Other universe - Rozdział 8
Wracałem do domu po treningu zadanym mi przez Itachi'ego gdy zorientowałem się, że panuje tam jakieś poruszenie. Początkowo się wystraszyłem i schowany za drzewem zastanawiałem się, co powinienem teraz zrobić, więc po prostu nasłuchiwałem. W końcu udało mi się wychwycić głosy domowników, którzy najwyraźniej wrócili ze swoich wypraw. Nie potrafiłem rozróżnić słów, jednak po ich tonach głosów wywnioskowałem, że nie ma żadnego zagrożenia. Wróciłem więc jak najszybciej i nim inni zdołali mnie zauważyć, nawiązałem kontakt wzrokowy z Itachim który dał mi dyskretnie znać, że muszę bardzo popracować nad moim skradaniem się, bo zauważył mnie już bardzo dawno temu. Trochę się speszyłem w momencie, gdy wszyscy zwrócili na mnie swoją uwagę.
-Urosłeś, Naruto.
Usłyszałem a gdy tam się odwróciłem, zauważyłem... Pain'a! Sam nie wiem, dlaczego ale uwielbiałem tego gościa i chociaż trochę mnie przerażał, to był dla mnie jak starszy brat. Był jednocześnie podobny i kompletnie inny od Itachi'ego.
-Dziękuję. Dużo trenowałem pod twoją nieobecność.
Rozejrzałem się w półmroku i zauważyłem, że nawet Kisame i Konan nam się przysłuchują i siedzą cicho jak myszy pod miotłą.
-Naruto, pamiętasz jak opowiadałem ci o legendarnym sasinie, od którego nauczyłem się tyle o naturze twojej czakry i jak ją kontrolować?
Zapytał mnie Itachi, na co oczywiście od razu przytaknąłem. Takich legend się nie zapomina, co to to nie.
-Razem z Konan znaleźliśmy go i wiemy, gdzie się aktualnie znajduje. Będziemy mieć do niego drobną sprawę, więc musimy się z nim spotkać ale Itachi twierdzi, że będzie dobrze jeśli pójdziesz z nami.
Kontynuował Pain a ja przez chwilę myślałem, że się przesłyszałem. Nawet na moment przestałem oddychać! Do tej pory zawsze słyszałem, że jestem zbyt młody i nie mam wystarczającego wyszkolenia, żeby móc z nimi podróżować.
-Nie będziesz się do niego zbliżał. Będziesz nas obserwować z daleka, z bezpiecznego miejsca. Masz tylko obserwować i się uczyć. Wyciągać wnioski z jego stylu walki. Rozumiesz?
Zaznaczył dodatkowo Pain ale ja już kiwałem głową na zgodę tak szybko, że aż mnie kark rozbolał. Już od bardzo dawna nie czułem się aż tak podekscytowany.
-Skoro mamy to wyjaśnione, to idź się pakować. Dzisiaj idziesz wcześniej spać. Wyruszamy z samego rana, nie będzie nas kilka dni więc upewnij się, że wziąłeś ze sobą wszystko czego ci potrzeba.
Zarządził Itachi a ja jeszcze nigdy nie gnałem tak szybko do swojego pokoju. Co prawda słyszałem, że zaczęli o czymś rozmawiać ale już mnie to nie interesowało. Chcieli zabrać mnie na swoją podróż i nie mogłem przepuścić takiej okazji ani nie być nieprzygotowanym na absolutnie wszytsko, co może na niej nastąpić. Pewnie z tego powodu przepakowywałem się osiem razy, zanim w końcu byłem zadowolony z zawartości mojego plecaka. Opadłem na łóżko bez sił, gdy usłyszałem pukanie do drzwi a po chwili stanęli w niej Pain i Konan.
-Możemy wejść na chwilkę?
Zapytała Konan a gdy skinąłem głową zamknęli za sobą drzwi. Pain usiadł na krześle przy moim biurku a Konan stanęła tuż obok niego - zawsze gotowa do obrony swojego najlepszego przyjaciela. Kiedyś dowiedziałem się, że znają się od dziecka.
-Coś się stało?
Zapytałem bo już się bałem, że postanowili odwołać mój udział w tej wyprawie a tego chyba bym nie zniósł. Znaczy się przeżyłbym to oczywiście, ale byłoby mi bardzo przykro.
-Chcieliśmy ci opowiedzieć pewną historię, nim wyruszymy na tę wyprawę. Powinieneś o tym wiedzieć, Naruto. Powinieneś wiedzieć, dlaczego musisz być bardzo uważnym i uciekać, gdy tylko zrobi się dla ciebie zbyt niebezpiecznie i dlaczego nikt nie może cię zauważyć.
Zamurowało mnie. Więc to nie tylko legendarny ninja, od którego mogę się wiele nauczyć?
-Kiedyś była nas trójka. Konan, Yahiko i ja. Byliśmy sierotami zagubionymi w samym środku Wielkiej Wojny Ninja. Byliśmy na skraju głodu i wycieńczenia, gdy natknęliśmy się na trzech legendarnych shinobi, Trzech Sanninów. Początkowo chcieli nas zabić, jednak jeden z nich przekonał ich, że zostanie z nami i wyszkoli nas na równie wspaniałych ninja. Kimś takim był właśnie Jiraya, z którym mamy się niedługo spotkać. Wziął nas pod swoje skrzydła i stworzyliśmy niewielką, jednak szczęśliwą rodiznę. Pomagał nam rozwijać nasze umiejętności i chronił nas, dbał o nas jak o nasze własne dzieci. Przez długi czas tak właśnie było, tylko nasza czwórka i nikt więcej. Jednak w końcu nasza fortuna się odwróciła. Jiraya odszedł od nas z pewnością, że jesteśmy w stanie sami o siebie zadbać i poradzimy sobie ze wszystkim a on miał obowiązek wrócić po latach do swojej wioski. Pochodził z Konochy, tak samo, jak ty i Itachi. Nigdy nie spotkaliśmy kogoś równie silnego i zaskakującego. W rękawie ma wiele as'ów, które wyciąga w najmniej spodziewanym momencie. Osobiście byliśmy świadkami, jak z łatwością dawał sobie radę z kilkoma osobami jednocześnie. Ma ogromne zasoby czakry i praktycznie nikt ani nic nie jest w stanie go zatrzymać, jeśli upatrzy sobie kogoś na cel.
Opowiedział Pain a ja siedziałem na łóżku i słuchałem z zapartym tchem.
-Dlatego mamy plan. Nie możemy pozwolić, żeby cię znalazł. Być może wtedy będzie próbować cię zabić. Dlatego w miejscu gdzie cię ukryjemy, będzie z tobą jedno z ciał Pain'a. Będzie cię chronić w razie problemów i informować, jeśli będziemy mieć ci coś do przekazania. Musisz wyciszyć swoją czakrę tak bardzo, jak tylko możesz i bardzo uważać. Jeśli Jiraya choć na chwilę zapadnie się pod ziemię, musisz od razu się chować i czekać na nas. Nie ruszasz się z miejsca, o ile nie karzemy ci inaczej i o ile nie będzie to absolutnie konieczne. Rozumiesz, Naruto? Tu chodzi o twoje bezpieczeństwo.
Wtrąciła się Konan a ja... cóż, nie mogłem sobie nawet wyobrazić, jak potężny musi być ten cały legendarny Jiraya, że nawet oni się go obawiali. Pain był chyba tak samo silny jak Itachi, a nie potrafię sobie wyobrazić, żeby ktokolwiek mógł wygrać z ich dwójką jednocześnie.
-Tak jest.
Obiecałem ale niedługo miałem się przekonać, jak trudna do dotrzymania będzie to obietnica...
Komentarze
Prześlij komentarz