Odnajdę cię! - Rozdział 19
Minęło kilka dni, ale miałem wrażenie, że z Erenem w cale nie było lepiej. Jego uśmiech był przygaszony, w oczach nie widziałem tego błysku, który zawsze mu towarzyszył, głos o kilka decybeli cichszy niż normalnie a jego zachowanie dobitnie utwierdzało mnie w przekonaniu, że jest załamany i zagubiony. Przeklinałem się w duchu, że nie mam zielonego pojęcia, jak mam mu pomóc i wyciągnąć go z tej czarnej otchłani, do której wpadł niczym śliwka w kompot. Co ja mam zrobić, by znów był tak radosny i pełen życia jak jeszcze kilka dni temu?
Takie myśli krążyły mi po głowie, podczas gdy nastolatek krzątał się po salonie, nie mogąc znaleźć sobie miejsca. Jest dopiero jedenasta rano w sobotę, więc normalnie rzecz biorąc powinien jeszcze wylegiwać się w łóżku i z reguły tak było, przynajmniej z tego co mówił. Tymczasem dzisiaj nie tylko już zdążył wstać, pościelić łóżko i się ubrać, on się zaczął UCZYĆ. Sam z siebie, po prostu usiadł z laptopem i zeszytem na kanapie, potem przeniósł się na fotel, następnie siedział na podłodze a teraz znów przenosił się na fotel, jakby nie mógł się zdecydować, gdzie jest mu się najwygodniej uczyć. Mało tego, nie zaczął się uczyć byle czego. On zaczął przerabiać materiał studenta pierwszego roku z chemii. Prawie na zawał padłem, jak to zobaczyłem, będąc święcie przekonanym, że ktoś mi go przez noc podmienił! Ten dzieciak od zawsze dużo bardziej wolał zajęcia praktyczne niż teoretyczne a teraz nagle zaczął się tak sam z siebie uczyć podstaw chemii na poziomie uniwersyteckim, mimo że z tego co wiem to kierunek studiów, na który chciał się wybrać, nie miał z chemią nic wspólnego? To był już chyba ostateczny dowód, że coś się z nim nie tak dzieje. Nie miałem pojęcia, co mam zrobić, żeby jakoś wyciągnąć go z tego dołka, więc po prostu siedziałem przy kuchennym stole, zwrócony przodem do salonu, by go lepiej widzieć, przede mną leżał otwarty laptop na którym miałem pracować i sprawdzić wypracowania moich uczniów a zamiast tego śledziłem wzrokiem mojego chłopaka nie mogąc uwierzyć w to, co widzę, trzymając w dłoniach kubek herbaty i próbując dojść do tego, co on wyrabia. Chociaż znając zawiłość jego umysłu to nawet za sto lat nie dojdę do wniosków, które zrodziły mu się w głowie.
Zrezygnowany westchnąłem i odstawiłem niemal puste już naczynie na podstawkę, postanawiając że w końu muszę z nim na ten temat porozmawiać. Wstałem z miejsca i podszedłem do fotela, stając przed nim z założonymi na pierś rękami. Zielone oczy spojrzeły na mej skromnej osobie a chłopak wydawał się nie do końca wiedzieć, czego od niego chcę.
-Jak mam ci pomóc, Eren?
Zapytałem poważnie, jak chyba jeszcze nigdy w życiu. Przez chwilę w jego oczach widziałem zagubienie ale potem błysnęło w nich zrozumienie i nastolatek pokiwał powoli głową, jakby łączył ze sobą jakieś wyjątkowo skomplikowane fakty.
-Nie wiem, Levi. Przepraszam, że tak dziwnie się zachwouję, to wszystko po prostu trochę mnie przytłacza i nie do końca wiem, co powinienem zrobić ani jak mam się do tego wszystkiego ustosunkować.
Przyznał w końcu, zamykając urządzenie i uśmiechając się do mnie przepraszająco. Przyklęknąłem przed nim i spojrzałem mu w twarz, chociaż w tym momencie to on był wyższy ode mnie. W sumie nic nowego i powinienem już powoli się do tego przyzwyczajać, skoro się z nim związałem.
-Jak poprawić ci humor? Jak cię od tego odciągnąć? Powiedz mi, co mam zrobić, bo nie wiem a nie chcę siedzieć bezczynnie.
Poprosiłem i ująłem jego dłoń w swoją, chcąc chociaż w taki sposób okazać mu wsparcie. Ścisnął lekko moje palce i uśmiechnął się, chociaż wciąż był to bardzo smutny uśmiech a nie ten, który od zawsze tak bardzo kochałem.
-Nie wiem, Levi. Cieszę się po prostu, że tu jesteś i wiem, że mnie wspierasz. Nie chcę się na razie widzieć z innymi. Ale chyba po prostu potrzebuję czasu. Nie minęły jeszcze nawet dwa tygodnie. Chyba po prostu czas leczy rany i niedługo będzie mi lepiej.
Bardzo chciałem wierzyć w to, że właśnie tak będzie i tylko dlatego teraz mu odpuściłem. Zdążyłem jednak już porozmawiać z Hanji na ten temat i postanowiłem sobie, że jeśli do końca miesiąca, czyli w przeciągu następnych 10 dni jego stan w ogóle się nie poprawi, to wtedy zareagujemy. Nie wiem jeszcze, jak, ale coś wymyślimy. Jak zawsze z resztą. Wszystko, byle tylko Eren znów był szczęśliwy.
Komentarze
Prześlij komentarz