Jabłko - Rozdział 19


 Przez kolejne tygodnie blondyn mógł obserwować, jak zachowanie jego współlokatora powoli się zmienia a on nie dość że nie do końca wiedział, dlaczego tak się w ogóle dzieje to w dodatku nie potrafił sprecyzować tej zmiany w zachowaniu okularnika. Harry co prawda starał się bardziej na niego otworzyć i wrócić do początków ich relacji, jednak jednocześnie nie był zupełnie sobą i było to widać gołym okiem. Zrodziło to plotki zarówno wśród uczniów jak i w gronie pedagogicznym i Draco już kilkakrotnie musiał kłamać jak z nut na spowiedzi u Snape'a, że nie zauważył absolutnie nic dziwnego a z brunetem jest wszystko w jak najlepszym porządku. 

Tyle tylko, że w porządku nie było. 

Nie było i dziedzic rodu Malfoy zachodził w głowę, co mógłby zrobić żeby to chociaż trochę zmienić. Dojśćie do źródła zachowania jego przyjaciela było oczywiście logicznym początkiem dla tego dochodzenia, jednak jak się za to wszystko zabrać? No oto było pytanie i nie mógł na nie znaleźć absolutnie żadnej odpowiedzi.

Siedział więc na parapecie, obserwując odrabiającego lekcje Pottera i zachodził w głowę, jak ma dojść do powodu zmian w jego zachowaniu. Nie po to, żeby zdać jakiekolwiek relacje do opiekuna ich domu ale po to, żeby zaspokoić własną ciekawość i pomóc przyjacielowi, gdyby ten tej pomocy potrzebował. I chociaż zwykłej rozmowy próbował już kilkakrotnie i powoli kończyła mu się cierpliwość, postanowił spróbować jeszcze jeden raz.

-Harry?

Zdecydowanie zauważył, że chłopak wzdrygnął się słysząc swoje imię, co szczególnie zwróciło uwagę nastolatka, który nie odrywał od niego spojrzenia stalowoszarych oczu.

-Tak?

-Powiesz mi w końcu, co się stało? Dziwnie się przy mnie zachowujesz.

-Wydaje ci się.

Zawsze. Zawsze ta sama odpowiedź. Zawsze urywa na tym temat. Blondyn zirytowany tą sytuacją, powtarzającą się jak mantra, wstał ze swojego miejsca i odwrócił bruneta przodem do siebie zamaszystym ruchem, przyszpilając go od oparcia krzesła i zaglądając w twarz, na której oprócz zaskoczenia malował się lekki rumieniec. Malfoy nachylił się nad nim sprawiając, że ich oczy były na jednej wysokości.

-Wydaje mi się? Wydaje mi się, że wzdrygasz się, gdy do ciebie podchodzę, gdy cię dotykam? Wydaje mi się, że mnie unikasz? Nie rób ze mnie idioty, Harry. Powiedz mi, co zrobiłem a to naprawię.

-Ale... ty nic nie zrobiłeś.

-Więc o co chodzi?! Mam dość tej dziwnej bariery między nami, nie rozumiem tego, wytłumacz mi to, proszę! Zależy mi na tobie, nie rozumiesz?!

Blondyn był doprowadzony do ostateczności, szczególnie że zielone oczy uparcie unikały spojrzenia mu chociaż na moment w twarz. 

-Ja... ja nie wiem...

Głos Harry'ego był niezwykle cichy i drżał delikatnie, jakby bał się nagłego wybuchu swojego przyjaciela. Malfoy odetchnął głęboko i ujął dłoń zielonookiego w swoją, chcąc go trochę uspokoić.

-Wytłumacz mi to, proszę.

Jednak młody Ślizgon jedynie zagryzł usta i już się nie odezwał tego wieczoru. Kolejna rozmowa spełzła na niczym...

Komentarze

Popularne posty