Gdzie się podziałeś? - Prolog
-Otabek, możemy pójść później na lodowisko?
Z siedzenia obok doszedł cichy, lekko znudzony głos. Brunet zerknął na niewiele młodszą od niego postać i otworzył telefon, od razu sprawdzając kalendarz.
-Nie widzę przeszkód, sir.
Słyszał syknięcie od strony blondyna, ale musiał je zignorować. Miał oczywiście świadomość, że siedzący obok niego chłopak nie lubił, gdy zwracał się do niego tak oficjalnie, ale obaj dobrze wiedzieli, że póki nie są sami nie mają wyboru. Inaczej starszy z nich mógłby mieć problemy a może nawet stracić pracę i zostaliby rozdzieleni.
-Nie chce mi się iść na ten cały bankiet. Zupełnie nie rozumiem, po co ojciec mnie tam ciągnie.
Westchnął blondyn i poprawił w lustrze swoje lekko przydługie włosy wiedząc, że zaraz będą na miejscu, jednak nie usłyszał już żadnej odpowiedzi i po chwili wysiadł z samochodu, wkraczając na czerwony dywan, prowadzący aż do mosiężnych drzwi. Zastanawiał się tylko, na co mu to wszystko?
Komentarze
Prześlij komentarz