Zatańczysz? - Rozdział 20
Oczywiście wyjście do kina miało swoją kontynuację w restauracji, gdzie zjedli romantyczną kolację a potem w łóżku, gdzie Yurij pokazał swoje pazurki. Następnego dnia więc oboje byli w świetnych humorach i nie było w sumie się co dziwić, sądząc po tym jak spędzili poprzedni wieczór. W dodatku obaj rozkoszowali się faktem, że są razem. Po prostu żyć nie umierać i to był ich motyw przewodni na ten dzień. Chociaż trochę wytchnienia po tej gonitnie, jaką zapewniły im ostatnie tygodnie. Mogli w końcu jednak odetchnąć z ulgą.
-Dostaliśmy zaproszenie na ślub.
Oznajmił czarnowłosy wchodząc do sypialni, gdzie Jurij właśnie skakał po kanałach i wybierał jakiś serial, który chciał obejrzeć ale od pół godziny nie mógł się na nic zdecydować, więc jego partner poszedł sprawdzić w tym czasie pocztę.
-Czyj?
-Moja daleka kuzynka. Najwyraźniej znlazła męża... w końcu.
-Aż tak źle?
-Ma 36 lat i rodzina już dawno spisała ją na straty.
-Więc to miła niespodzianka.
Roześmiał się niebieskooki i spojrzał na swojego męża, mierząc go przez chwilę uważnym spojrzeniem, podczas gdy ten usiadł tuż obok niego na kanapie.
-Chcesz iść?
Zapytał w końcu po dłuższej chwili milczenia a czarne oczy spojrzały mu w twarz, jednak nie mógł z nich kompletnie nic wyczytać.
-Chciałbym. Bardzo ją lubię i mam z nią dobre wspomnienia z dzieciństwa.
-Więc idziemy. Jutro zajmiemy się kupnem prezentu i organizacją garniturów. Kiedy jest ten ślub?
-Uhm... za trzy miesiące.
-Więc mamy mnóstwo czasu. A w takim razie...
Yurij podniósł się na łokciu i ułożył jedną z dłoni na karku swojego kochanka, po czym pocałował go krótko w usta i uśmiechnął się łobuzersko.
-Znalazłem w końcu serial. Oglądamy?
-Może wypadałoby coś zjeść? Albo pójdę po jakieś przekąski?
-Lody!
Beka wywrócił oczami i roześmiał się, słysząc podekscytowany ton swojego małżonka. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że blondyn miał słabość do zimnego deseru i zawsze dbał o to, by w zamrażarce znajdowały się wszystkie jego ulubione smaki.
-Które?
-Wiśniowe i czekoladowe. Z bitą śmietaną. Ale przynieś cały dozownik. I z posypką. Czekoladową!
Zaznaczył z niezwykle poważną miną i grożąc palcem brunetowi, który tylko się roześmiał, ujął jego wyciągniętą dłoń i złożył czuły pocałunek na jego kostkach.
-Jak sobie życzysz.
***
Niestety oczywiście nic nie trwa wiecznie, więc również ich spokój musiał zostać w końcu zakłócony. Dzień chylił się już ku końcowi, gdy kolejny odcinek serialu i jedzenie łakoci przerwała im jedna z pokojówek, wyglądająca na dosyć przerażoną.
-P... Przepraszam... dostali państwo przesyłkę.
Powiedziała w końcu wyglądając, jakby zobaczyła ducha i szybko uciekła z pomieszczenia, niemal potykając się o swój mundurek. Obaj spojrzeli na siebie z zaskoczeniem po czym zwlekli się z wygodnej kanapy i poszli na dół zaciekawieni, co takiego dostali. Przyzwyczaili się już, że wciąż od czasu do czasu przychodziły spóźnione prezenty ślubne, ale... mieli dziwne przeczucia widząc reakcję swojej podwałdnej.
W pokoju dziennym panowało poruszenie a na stole stała otwarta paczka, dookoła której zebrała się niemal cała służba. Umilkli w momencie, gdy zauważyli przybycie właścicieli domów.
-Przepraszam... otwarcie było naderwane a doręczyciel też wyglądał podejrzanie, chciałem się upewnić że to nic niebezpiecznego.
Skłonił się jeden z lokaji ale Beka zbył go machnięciem ręki. Absolutnie nie mieli mu tego za złe ale byli jednocześnie niezmiernie ciekawi i przerażeni tym, co takiego znajduje się w paczce. Nachylili się nad "prezentem" i spojrzeli na siebie, sięgając wspólnie do wieka.
-Otwieramy?
Zapytał Jurij ale tego, co zobaczył w środku nie zapomną do końca życia.
Komentarze
Prześlij komentarz