The Ghost of You - Rozdział 5
Powrót Izayi do mojego życia był niczym powiew świeżego powietrza. Zupełnie, jakbym przez ten cały czas przebywał pod wodą i w końcu ktoś wyciągnął mnie na powierzchnię, pozwalając mi na zaczerpnięcie pierwszego od dawna oddechu. Od razu też poprawił mi się humor, co oczywiście nie umknęło uwadze Toma, który zastanawiał się nad tym co mam nie tak z głową i zastanawiał się nawet nad wysłaniem mnie na terapię do specjalisty widząc, jak nagle kompletnie się zmieniłem. Westchnąłem cicho i pokręciłem głową, słuchając jego kolejnego wywodu na temat mojego dzisiejszego nastroju. Zupełnie jakby uparł się, żeby zniszczyć mi dzisiaj kompletnie humor.
-Tom, nie chcę się kłócić ale takim sposobem tylko mnie wkurwisz.
Warknąłem w końcu, na co mężczyzna spojrzał na mnie z zaskoczeniem i chyba podświadomie odsunął się kawałek ode mnie, mimo że szliśmy dość zatłoczoną ulicą do kolejnego dłużnika.
-To może w końcu powiesz mi, co się stało że nagle tak bardzo zmieniło się twoje nastawienie?
Zaproponował z lekkim uśmiechem i wiedziałem, że musiał się domyślać powodu tej zmiany. Tylko nie do końca wiedział dokładnie, o kogo chodzi. W końcu do tej pory nikt tak właściwie nie wiedział, chyba tylko z wyjątkiem Shinry i Celty, że łączyło mnie z Pchłą coś więcej niż tylko przyjaźń.
-Nie mogę ale wiedz, że to coś wspaniałego.
Chłopak zerknął na mnie z zaskoczeniem ale pokiwał głową z uśmiechem, akceptując moje słowa.
-W takim razie cieszę się dla ciebie i mam nadzieję, że tak już zostanie.
-Tak... ja też.
Mruknąłem ale wewnątrz siebie wciąż czułem niepokój związany z powrotem Izayi. Spodziewałem się, że niedługo wydarzy się coś złego, co mnie zmiecie z planszy. W końcu chłopak jest wielkim i znanym informatorem a jego powrót do Ikebukuro z pewnością nie przejdzie bez echa ale liczyłem na to, że zdoła chociaż wcześniej wrócić do zdrowia i uda nam się opracować jakiś plan do tego czasu. Nie miałem zamiaru znowu go tracić przez jakiś idiotów, nigdy więcej.
Dzień minął nam dosyć szybko ale o dziwo nie wysłałem nikogo do szpitala, więc wróciłem w całkiem dobrym humorze do domu, gdzie tak jak się spodziewałem czekał na mnie rozwalony na kanapie Izaya. Nie mogłem się nie uśmiechnąć i podszedłem do niego, całując go w czoło na powitanie.
-Hej, Potworku. Zamówiłem nam coś dobrego do jedzenia, powinno zaraz być.
Oznajmił mi na powitanie, na co musiałem wywrócić oczami. Izaya nienawidził gotować i zapomniałem, że o ile nie uprzedzałem go o moich planach to zawsze zamawiał nam jedzenie do domu. Usiadłem na kanapie i postanowiłem, że od razu zapytam go o nurtujące mnie tematy.
-Hej, powiedz...
-Hmm?
-Co się stanie jak reszta świata się dowie, że żyjesz?
Informator spojrzał na mnie przenikliwie i przez chwilę myślałem nawet, że już mi nie odpowie ale on wzrokiem wskazał na leżący na stoliku do kawy laptop.
-Pracuję nad tym, żeby każdy kto mi zagraża trafił do więzienia. Wtedy będę mógł wyjść z ukrycia.
Wyjaśnił co brzmiało dość logicznie bo wiedziałem, że musiał mieć jakiś plan na życie. On nie był w stanie usiedzieć długo w zamknięciu.
-Gdy tak się stanie mam też zamiar oficjalnie oznajmić, że Bestia z Ikebukuro i Informator z Shinjuku zakopali topór wojenny i są razem. Jeśli nie masz nic przeciwko.
Gdybym teraz pił, to na sto procent bym się zakrztusił. Szczerze mówiąc nie sądziłem że nadejdzie dzień, gdy Izaya postanowi ogłosić światu nasz związek. Sądziłem, że raczej będzie wolał się ukrywać bóg wie ile czasu, może nawet do końca życia.
-Shizuś?
-Mnie pasuje.
Odpowiedziałem w końcu gdy zorientowałem się, że zbyt długo pozwoliłem mu czekać na odpowiedź. Wolałem nie wiedzieć, co mu zdążyło za ten czas wpaść do głowy a wiedziałem, że ma bogatą wyobraźnię. Westchnąłem cicho i spojrzałem na niego, jak sprawdzał coś w telefonie i wyglądał na skupionego ale wiedziałem, że nie umknie mu nic co wydarzy się dookoła niego. Jego podzielność uwagi była wręcz imponująca.
I wiecie co? Cholernie się cieszyłem, że w końcu znowu przy mnie jest.
Komentarze
Prześlij komentarz