In my world - Rozdział 1

DISCLAIMER: Akcja od tego momentu rozgrywa się cztery lata wcześniej niż w prologu. Dojdziemy do tego - spokojnie. :)



Odrzuciłem swoje długie do wysokości łopatek włosy na plecy i niemal automatycznym ruchem wygładziłem swój pracowniczy t-shirt, przyglądając się sobie w lustrze. Nie myślałem o tym, co widziałem w jego odbiciu - w osobie, która spoglądała na mnie ze szklanej tafli, nie rozpoznawałem samego siebie i nie wiedziałem, czyje oczy tak właściwie się we mnie wpatrując. Będąc pewien, że mój strój jest w porządku, zebrałem czarne jak smoła włosy w niezgrabny kucyk i w końcu byłem gotów do pracy. Wypuściłem powoli powietrze z płuc, przygotowując się na kolejne kilka godzin interakcji z różnego rodzaju ludźmi. Opuściłem szatnię z lekkim, fałszywym uśmiechem przyklejonym do twarzy i wszedłem na salę, witając się cicho z każdą mijaną po drodze osobą. W końcu dotarłem do kasy, na której miałem dzisiaj pracować i zameldowałem się, chcąc mieć te kilka godzin jak najszybciej za sobą. 

Od kilku tygodni pracowałem w jednym z największych lokalii pewnej sieci fast-food'ów w mieście. Nie była to zła praca mimo minimalnej płacy, jaką dostawałem, jednak bardzo uwierał mnie fakt obcowania z tyloma ludźmi dzień w dzień przez co najmniej osiem godzin - zarówno z pracownikami jak i z klientami, którzy nie raz i nie dwa potrafili mnie zwyzywać i poniżyć a ja nie mogłem i nawet nie potrafiłem wydusić słowa. Starałem się jednak o tym nie myśleć, żeby jak najskuteczniej móc wykonywać swoją pracę. Z ulgą przyjąłem więc informację, że mam iść na przerwie, gdy właśnie kończyła się piąta godzina mojej zmiany. Usiadłem na tyłach na jednej ze skrzynek i oparłem się plecami o ścianę, wyciszając się. Potrzebowałem chwili dla siebie i tych kilku minut, by zebrać myśli i swoje emocje, zanim znów będę musiał do wrócić do tego bałaganu. 

-Ciężka zmiana?

Usłyszałem czyjeś pytanie a gdy otworzyłem oczy spojrzałem na dość wysokiego, lekko umięśnionego blondyna, który przyglądał mi się z zaciekawieniem wymalowanym w brązowych oczach. Niemal od razu zauważyłem wiszący u jego szyi krawat z logo naszej firmy. Manager? Kierownik? Szef? Właściciel? Nie... na właściciela był zdecydowanie za młody. Nie wyglądał na wiele starszego ode mnie, nie sądziłem więc aby mógł mieć już na tyle pieniędzy, by wykupić franczyzę. Mimo to musiałem być dla niego miły - nawet, jeśli nie miałem na to ani ochoty, ani energii.

-Niestety. Mam wrażenie, że ludzie powariowali. 

Odpowiedziałem cicho i zerknąłem na zegarek. Mam jeszcze kwadrans i niespecjalnie miałem ochotę na tego wrapa, którego sobie przygotowałem, ale w sumie powinienem coś zjeść. Odpakowałem więc tego nieszczęsnego wrapa i ugryzłem kawałek, kompletnie nie czując smaku tego czegoś. Szczerze mówiąc przejadły mi się fast-foody ale ciągle zapominałem coś sobie przygotować do pracy, więc nie miałem wyboru o ile nie chciałem zacząć mdleć w pracy ani nic. Chociaż w tym momencie bardziej zastanawiało mnie, dlaczego ten manager czy kimkolwiek ten chłopak jest, ciągle tutaj ze mną siedzi zamiast wrócić do swoich obowiązków. 

-Długo tu już pracujesz?

Chyba dopiero po kilkunastu sekundach zorientowałem się, że zadał mi kolejne pytanie. Przełknąłem to, co miałem w ustach i sięgnąłem po napój stojący tuż obok mnie.

-Z pięć tygodni? Może sześć. 

-Czyli wciąż jesteś świeżakiem. Spokojnie, przyzwyczaisz się. 

Uśmiechnąłem się lekko, słysząc ten tekst. Zdawało mi się, że jest standardem bo słyszałem go tutaj nie po raz pierwszy. Młody mężczyzna usiadł obok mnie, przeczesując dłonią swoje krótko ostrzyżone włosy a ja mogłem lepiej przyjrzeć się ostrym rysom jego twarzy i brązowym oczom, które wręcz zdawały się do mnie uśmiechać, co było miłym uczuciem.

-Pewnie nie zostaniesz u nas długo, co? 

Zapytał, najwyraźniej chcąc kontynuować rozmowę, na co najzwyczajniej w świecie wzruszyłem ramionami, przełykając kolejny kęs obiadu. 

-Nie wiem. Zobaczymy. Na razie nie mam lepszych opcji. 

Mimo że moje słowa definitywnie wskazywały na moje niezbyt pozytywne nastawienie do zajmowanego przeze mnie stanowiska, wciąż udało mi się wywołać cichy śmiech u mojego rozmówcy, co szczerze mówiąc trochę mnie zdziwiło. Spodziewałem się raczej zachwalania naszej firmy ale... nic z tego nie miało miejsca.

-Co prawda, to prawda. Cóż, ja muszę już iść ale... widzimy się niedługo, prawda?

Odpowiedział najzwyczajniej w świecie a wstając puścił mi oczko tylko po to, by za moment zniknąć za drzwiami i zostawić mnie sam na sam z lekko przyspieszonym biciem serca i dziwnym uczuciem, którego nie potrafiłem określić. Zastanawiając się nad tym, co tu w ogóle zaszło, wróciłem do pracy.

Komentarze

  1. Nareszcie kolejne opowiadanie!
    Nie mogłam się doczekać go tak długo, a także czekam na kolejne rozdziały jednak chciałam zwrócić uwagę ponieważ na początku jeśli dobrze zrozumiałam to rozmówca miał brązowe oczy a na koniec piszę że jednak błękitne jeśli oczywiście dobrze przeczytałam i zrozumiałam, ale jednak jak by był to błąd z mojej strony to przepraszam za niego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że mnie tym zaciekawiłaś? Aż zaraz sama sprawdzę, haha

      Usuń
    2. Wiesz, że masz rację? ^^" Chyba coś przeoczyłyśmy... już poprawione, dziękuję że zwróciłaś na to uwagę!

      Usuń
    3. Spoko, po to są też czytelnicy ❤️

      Usuń
    4. Ja już miałam okazję przeczytać w 'poprawionej' wersji ale dziwnie się czuje czytając opowiadanie gdzie wpleciona jest szara rzeczywistość sprzedawcy ;) kurczę... Jakbym widziała 'swój dzień w pracy' - tylko, że atmosfera wsród ekipy jest całkiem ok...
      Ale ci upierdliwi klienci wrrr 😈 dzień jak codzień xD hahaha
      Wiesz... Jestem bardzo ciekawa jak pociągniesz to opowiadanie bo narazie zaczyna się bardzo tajemniczo :)
      Buziaki ASIA 💋

      Usuń
    5. Dziękuję Asiu <3
      W sumie to to piszę z autopsii, więc mam nadzieję, że będzie ciekawie :)
      Pozdrawiam,
      Neko

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty