"Kocham cię" nie zawsze jest zgubne - rewrite - rozdział 5








Izaya zasnął po lekach podanych przez lekarza podziemia a wszyscy pozostali zebrali się w kuchni, gdzie Namie przygotowała dla nich kawę i herbatę. Przez pewien czas nikt nic nie mówił, każdy pogrążony był we własnych myślach, zastanawiając się, jak pomóc przyjacielowi.

-Shizuo, co między wami zaszło?

Zapytał w końcu szatyn, zwracając uwagę wszystkich na Bestię Ikebukuro. Chłopak westchnął i podrapał się po karku, wzdychając cicho.

-Wyznał mi, że się we mnie zakochał i postanowiłem dać temu szansę, ale wkurwiłem się, gdy przez przypadek dowiedziałem się, że uprawia on seks z wieloma osobami, więc go opierdoliłem i zostawiłem na środku ulicy.

Wyjaśnił, spoglądając na swój własny kubek. Zdawał sobie sprawę, że wszyscy obecni pokiwali głową w zrozumieniu.

-Okey, rozumiem. Co zrobisz teraz?

Kolejne pytanie, na które ochroniarz nie do końca wiedział, jak ma odpowiedzieć.

-Chyba tu zostanę i spróbuję doprowadzić go do porządku.

Stwierdził, wzruszając ramionami i upijając łyk herbaty.

-W porządku. W razie czego, dzwoń. Celty, chodźmy już, nic tu po nas.

Powiedział Shinra, wstając i zabierając z blatu swoją torbę.

-Namie, zostań jeszcze, idę po zakupy.

Odparł ex barman po kilku minutach i wyszedł z mieszkania, zostawiając pogrążoną w myślach kobietę sam na sam z nieprzytomnym  pracodawcą w mieszkaniu.

Izaya obudził się dopiero nad ranem, czując ciepło bijące od obejmującego go, silnego ramienia. Spojrzał w bok i zobaczył osobę, za którą tak  bardzo tęsknił przez ostatnie tygodnie. Dzięki lekowi, który podał mu Shinra, spał bardzo długo bardzo głębokim snem. Wywołany sztucznie, ale zawsze sen, prawda? Wtulił się w ciało leżące obok niego i wcisnął nos w zagłębienie przy jego szyi, wdychając przyjemny zapach, na co Bestia poruszyła się, mrucząc coś.

-Co ty robisz, Pchło?

Zapytał ledwo przytomnie, przecierając oczy i zezując na czarnowłosego.

-Nic. Przytuliłem się.

Odpowiedział zachrypniętym  głosem, nie odsuwając się ani odrobinę i owiewając oddechem wrażliwą skórę na szyi chłopaka. Ten z kolei podrapał go po plecach w ramach zaczepki i ziewnął, przytulając go do siebie.

-Dooobra. Muszę niedługo wstawać.

Westchnął, nie mając najmniejszej ochoty, żeby iść dzisiaj do pracy.

-A może wakacje? Obojgu nam się przydadzą.

Rzucił Izaya, nie sądząc, że ochroniarz tak naprawdę go słucha.

-Kto? Kiedy? Gdzie? Co?

Zapytał blondyn, odsuwając się lekko i spoglądając na czerwonookiego, na którego twarzy wykwitło rozbawienie.

-No ty i ja, jak najszybciej, jak tylko dojdę do ciebie.

Wyjaśnił, przekręcając się na plecy.

-Okey. Ale jak mnie sprowokujesz, to gdziekolwiek będziemy, walnę cię.

Ostrzegł, wstając i zdejmując koszulkę w trakcie podążania do szafy.

-Tak, tak, Shizzy.

Zaśmiał się i wstał powoli, mając na uwadze swoje zawroty głowy i mocne osłabienie organizmu. Powoli skierował się na schody, z których omal nie spadł, ale w ostatniej chwili złapało go silne ramię partnera.

-Uważaj.

Mruknął Potworek, znosząc go na dół i usadzając dopiero na krześle w kuchni, samemu zaczynając przygotowywać śniadanie, jednak czarnowłosy nie czekał i wstał, idąc do gabinetu.

-Co ty robisz?

Usłyszał za plecami, na co przystanął na chwilę.

-Powinienem popracować.

Odpowiedział, mając w myślach już listę, co musi dzisiaj zrobić.

-Najpierw śniadanie.

Ocho, Bestyjka zaczęła się irytować, a w swoim obecnym stanie Izaya nie byłby w stanie dać mu rady. Z westchnieniem wrócił na krzesło, na którym wcześniej został posadzony i oparł brodę na dłoni.

-Zrobisz kawy?

Poprosił, wiedząc, że jeśli podejdzie do blatu i będzie mu tam urzędował, to dostanie ochrzan, więc nie ruszył się z miejsca. Blondyn mruknął coś ale po chwili ekspres już parzył kawę, a po kuchni roznosiła się mieszanina zapachów. Prawie zasnął, nim Shizuo postawił na stole śniadanie, ale uniósł głowę i uśmiechnął się, zaczynając jeść.

-Przygotowałem ci drugie śniadanie, zostawiam na blacie. Masz zjeść, zanim wrócę.

Oznajmił Shizuo po posiłku, kierując się do wyjścia, na co czarnowłosy pokiwał głową wchodząc do swojego gabinetu i rozpoczynając pracę. Zatracił się w tym, co kochał, czyli w swoim zawodzie i kompletnie zatracił kontakt z rzeczywistością. Coś tam dotarło do niego, że Namie przyszła i coś tam robiła, ale mało go to obchodziło. Miał spore zaległości. Westchnął i popijając kolejny już kubek kawy nie przerywał swojej pracy.

-IZAYA, TY CHOLERNA PCHŁO!!

Usłyszał krzyk, który wyrwał go z amoku i spojrzał z zaskoczeniem na drzwi, w których stał dosłownie wkurwiony ex barman.

-O co chodzi?

Zapytał, nie bardzo wiedząc, co takiego zrobił, że dostaje opierdol.

-Miałeś zjeść drugie śniadanie zanim wrócę.

Informator zamrugał szybko, po czym spojrzał na zegarek, uświadamiając sobie, że jest już niemal piąta popołudniu.

-Ou.

Uśmiechnął się zakłopotany, wystukał kilka rzeczy i wyłączył komputer, podchodząc do wkurwionego mężczyzny.

-Przepraszam, zapomniałem. Zatraciłem poczucie czasu, myślałem, że jest ledwo południe.

Wyjaśnił, kradnąc lekki pocałunek na wykrzywionych w gniewie ustach.

-W sumie Shinra mówił, że te leki co bierzesz namieszają ci w pamięci.

Mruknął blondyn, odpuszczając i kierując się do kuchni, a za nim podreptał informator, czując jakiś przyjemny zapach i po chwili zauważając wielkie pudełko pizzy.

-Obiad!

Wyśpiewał niczym małe dziecko, siadając do stołu i otwierając karton. Nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo był głodny, ale sądząc po śmiechu blondyna wyglądał komicznie. Chociaż, czy jest się czym przejmować? Chyba nie.


Komentarze

Popularne posty