Odnaleźć siebie - Rozdział 21
Godziny, w ciągu których moja Dusza leżał nieprzytomny na łóżku, objęty ramionami gorączki i szepczący czasem coś w agonii, ciągnęły się niczym miesiące. Miałem wrażenie, że powoli wariuję i że już dłużej tego nie wytrzymam. Trwałem przy nim bez przerwy, od czasu do czasu przysypiając na chwilę na krześle i czułem się dosłownie wykończony. Ciągle nie mogłem zrozumieć, jakmi cudem w przeciągu kilku dni przechodzi Przebudzenie po raz drugi. Próbowałem znaleźć jakieś logiczne wytłumaczenie, ale nie było go, a jeśli było to byłem najwyraźniej zbyt głupi, by je znaleźć.
Na szczęście zgodnie ze słowami Starszyzny, następnego wieczoru, gdy Słońce zniknęło już za drzewami, chłopak otworzył oczy i spojrzał na mnie lekko nieprzytomnie. W tym momencie wszystkie moje wątpliwości, strach i niepewność zniknęły a zastąpiła je radość, że najwyraźniej nic mu nie jest, przynajmniej na pierwszy rzut oka i w końcu się obudził. Porwałem go od razu w ramiona i dopiero po chwili zorientowałem się, że może go to boleć, bo w końcu niezbyt lekko go ściskalem, więc odsunąłem go od siebie na odległość ramienia i spojrzałem w jego lekko skołowaną twarz.
-Co się stało?
Zapytał lekko zachrypniętym głosem, więc od razu podałem mu butelkę wody, która stała w pogotowiu na szafce nocnej. Od razu wypił niemal całą jej zawartość i otarł usta, jakby właśnie zjadł coś najpyszniejszego na świecie.
-Przechodziłeś Przebudzenie.
Powiedziałem cicho, nie będąc do końca pewien, jak na to zareaguje. Najpierw spojrzał na mnie jak na kosmitę, potem zmarszczył brwi i widocznie dość intensywnie o czymś myślał. Zajęło dłuższą chwilę, nim znów się odezwał, mimo że kilkakrotnie otwierał i zamykał usta.
-Przecież już je przeszedłem.
Jego ton wyrażał tak wielkie zdziwienie, że w normalnych okolicznościach byłoby to bardzo urocze, ale w tym momencie doskonale potrafiłem zrozumieć jego tok myślenia. W końcu sam nigdy nie słyszałem, by jeden wilk przechodził dwa Przebudzenia, więc jakim cudem on je miał?
-Sam nie do końca wiem, o co chodzi. Starszyzna coś wie, ale przyjdzie dopiero jutro i może wtedy się czegoś dowiemy. Co ważniejsze, dlaczego uciekłeś z domu?
Była to kwestia, która interesowała mnie chyba nawet bardziej niż to, dlaczego ponownie przeszedł Przebudzenie. Na jego twarz od razu wpłynął smutek i spuścił wzrok, unikając patrzenia na mnie, zupełnie, jakby się czegoś wstydził albo bał, co tym razem mnie zbiło kompletnie z pantałyku. Nie miałem pojęcia, o co może mu chodzić, a bardzo chciałbym wyjaśnić tę kwestię.
-Kupiłeś mnie.
Te słowa były wypowiedziane bardzo cicho, drżącym od emocji głosem. Czułem się, jakby ktoś właśnie mnie strzelił w twarz. Westchnąłem ciężko i wiedziałem, że nie wymigam się od tej rozmowy, więc musiałem powiedzieć mu prawdę, chociaż bardzo nie chciałem musieć tego robić.
-Twój ojciec wkroczył do naszego salonu samochodowego i zaczął się awanturować, że jeśli mu cie nie oddamy, to pójdzie na policję. Nic by nie wskórał, bo jesteś pełnoletni, ale zaczął grozić naszym pracownikom. Zapytałem więc go, jaka jest jego cena, żeby dał ci święty spokój. Nie kupiłem ciebie, kupiłem jego, żeby się od ciebie odczepił.
Starałem się dobrać słowa w taki sposób, by przedstawić mu jak najjaśniej i jak najzwięźlej obraz sytuacji, którą musiał źle odebrać. Najwyraźniej obudził się, podczas gdy dobijałem targu z jego przybranym ojcem i usłyszał zaledwie urywek rozmowy, podczas której z resztą nie byłem zbyt przyjemny. Przyglądał mi się przez dłuższą chwilę podejrzliwie, jakby próbował się zorientować, czy kłamię czy nie, ale chyba bycie Duszami tutaj nam pomogło, bo w końcu odetchnął głęboko, wypuszczając całe powietrze z płuc i uśmiechnął się do mnie lekko.
-Przepraszam, że przysporzyłem ci kłopotu.
Pokręciłem głową, słysząc jego słowa i ująłem jego dłoń, by po chwili pocałować go w jej wierzch.
-Nie przepraszaj, tylko następnym razem wyjaśnij to ze mną, zanim podejmiesz jakieś kroki. Nie ważne, jaki temat by to nie był. Tylko nie zapominaj, że jesteś dla mnie najważniejszy i nigdy nie zrobię nic, by cię skrzywdzić.
Zaznaczyłem, na co pokiwał głową i pochylił się, by skraść pocałunek z moich ust. Uśmiechnąłem się lekko i wstałem z krzesła, czując że kompletnie zesztywniałem od ciągłego siedzenia i przeciągnąłem się.
-Dobrze, skoro już się obudziłeś i najwyraźniej dobrze się czujesz, idę na chwilę pobiegać, będę z powrotem do godziny.
Oznajmiłem i puściłem do niego oczko, zostawiając go samego na ogromnym łożu ale na wszelki wypadek prosząc jeszcze przed wyjściem jednego z wilków, by miał oko na dom i czy wszystko w porządku, jednocześnie nie zbliżając się do mojej Duszy. Ostrożności w końcu nigdy za wiele.
Komentarze
Prześlij komentarz