Miłość i nienawiść dzieli cienka granica - rozdział 16


Mimo namów i rozmów zarówno z opiekunem domu Slytherina, jak i z dyrektorem szkoły, współlokatorem i własnym ojcem chrzestnym, Chłopiec, Który Przeżył, nie zmienił swojej decyzji i właśnie dobitnie im to pokazywał, stojąc naprzeciw nich i mierząc ich wściekłym spojrzeniem.

-Nie powstrzymacie mnie. Mam prawo sam o sobie decydować.

Powiedział, zakładając ręce na piersi i nie zamierzając odpuścić. Jego ojciec chrzestny zawarczał jak pies w geście sprzeciwu, a na przód wysunął się Draco, który spojrzał prosto w szmaragdowe tęczówki.

-Jesteś pewien, że tego chcesz? Nie wiesz, na co się piszesz.

Jego głos był cichy, ale doskonale słyszalny. Widać było, że nie chce walczyć z Wybrańcem, ale nie miał zamiaru tak o zgadzać się na wszystko, co on powie. Ciemnowłosy pokiwał głową i westchnął cicho, spuszczając ręce wzdłuż ciała.

-Wiem, Draco, ale naprawdę, przemyślałem to.

Chłopcy jeszcze przez chwilę mierzyli się w ciszy spojrzeniem, po czym Ślizgon podszedł do swego współlokatora i położył mu dłoń na ramieniu, stając po jego stronie.

-Nie! Nie zgadzam się!

Gorączkował się mężczyzna w czarnym płaszczu, o mało nie wychodząc z siebie. Czarne oczy nauczyciela eliksirów obserwowały go przez chwilę a potem spojrzały na jego uczniów, którzy stali ramię w ramię naprzeciwko nich, po czym westchnął, wzruszając ramionami.

-Jeśli taka jest wola pana Pottera, zaprowadzę go do Czarnego Pana.

Stwierdził, na co wszystkich na moment zamurowało. Dumbledore obserwował całą sytuację, nie odzywając się ani słowem, natomiast były Huncwot niemal rzucił się z pięściami na byłego kolegę z roku.

-Oszalałeś?! Chcesz go zabić?!

Wrzeszczał, wymachując rękami, pokazując raz po raz palcem na swojego chrześniaka, który widząc, że wygrał, poczuł się pewniej. Podszedł do Syriusza i położył mu dłoń na ramieniu, a brązowe oczy po chwili na niego spojrzały z nieukrywaną wściekłością i zmartwieniem.

-Syriuszu, pozwól mi dokonywać własnych wyborów.

Poprosił cicho, a jego ojciec chrzestny nie potrafił mu odmówić, patrząc prosto w jego zielone, podkrążone czarnymi cieniami oczy. Westchnął zrezygnowany i zwiesił głowę, po czym zmienił się w psa i wyszedł z pomieszczenia, zostawiając ich samych.

-Jeśli wszystko jest wyjaśnione, zostawię ich pod twoją opieką, Sewerusie, chociaż nie popieram tego pomysłu, Panie Potter. Byłbym wdzięczny, gdyby pan to jeszcze przemyślał.

Dyrektor od jakiegoś czasu nie nazywał Harry'ego po imieniu, dystansując się od niego i nie dając mu już więcej tego poczucia oparcia, że może zawsze na niego liczyć. Po chwili on również opuścił pokój, a trójka Ślizgonów pozostała sama.

-Co teraz?

Zapytał blondyn, opadając ciężko na miękką kanapę i mierząc spojrzeniem swoich towarzyszy, podczas gdy Snape zajął swoje miejsce za ciemnym biurkiem i złożył przed sobą dłonie w piramidkę.

-Zorganizujemy spotkanie pana Pottera z Czarnym Panem.

Komentarze

  1. Hejeczka,
    wspaniale, Harry, Voldemort od razu avadą rzuci w ciebie, czy naprawdę to chcesz mieć...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejeczka,
    wspaniale, Harry, Voldemort to od razu avadą rzuci w ciebie, czy naprawdę to chcesz mieć...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty