Prowadź mnie - Prolog
-Tak! To się nazywa trening!
Pomarańczowowłosy chłopak podbiegł do swojego rozgrywającego
i przybił mu piątkę.
-Było nieźle. Ale musisz popracować nad serwami.
Odpowiedział nastolatek i zajął się zbieraniem piłek do
kosza.
-Wiem, wiem, nic nowego. Swoją drogą, pojutrze gramy mecz z
Wielkim Królem, nie?
-Nie nazywaj go tak. Ale tak, gramy z nimi eliminacje. Masz
dać z siebie wszystko.
-No pewnie! Rozniesiemy ich!
Nr. 10 Karasuno wrzucił ostatnie piłki do kosza i uśmiechnął
się do czarnowłosego jednym ze swoich najpiękniejszych uśmiechów. Tobio z kolei
przyciągnął go do siebie i złożył długi pocałunek na jego ustach.
-Zbierajmy się do domu, bo Daichi nas zabije.
Szepnął, gdy odsunął się od niego i zabrał się za sprzątanie
siatki a po chwili jego partner zabrał się za to samo.
Komentarze
Prześlij komentarz