Jabłko - Rozdział 8


 Przez kolejne lata Syriusz i Remus próbowali zapewnić chrześniakowi jak najlepszą opiekę, jednak nie było to w cale proste. Mimo że spędzali wiele czasu z Harry'm już wcześniej, nigdy nie zajmowali się nim przez dłuższy okres czasu non stop. Sprawę utrudniał fakt, że również jego dziadkowie zostali zamordowani chwilę później i chłopcu nie pozostał już nikt inny. Dodatkowo mimo upływu czasu dziecko wciąż miało okropne koszmary i stał się bardzo wycofany, co w cale niczego mu nie ułatwiało. 

Tego dnia Syriusz siedział w kuchni, przyglądając się leżącej przed nim kopercie z nieodgadnionym wyrazem twarzy, wzdychając co chwilę. Remus zaglądał do niego od czasu do czasu, jednak początkowo nie pytał nawet, o co chodzi licząc na to, że jego przyjaciel mu to wyjaśni, jednak w końcu był już zdenerwowany tą niewiedzą i zajął miejsce naprzeciwko Łapy.

-Powiesz mi, czemu od dwóch godzin wyglądasz, jakbyś szedł na skazanie?

Zapytał, lekko zirytowany i niezwykle ciekawy, co tak rozstroiło dziedzica rodu Black. Ten spojrzał na niego smutno ciemnymi oczami i westchnął po raz kolejny, niemal doprowadzająć wilkołaka do szału.

-Przyszedł list do Harry'ego. Z Hogwartu. 

Remusowi od razu przeszła cała irytacja. Doskonale zdawał sobie sprawę, dlaczego jego przyjaciel był aż tak nie w sosie od samego rana. Dzisiaj były 11 urodziny ich podopiecznego. Nie świętowali ich, bo Harry sam nie chciał ich świętować - powiedział, że będzie je świętować dopiero, gdy wrócą jego rodzice, co oczywiście nie było możliwe, ale obaj to zaakceptowali.

-Koszmary Harry'ego... współlokatorzy będą mieli go dość. Co prawda mało płacze ale jest bardzo cichy i wycofany, nie radzi sobie w kontaktach z rówieśnikami... może sobie nie poradzić sam w szkole.

-Nie ufam Dumbledore'owi. Damy mu pod opiekę Harry'ego i nie wiadomo, co się stanie. 

Obaj przez chwilę milczeli, przez kolejne kilka minut wspólnie wpatrując się w kopertę zaadresowaną do Harry'ego. Oczywiście nauka w szkole nie była obowiązkowa, ale sami nie byliby w stanie nauczyć chłopca wszystkiego.

-Powinniśmy porozmawiać z Harry'm i poprosić, żeby zadecydował. 

Westchnął w końcu Remus i wstał, wychodząc z pomieszczenia, chcąc zrealizować swój plan. Było to najbardziej logiczne rozwiązanie chociaż obaj wciąż się wahali, czy w ogóle powinni go tam wysyłać. Po chwili wrócił, prowadząc solenizanta za rękę i sadzając na krześle. Obaj mężczyźni spojrzeli na niego z troską i wahaniem, nie do końca mogąc przewidzieć, jak przebiegnie ta rozmowa.

-Harry, musimy z tobą porozmawiać. Chcemy, abyś najpierw nas wysłuchał a potem zdecydował, dobrze?

Poprosił o wiele bardziej opanowany wilkołach, uśmiechając się lekko do swojego podopiecznego, który po prostu skinął głową, ciekaw tego wszystkiego.

-Przyszedł do ciebie list. Z Hogwarts. Chcą, żebyś od września rozpoczął tam naukę. Nie jesteśmy pewni, czy w ogóle chcesz tam iść... więc może zdecydujesz?

Jedenastolatek przez chwilę patrzył to na jednego to na drugiego z jego opiekunów, przez dłuższą chwilę nic nie mówiąc, jakby rozważał wszystkie za i przeciw tej opcji.

-Nie chcę być tam sam... możecie pojechać ze mną?

-Niestety nie.

Harry znów na moment zamilkł, zastanawiając się nad tym wszystkim. Westchnął cicho i spuścił głowę.

-Czy... jeśli mi się nie spodoba, będę mógł wrócić?

Zapytał nieśmiało, jakby nie był pewien, czy jego prośba zostanie spełniona. Niestety taka niepewność była dla niego bardzo typowa od czasu śmierci jego rodziców.

-Oczywiście. W każdej chwili.

-Mamy jednak pewne warunki. Raz w tygodniu i zawsze, jak będziesz chciał o czymś porozmawiać, wyślesz do nas list. W porządku?

Wtrącił się Syriusz, biorąc chrześniaka na ręce i kierując się do wyjścia. W końcu skoro Harry miał zacząć szkołę, musieli zakupić mu odpowiednie przybory! Czas więc ruszać.

Komentarze

Popularne posty