Papieros - rozdział 10




Za mną stała jakaś niezwykle elegancka pani, która uśmiechała się do mnie przyjaźnie ale nie podchodziła zbyt blisko mnie. Szczerze mówiąc, była bardzo podobna do Sebastiana. Mieli podobną budowę kości, co widziałam po kościach policzkowych i ciemne oczy, w których zatonęłam dzisiaj w nocy, więc domyśliłam się, że to jego matka, chociaż wyglądała bardzo młodo.

-Witaj, ty musisz być towarzyszką mojego syna. Emilia Schwarz.

Przedstawiła się, wyciągając dłoń w moją stronę, więc nie chcąc być niegrzeczna podeszłam i uściskałam jej wypielęgnowaną przez kosmetyczkę rękę.

-Dzień dobry, Kamila Kruk. Szukałam kuchni i chyba zabłądziłam. Mają państwo niezwykle piękny dom, ale jest on niestety na tyle duży, że zgubiłam drogę. Dobrze policzyłam, że mają państwo tutaj 3 piętra?

Odpowiedziałam, chcąc wyciągnąć od niej jakiekolwiek informacje, a w jej oczach coś zabłysło. Nie wiedziałam jeszcze tylko, że to dobrze, czy źle.

-Jestem mile zaskoczona, że potrafisz być tak taktowna i miła. Zwykle przyjaciele Sebastiana nie mają ani trochę żadnej z tych cech. Masz rację, dom jest ogromny, nie licząc parteru i piwnicy są tutaj 3 piętra, jak mówiłaś, a każde z pięter ma prawie 100 m2. Do tego dochodzi podjazd, altana, ogród, garaż i kawałek lasu. Dom ten wybudował niemal 200 lat temu przodek mojego męża, a wtedy domy musiały być ogromne. Minie trochę czasu, nim zaczniesz się tu odnajdywać, ale nie bój się prosić o pomoc każdego, kogo spotkasz.

Wyjaśniła, po czym wskazała otwartą dłonią na korytarz za sobą.

-Pozwól ze mną, zaprowadzę cię do kuchni, Sebastian z pewnością się niepokoi. Mimo, że mamy kucharzy, mój syn uwielbia gotować i myszkuje w kuchni, gdy tylko ma ku temu okazję. Powiedz mi, proszę, czy twoja matka nie jest przypadkiem prawniczką a jej brat neurochirurgiem?  Kim jest twój ojciec, jeśli możesz mi przypomnieć?

Zaskoczyło mnie, że tak dużo wie o mojej rodzinie, ale cóż, zdarza się.

-Tak, ma pani rację. Mój tata jest tłumaczem przysięgłym i nauczycielem języków obcych. Zajmuje się głównie tłumaczeniami tekstów, dlatego często pracuje w domu.

Wyjaśniłam i widziałam, jak kiwa głową z aprobatą i przystanęła przy jednych z drzwi.

-Pochodzisz z bardzo dobrej rodziny, muszę przyznać, chociaż twój ubiór nie świadczy o tak zamożnej rodzinie. Jednak doskonale zdaję sobie sprawę, że to samo można powiedzieć o Sebastianie, więc nie bierz tego do siebie, młodzież musi się wyszaleć. Jesteś w naszym domu mile widziana.

Powiedziała, wprawiając mnie w kompletne osłupienie, po czym pchnęła drzwi i wpuściła mnie do ogromnej kuchni, po której roznosiły się rozmaite zapachy.

-Sebastian, przyprowadziłam twoją znajomą. Zgubiła się. Na prawdę, nie możesz oczekiwać, że ktoś, kto jest tu po raz pierwszy będzie od razu pamiętał, gdzie co jest. To mądra dziewczyna, ale nawet geniusz zgubiłby się w tym domu.

Zbeształa syna, wchodząc zaraz za mną i zajmując miejsce przy stole, więc usiadłam naprzeciwko niej, a po chwili podszedł do mnie mój kochanek, ubrany w biały fartuszek w serduszka i z wielkim uśmiechem na twarzy.

-Dobrze, mamo, przepraszam.

Mruknął i pocałował kobietę w policzek a potem mnie w usta, nim wrócił do gotowania.

-Gościowi wypadałoby również zaproponować coś do picia.

Westchnęła, wstając i wyciągając z jednej z lodówek sok pomarańczowy, po drodze zgarniając z regału dwie szklanki i poczęstowała mnie napojem, za co podziękowałam jej uśmiechem.

-Dziecko, powiedz mi, proszę, jakie masz plany na przyszłość? Chcesz iść w ślady któregoś z rodziców?

Zapytała po chwili, patrząc na mnie niezwykle przenikliwym wzrokiem, co mnie aż peszyło, ale starałam się patrzeć jej w twarz, by pokazać, że jestem szczerą osobą.

-Szczerze mówiąc nie jestem pewna. Z jednej strony myślę o pójściu na medycynę, jednak z drugiej zastanawiam się nad językoznawstwem i literaturą. Zastanawiam się, czy nie skończyć najpierw jednego kierunku a potem kolejnych, ale szczerze mówiąc, nie zdecydowałam się jeszcze.

-Widzę, że jesteś ambitna. Masz dobre oceny?

-Tak, proszę pani, mam średnią 5,8.

Kobieta pokiwała głową, a kosmyki blond włosów opadły jej na czoło, jednak zdawała się nie zwracać na to uwagi, myśląc o czymś zawzięcie.

-Dobrze jest mieć wiele zainteresowań. Jednak zdecydować się musisz na jedno z nich, które da ci dobry poziom życia. Jednak jeśli zamierzasz na stałe związać się z moim synem, nie musisz martwić się o zawód, który da ci chleb.

Niemal zakrztusiłam się, słysząc drugą część jej wypowiedzi i widziałam, że Sebastian się poparzył.

-Przepraszam, ale nie myślałam jeszcze o stałym związku z Sebastianem.

-Chciałam tylko, żebyś wiedziała, że cię akceptuję. Nasza rodzina musi trzymać poziom, mimo, że mój syn się o to burzy. Nie dziwię mu się, bo sama na początku taka byłam. Jednak życie jest, jakie jest i nasz potomek nie może splamić imienia rodziny, wiążąc się z kimś nieodpowiednim. Ty jednak jesteś odpowiednią kandydatką na jego przyszłą żonę, a skoro to mój syn cię wybrał, być może jest zdecydowany cię poślubić. Wybacz mi, ale mam dzisiaj ważne spotkanie i muszę już iść. Czuj się jak u siebie w domu.

Z każdym jej słowem moja szczęka opadała coraz niżej. Czułam się, jakbym trafiła do średniowiecza, co najmniej. Sebastian podszedł do mnie, kładąc przede mną talerz pełen naleśników.

-Zamierzasz mnie poślubić?
Zapytałam zaczepnie, ale on nie odpowiedział, składając na moich ustach czuły pocałunek.

Komentarze

Popularne posty