Zagubiony kociak - rozdział 11
Po kolacji Jurij zamiast siąść ze mną i obejrzeć jakiś film,
jak zazwyczaj, zaszył się w swoim pokoju, co mnie mocno zdziwiło. Liczyłem na
to, że zaraz do mnie wróci i będzie jak zawsze, jednak tak się nie stało, co
mocno mnie zdezorientowało i zirytowało. Westchnąłem cicho, zastanawiając się,
co mam zrobić, aż w końcu zirytowany całą sytuacją skierowałem się na górę i
bez pukania wszedłem do jego pokoju. Siedział przy oknie i czytał książkę,
słuchając jednocześnie muzyki na słuchawkach, ale momentalnie zwrócił na mnie
uwagę, gdy tylko otwarłem drzwi.
-Powiedz mi, co się dzieje. Nie zachowujesz się normalnie.
Zrobiłem ci coś? Jeśli tak, to przepraszam, powiedz mi, co i więcej tego nie
zrobię. Jeśli masz jakiś problem, powiedz mi o tym, rozwiążemy go razem i
będzie jak dawniej, tylko nie zachowuj się tak, proszę.
Wyrzuciłem z siebie, nim cokolwiek zdążył powiedzieć,
patrząc mu w twarz i czując, jak cała złość powoli ze mnie uchodzi, gdy
patrzyłem na jego zaskoczoną twarzyczkę, na której przebijał się smutek.
Spuścił głowę, pozwalając długim włosom zasłonić jego oblicze i zamknął
książkę, odkładając ją na parapet.
-Nie mogę ci tego powiedzieć.
Szepnął, jednak doskonale go słyszałem w panującej dookoła
nas ciszy.
-Dlaczego nie?
Zapytałem, coraz mniej rozumiejąc z tego wszystkiego.
-Bo wtedy mnie znienawidzisz.
Co on plecie? Jak można nienawidzić tak niewinnej osóbki,
jaką on jest? Przyklęknąłem przed nim i dotknąłem dłonią jego ramienia, chcąc
okazać mu wsparcie i próbując spojrzeć mu w twarz.
-Nie znienawidzę cię. Proszę, powiedz mi.
Powiedziałem cicho, obserwując, jak zagryza dolną wargę,
najwyraźniej się wahając, a w jego oczach pojawiły się łzy.
-Nienawidzę się za to. Okazaliście mi tyle serca,
szczególnie ty. Zaopiekowaliście się mną i daliście mi dom. Sprawiliście, że po
raz pierwszy czuję się chciany, kochany i... bezpieczny. Daliście mi tak wiele,
nie oczekując ode mnie niczego w zamian. A ja się wam tak odpłacam, szczególnie
tobie... nienawidzę tego, czym się stałem...
Mówił cicho, a po jego policzkach powoli zaczęły spływać
łzy. Serce zabolało mnie, widząc ten obrazek, ale wciąż nie wiedziałem, o co
może mu chodzić.
-Yuri, proszę, wykrztuś to z siebie wreszcie. Nie zrobiłeś
przecież nic złego.
Zapewniłem go, ale on pokręcił głową, zaprzeczając.
-Zacząłem cię unikać, bo zdałem sobie sprawę, że dźwięk
twojego głosu mi się podoba mi przyprawia czasem o zawroty głowy. Zauważyłem,
że gdy przebierasz się przy mnie, obserwuję twoje ciało i pragnę cię dotknąć,
zbadać strukturę twojej skóry i poczuć, jak zbudowane są twoje mięśnie. Że gdy
mnie przytulasz, moje serce szybciej bije, a spędzanie z tobą czasu i
wymyślanie, jak wywołać uśmiech na twojej twarzy zajmuje moje myśli niemal bez
przerwy. Zdałem sobie sprawę, że cię pragnę. Że zakochałem się w tobie. I
nienawidzę się za to najbardziej na świecie. Bo przez to uczucie stracę ciebie
i odpłacę wam się czymś tak okrutnym za całą dobroć, jaką mi daliście.
Byłem w szoku, słuchając jego słów, ale nie mogę powiedzieć,
żebym był na niego zły czy rozczarowany nim, bo bym skłamał. Nie wydawało mi
się to odpychające ani dziwne. Uniosłem dłoń i starłem kryształowe krople z
jego twarzy, po czym przytuliłem go mocno i zacząłem głaskać po plecach.
Trwałem tak do czasu, aż w końcu się uspokoił. Dopiero wtedy odsunąłem się od
niego i spojrzałem mu w twarz, odgarniając jasne włosy z jego twarzy.
-Spróbuj się uspokoić i pójść spać. Porozmawiamy o tym rano.
Obiecałem i pogładziłem go jeszcze po ramieniu, po czym
wyszedłem, kierując się do swojego pokoju, mając istną burzę w myślach.
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, no i Jurij zakochał się tak jak podejrzewałam, zastanawiam się co zrobi teraz mając tą wiedzę...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia