Lodowy książę - Rozdział 13

 


Dopiero trzy dni później król wspaniałomyślnie postanowił zainteresować się swoim następcą i wpadł do jego komnat, dziarskim krokiem podchodząc do zjamowanego przez chorego łoża a na jego twarzy widać było wściekłość.

-Dlaczego wiąż leży?!

-Bo śpi.

-Za chwilę rozpoczyna się bal!

-O ile nie masz jego sobowtóra to książę się tam nie pojawi. 

-Miał być zdrowy do tego czasu!

-Nie zawsze dostaje się to, czego się chce.

-Dlaczego dalej jest chory?! 

-Bo nie wzywasz lekarza.

Wymiana zdań pomiędzy blondwłosym ochroniarzem a królem była szybka i ostra. Todoroki ledwo mógł znieść widok tego byłego przestępcy a Bakugo stanowczo zaznaczał swoją wściekłość i lekceważąco odpowiadał swojemu władcy. Mężczyzna po krótkiej chwili zrobił jednak coś, za co Król Eksplozji bardzo chciał go zabić, gdyby tylko mógł. Chwycił nieprzytomnego chłopaka za ramiona i zaczął nim potrząsać, chcąc go obudzić. 

-Shoto! Shoto! Masz się natychmiast przygotować do balu! 

Dopiero po dłuższej chwili ciężkie powieki uniosły się lekko a niewidzący wzrok spoczął na rozzłoszczonemu mężczyźnie, rozsierdzając go jeszcze bardziej. 

-Ma... mo...

Wyszeptał słabo nastolatek po czym zaniósł się kaszlem. Bakugo odepchnął agresywnie króla od chorego i chwycił chłopaka tak, żeby jakkolwiek ułatwić mu oddychanie. Z przerażeniem zauważył jednak spływającą z kącika ust Mieszańca krew. Spełniły się jego najgorsze obawy i miał ochotę zamordować zidiociałego władcę tu i teraz za to, co robił swojemu synowi.

-Spokojnie, Shoto. Napij się. Proszę.

Mimo całej złości, do młodego księcia zwrócił się nad wyraz czułym i miękkim tonem, podając mu szklankę wody i pomagając się napić. Po chwili pomógł chłopakowi również ułożyć się na policzkach i mokrym ręcznikiem starł mu krew z podbródka, pokazując zabarwiony materiał królowi. 

-Widzisz to? Zabijasz własne dziecko. Gratuluję.

Syknął sarkastycznie, rzucając ręcznik na podłogę i poprawiając poduszki i kołdrę Shoto, chcąc chociaż tak mu pomóc. Nie mógł już zrobić o wiele więcej. Chłopak chorował od ponad tygodnia a jego szanse na przeżycie malały z każdym dniem. Jeśli natychmiast nie zjawi się u niego lekarz, może nie dożyć kolejnego poranka.

-Shoto to mój syn. To wstyd, że jeszcze nie zwalczył tej choroby.

Bakugo zacisnął dłonie w pięści i spojrzał miotającym piorunami wzrokiem na władcę, ledwo powstrzymując się przed rękoczynami. 

-Przede wszystkim to człowiek! Gdybyś miał rozum albo serce to już dawno wezwałbyś lekarza! Jesteś bezlitosny, nic dziwnego, że własne dzieci cię nienawidzą! Pajac na tronie, ot co!

Doskonale zdawał sobie sprawę, że poniesie później konsekwencje swoich słów, ale miał to teraz w głębokim poważaniu. Nie mógł znieść cierpienia Mieszańca i chciał wykorzystać każdą opcje, nawet prowokację, przez którą może skończyć w więzieniu lub na egzekucji, byleby wykorzystać cały wahlarz możliwości pomocy swojemu przyjacielowi.

Komentarze

Popularne posty