraniem tego w odpowiednie słowa, westchnąłem ciężko i przeciągnąłem się na krześle. Spojrzałem niechętnie na teczkę, w której znajdowały się wszystkie dokumenty w tym również testament i z niechęcią sięgnąłem po papiery. Kompletnie nie miałem ochoty ich nawet ruszać ale w końcu musiałem to zrobić i lepiej tego nie odkładać, zanim wynikną z tego jakieś poważniejsze problemy.
Nad papierami i dokumentami siedziałem do późnego wieczoru. Słyszałem gdzieś po drodze, jak Eren wstał i mówił coś, że idzie pooglądać telewizję a o tym, ile czasu spędziłem nad tą całą papierologią, zorientowałem się dopiero, gdy zamknąłem całą teczkę i przeglądając swoje notatki mimowolnie zauważyłem, że za oknem zrobiło się już ciemno. Z przerażeniem spojrzałem na zegarek i walnąłem się mentalnie w twarz widząc, że jest już po 20. Przezcież Eren przez cały dzień nie zjadł obiadu ani kolacji! Zerwałem się z krzesła i zbiegłem na dół, wpadając do salonu, gdzie spodziewałem się znaleźć chłopaka i całe szczęście faktycznie tam był - siedział na kanapie, oglądając jakąś kreskówkę w telewizji. Odetchnąłem z ulgą i podszedłem do niego, siadając tuż obok i obejmując go ramieniem a chłopiec momentalnie wtulił się w moją pierś.
-Przepraszam, było dużo do ogarnięcia. Zaraz zrobię nam coś do jedzenia. Jadłeś coś?
-Zrobiłem sobie kanapki. Nie będziesz musiał już nad tym siedzieć?
-Nie, raczej nie. Ale muszę z tobą porozmawiać.
Chłopiec obdarzył mnie ciekawym spojrzeniem zielonych oczu, przyglądając mi się ale czekając cierpliwie, aż będę kontynuować temat.
-Twoi rodzice pozostawili po sobie spory majątek. Z tego, co się zorientowałem, był jeszcze po twoich dziadkach a oni tylko go zwiększyli... no, nieważne, w każdym razie... połowa majątku przepisana jest tobie. Otrzymasz ją po ukończeniu 21 lat, więc musisz trochę poczekać. Połowa jest przepisana na mnie i... z tego co widzę, da się z tego wyżyć jakiś czas. Nie jestem jeszcze pewien, jak chcę to wszystko pogodzić ze studiami, ale... zastanawiam się, czy nie powinniśmy sprzedać tego domu i przeprowadzić się do jakiegoś mieszkania. Nie chcę jednak robić nic przeciwko tobie. Co o tym myślisz?
Wiedziałem, że pewnie nie wszystko do końca zrozumiał ale i tak czułem gulę w gardle czekając na jego odpowiedź. Przez chwilę przypatrywał mi się w milczeniu a ja nie do końca wiedziałem, o co mu chodzi.
-Nie będzie pokoju rodziców?
-Nie. Ale ty będziesz mieć swój pokój.
Miałem wrażenie, że zacznę przeklinać tę jego przerwy w mówieniu, ale mimo zdenerwowania starałem się tego nie okazywać i cierpliwie czekać. W końcu chłopiec przytulił się do mnie, czym jeszcze bardziej mnie zaskoczył, jednak i tak objąłem go ramionami.
-W porządku. Przeprowadźmy się.
I muszę przyznać, że nie sądziłem, że poczuję taką ulgę słysząc jego słowa.
Komentarze
Prześlij komentarz