Why do I have to lose everyone? - Rozdział 11


 Zastanawiałem się, co to dla nas oznacza. Przez kolejne kilka tygodni w spokoju mojej sypialni spędzaliśmy z Erenem razem czas, oddając się namiętnym pocałunkom i czułym przytuleniom, jednak skutecznie zaprzeczałem jakiemukolwiek posunięciu się gdzieś dalej. Z jednej strony sam nie czułem się z tum do końca dobrze - mimo że różnica wieku nie była zbyt duża, Eren wciąż był niepełnoletni i to w jakimś stopniu mnie blokowało. Z drugiej strony nie chciałem go do niczego zmuszać, co było idiotyczne, bo sam zauważałem jego sygnały oznaczające, ze jest gotów. Nie potrafiłem się jednak do tego przemóc.

Z innej beczki nie byłem do końca pewien, czy powinniśmy ukrywać fakt naszego związku, czy raczej podzielić się z innymi naszym szczęściem. Chociaż ogólnie nie było to zabronione a dodatkowo obaj byliśmy równi stopniem, więc nie było w tym żadnych korzyści awansowych ani lepszego traktowania, to obawiałem się reakcji pozostałych zwiadowców, którzy mimo wszystko wciąż nie mieli o mnie zbyt dobrej opinii - prawdopodobnie niezależnie od tego, co powiedziałby Eren, skończyłoby się na ogólnej opinii, że go zmanipulowałem i zmusiłem do bycia ze mną, żeby coś osiągnąć - chociaż sam nie wiedziałem, co mam w ogóle osiągnąć. 

Jak się oczywiście okazało, z resztą jak zawsze, trzy miesiące po tym, jak zostaliśmy nieoficjalnie parą, Eren postanowił znowu mnie zaskoczyć - tym razem ZNOWU omal nie wyzionąłem ducha. 

Siedziałem właśnie na stołówce, gdzie trwał obiad i zastanawiałem się, co mam dzisiaj jeszcze na mojej liście rzeczy do zrobienia, gdy usłyszałem przytłumione ale podniesione głosy. Zwróciłem wzrok w stronę wejścia, na które miałem doskonały widok ze swojego miejsca czekając, co się wydarzy. 

-Kłamiesz!

-Nie kłamię!

-Ta, bo ci uwierzę!

-A czemu niby nie?!

-Bo kłamiesz!

-Jak z dzieckiem!

-Sam jesteś dzieciak!

Podniesione głosy usłyszeliśmy jeszcze zanim sprawcy zamieszania weszli do pomieszczenia, wyraźnie się kłócąc. Mikasa wyglądała na wściekłą, Eren z kolei miał minę, jakby zaraz miał rozwalić jakąś ścianę z buzujących w nim emocji. 

-Możesz się w końcu ode mnie odczepić?!

-Nie!

-Dlaczego?!

-Bo chcę cię z tobą umówić!

-Ale ja już kogoś mam!

-Nie wierzę ci!

Nie powiem, zainteresowało mnie to, w jaki sposób chłopak rozwiąże tę sytuację, ale w najśmielszych snach nie byłbym w stanie przewidzieć tego, co chwilę później zrobi. Widziałem, jak rozgląda się po sali a gdy mnie zauważył, uśmiechnął się na moment, nim znów zwrócił się do przyjaciółki z dzieciństwa. 

-Nie mój problem, w co wierzysz!

-Dlaczego nie przyznasz, że mnie kochasz?!

-Bo kocham kogoś innego!

-Niby kogo?! Z nikim cię nie widuję!

Chłopak chyba obrał sobie za cel honoru przyprawianie mnie o zawał serca. Z wściekłym wyrazem twarzy i szybkim krokiem podszedł do stolika, przy którym siedziałem, po czym chwycił mnie za włosy i przyciągnął do krótkiego ale bardzo agresywnego pocałunku. 

-Jego! Więc odczep się wreszcie!

Przysięgam, że umarłem w tym momencie. Chociaż tylko metaforycznie i trochę tego żałowałem.

Komentarze

Popularne posty