Zatańczysz? - Rozdział 22
Otabek zamknął za sobą drzwi do sypialni i westchnął głęboko. Cała ta sytuacja mocno go przytłaczała i nie miał pojęcia, jak miał sobie z tym poradzić i co miał dalej z tym robić. Wiedział, że coś zrobić musi ale miał wrażenie, że niedługo nie będzie już w stanie sam sobie z tym wszystkim poradzić.
Od tamtego wieczoru Jurij prawie w ogóle nie wychodził z łóżka. Kursował jedynie do łazienki i dopiero wtedy, kiedy faktycznie go przycisnęło. Poza tym po prostu zawijał się w kołdrę, wtulał twarz w poduszkę i po prostu tak leżał, wpatrując się niewidzącym wzrokiem w ścianę albo śpiąc. Bardzo dużo spał. Jeśli chodziło o jedzenie... to praktycznie w ogóle nie jadł. Kazach cieszył się, gdy udawało mu się wmusić w swojego partnera chociaż kilka łyżek zupy w ciągu dnia. Mimo, że minęło już kilka dni, stan blondyna zdawał się tylko i wyłącznie pogarszać.
Kazach zszedł po schodach na dół, odstawiając w kuchni po raz kolejny prawie pełną miskę zupy. Kucharka popatrzyła na niego ze współczuciem i odesłała swoje pomocnice na przerwie. Wszyscy w domu ich lubili i bardzo martwił ich stan Plisetsky'ego.
-Panie Altin, Pan Plisetsky znowu nie chce jeść?
Czarnowłosy wywrócił oczami bo już sam nie wiedział, ile razy prosił ją, żeby zwracała się do niego na ty, jednak nie skomentował tego faktu.
-Niestety. Nie wiem, co mam robić.
-Panie Altin, tutaj wieści szybko się rozchodzą. Jest tutaj dwóch kamerdynerów, którzy dobrze pamiętają dziadka pana Plisetsky'ego. Podobno pan Plisetsky zawsze kochał pierożki, które robił dziadek pana Plisetsky'ego. Może ja się dowiem, jakie to były pierożki i przygotuję je dla pana Plisetsky'ego?
Beka przez chwilę zastanawiał się nad tym, co usłyszał od swojej kucharki. Wyjścia były dwa. Albo dalej będzie starał się zmusić swojego męża do jedzenia, albo da mu coś, co może faktycznie zachęcić go do zjedzenia porządnego posiłku. Tylko że z drugiej strony przygotowanie mu czegoś, co tak bardzo kojarzy mu się z dziadkiem, może równie dobrze doprowadzić go do płaczu i większej histerii.
-W porządku. To może pomóc. Jesteś w stanie przygotować je na dzisiejszą kolację?
-Tak, proszę pana.
-Świetnie. Dziękuję ci za pomoc.
Może w końcu nastąpi przełom...
Otabek łudził się i przez kolejne kilka godzin do kolacji karmił się tą naiwną nadzieją, że przygotowanie dania, które jego mąż często dostawał od swojego dziadka, w jakiś sposób pomoże chłopakowi się pozbierać. Serce mu się krajało, gdy patrzył na kompletnie zmęczoną i zrezygnowaną twarz blondyna. Jurij mimo swoich ledwo 16 lat wyglądał na o wiele starszgeo przez ten cały stres, który przechodził w tym tygodniu. W końcu jednak pokojówka przyniosła im kolację i czarnym oczom ukazała się, jego zdaniem, dziwna potrawa, która miała karteczkę "Jurij". Wiedział, że przede wszystkim musi namówić go do jedzenia. Miał nadzieję, że to zadziała.
Usiadł na łóżku za swoim ukochanym i położył mu dłoń na ramieniu.
-Jurij, kolacja przyszła.
-Nie jestem głodny.
Natychmiastowa odpowiedź w cale nie zadwoliła Kazacha, który westchnął ciężko.
-Kucharka zrobiła specjalnie dla ciebie. Podobno robił to dla ciebie dziadek.
Na te słowa błękitne oczy spojrzały w twarz czarnowłosego, który z lekkim uśmiechem na ustach wskazał na trzymany w jednej z dłoni talerz. Młody dziedzic spojrzał tam i zaświeciły mu się oczy, z których zaraz potem popłynęły łzy. Zdezorientowany Beka odłożył szybko talerz na stolik nocny i przykrył pokrywą, biorąc swojego męża w ramiona.
-Przepraszam. Myślałem, że to dobry pomysł.
Szeptał cicho, kołysząc blondyna w silnym uścisku. Miał wrażenie, że jego mąż rozpada się w tym momencie po raz kolejny na miliard małych kawałeczków i nie mógł znieść myśli, że nie uda mu się go przed tym uchronić.
-Wszystko w porządku... Po prostu mnie zaskoczyłeś... Dziadek robił je dla mnie zawsze, gdy byłem mały. Czy miałem ferie, czy dostałem piątkę w szkole, czy byłem chory... Zawsze je dla mnie robił. To było moje ulubione danie... Tak bardzo mi się skojarzyło z dziadkiem, że... Przepraszam.
Wyznał cicho Jurij, co chwilę robiąc przerwy na głębszy wdech i uspokojenie głosu. Westchnął ciężko i spojrzał w twarz swojego partnera, który uśmiechnął się do niego ciepło.
-Nie musisz mnie przepraszać za swoje uczucia. Opowiesz mi o swoim dziadku?
Poprosił, chwytając dłoń Jurija w swoją i głaszcząc delikatnie wierzch jego dłoni. Blondyn oparł się o zagłówek łóżka w półsiadzie i uśmiechnął się, spoglądając w bok.
-Dziadek był najukochańszą osobą, jaką znałem. Mimo że rozkręcał wszystkie te biznesy i był rekinem na rynku, dla mnie był najbliższą i najważniejszą osobą na świecie. Był bardzo życzliwy dla każdego ale też sprawiedliwy, dzięki czemu ludzie go bardzo szanowali. Surowy był chyba tylko w stosunku do mojej matki, którą przez długi czas trzymał w ryzach. Zawsze powtarzał, że trzeba pomagać innym i być dobrym człowiekiem. Mama tego nie rozumiała. Gdy poślubiła tatę, podobno kompletnie jej odbiło. Nigdy się mną tak naprawdę nie zajmowała. Dziadek z tatą i opiekunkami się mną zajmowali a dziadek po moich narodzinach stopniowo przekazywał mojemu ojcu władzę, chcąc spędzać ze mną więcej czasu. To on po raz pierwszy zabrał mnie na lodowisko i wspierał w moich treningach. To on z tatą przychodził na moje występy w szkole i siedzieli ze mną po nocach, pomagając mi w nauce. Dziadek zawsze mnie bronił przed mamą, która często na mnie krzyczała. Był najlepszy. Nie mogłem sobie życzyć mieć lepszego dziadka. Zmarł, gdy miałem 12 lat. Dwa lata później w zamachu zginął mój tata. Obaj byli moimi podporami i obaj kochali mnie ponad życie a ja ich. Wiem o tym, zawsze mi to powtarzali. Boli mnie to, jak zginęli. Boli mnie to, że już ich przy mnie nie ma. Chyba nigdy nie pogodziłem się z ich śmiercią... Ciągle łapię się na tym że myślę, co by zrobili na moim miejscu albo co by powiedzieli na moje zachowanie. Chciałbym móc cofnąć czas i spędzić z nimi chociaż jeden dzień więcej. Tylko jeden dzień...
-Twój ojciec zginął w zamachu?
-Wracaliśmy wtedy do domu z parku... basenowego? Wszyscy, całą trójką. Spędziliśmy super dzień i było nam bardzo wesoło. Nagle czyjś samochód wjechał w nas od strony kierowcy. Wszyscy byliśmy ciężko ranni ale mój tata tego nie przeżył. Sprawca uciekł, zanim przyjechała policja. Nigdy nie dowiedziałem się, kto odebrał mi ojca. Z resztą śmierć dziadka wciąż nie wydaje mi się przypadkowa.
-Co masz na myśli?
-Dziadek był okazem zdrowia. Podobno miał umrzeć na zawał w swoim gabinecie. To ja go wtedy znalazłem. Ale nie sądzę, żeby to był zawał. Nawet ojciec i lekarze przyznawali, że jest w tym coś dziwnego. Chciałbym się dowiedzieć, kto mi ich odebrał i dlaczego. Może wtedy łatwiej byłoby mi się pogodzić z tym, że już ich ze mną nie ma...
-Rozumiem. Wygląda na to, że twój dziadek i ojciec byli wspaniali. Cieszę się, że wychowali cię na taką osobę, jaką jesteś bo dzięki nim miałem szansę pokochać i poślubić najwspanialszego mężczyznę na świecie.
Szepnął Otabek, nachylając się do swojego męża i skradając mu pocałunek, który ten oddał z ochotą. Przez chwilę patrzyli sobie w oczy, gdy w końcu Yurij uśmiechnął się.
-To jemy te pierogi? Z tobą się podzielę!
I po raz pierwszy od wielu dni w ich pokoju słychać było śmiech.
Komentarze
Prześlij komentarz