Odnajdę cię! - Rozdział 12
Przez kolejne tygodnie byłem na prawdę szczęśliwy. Cieszyłem się, że odzyskałem przyjaciół, których myślałem, że straciłem na zawsze. Przestudiowałem książkę, więc dokładnie wiedziałem, kto i kiedy odzyska swoje wspomnienia, mimo to nie mogłem być pewien, że ich spotkam. Co prawda Hanji starała się znaleźć jak największą ilość z tych osób, ale nie było to zbyt proste. Przy liczbie osób, które wyglądają podobnie lub mają takie samo imię i nazwisko ciężko kogokolwiek znaleźć. W dodatku z Erenem układało nam się coraz lepiej, coraz więcej czasu spędzaliśmy razem i byliśmy coraz bliżej siebie. Mimo to mój spokój i szczęście zakłócała ta nieznośna myśl z tyłu głowy, że mogę go w każdej chwili stracić. Łapałem się na tym, że nocami, gdy nie mogłem spać, często myślałem, ile czasu razem nam zostało, zanim znów będę musiał go pożegnać. Starałem się nie dać nic po sobie poznać, mimo że chłopak zdecydowanie zauważał, że coś mnie dręczy i dałbym sobie rękę uciąć, że domyślał się, o co mi chodzi i co mnie tak martwi.
Westchnąłem cicho i odłożyłem czytaną przeze mnie książkę, nie potrafiąc się skupić na tym, co czytałem i spojrzałem na nastolatka, który siedział plecami do mnie przy kuchennym stole nad swoimi notatkami i przygotowywał się do matury, którą miał zdawać już w przyszłym tygodniu. Wiedziałem, że da sobie doskonale radę, w końcu sam pomagałem mu się uczyć, ale jednocześnie wiedziałem, że bardzo się strsuje, mimo że według mnie nie do końca miał czym. Wyciągnąłem swój telefon i postanowiłem zamówić przez aplikację burgery z ulubionej restauracji osiemnastolatka na kolację, żeby móc jakoś poprawić mu humor i pomóc mu się zrelaksować, co było kluczowe. W końcu za 3 dni miał pisać pierwszy ze swoich egzaminów dojrzałości. Wierzyłem w niego, ale martwiłem się, czy nie wziął na siebie za dużo. Ciągle pamiętam naszą rozmowę sprzed dwóch tygodni.
-Czy ty zwariowałeś?
Zapytałem autentycznie zdziwiony, czytając kartkę, na której wypisane były przedmioty, z jakich Eren niedługo będzie zdawał maturę i zastanawiałem się, co go tak ciągnęło do tych egzaminów.
DEKLARACJA MATURALNA - EREN JEAGER
-Nie... po prostu nie mogłem się zdecydować.
Zaśmiał się lekko zestresowany, przez co miałem ochotę walnąć się w łeb. Zamiast tego westchnąłem ciężko i pokręciłem głową, załamując się nad tym, jak ten dzieciak czasem nie myśli.
Wstałem z miejsca i podszedłem do swojego chłopaka, mając zamiar pocałować go w policzek i odciągnąć go w końcu po całym dniu od książkek, ale w ostatniej chwili stwierdziłem, że nie jest to dobry pomysł i poczekam, aż przyjedzie dostawa z restauracji i skręciłem do lodówki, postanawiając wyjąć butelkę mrożonej herbaty, na którą miałem ochotę. Ostatnimi czasy czułem się trochę samotnie bo mimo że spędzaliśmy razem w teorii dużo czasu, to ostatnimi dniami polegało to głównie na tym, że Eren robił sobie powtórki a ja musiałem wtedy czymś się zająć. Westchnąłem cicho i wyjąłem z szafki dwie szklanki, zastanawiając się, co mam zrobić ze sobą przez kolejne pół godziny, po czym postawiłem przed maturzystą szklankę pełną chłodnego napoju i wróciłem ze swoją na kanapę za jego plecami. Spojrzałem na wyłączony telewizor i westchnąłem. Dobrze, że za dwa tygodnie będzie już po wszystkim i nie będziemy spędzać czasu razem ale osobno, bo chyba bym zwariował, gdyby to miało być tak na stałe.
***
W końcu nadszedł dzień rozpoczęcia matur. Przez kolejne dwa tygodnie miałem nie widzieć się z Erenem, ponieważ wspólnie ustaliliśmy, że w ten sposób będzie mógł się lepiej skupić i w piątek po jego ostatniej maturze przyjdzie do mnie i spędzimy razem weekend. Nie powiem, przez ten czas, który spędziliśmy razem, przyzwyczaił mnie bardzo do siebie i ciężko było mi na nowo odnaleźć się w rzeczywistości, w której znów go przy mnie nie ma. Wydawało się, że jest na wyciągnięcie ręki, a jednocześnie był tak daleko i był tak bardzo nieosiągalny, że wydawało się to wręcz irracjonalnie. Niezmiernie irytował i denerwował mnie fakt, że traciliśmy tak lwią część wspólnego czasu, podczas gdy nie mamy pojęcia, ile nam go tak na prawdę zostało. Miałem wrażenie, że to jakiś okrótny żart i nie do końca mi się to podobało.
W drugi dzień matur, podczas gdy nie spotykałem się z Erenem, dzwonek do drzwi wyrwał mnie z zamyślenia, gdy bezmyślnie gapiłem się w telewizor, kompletnie nie mając pojęcia, co tak właściwie dzieje się na ekranie. Kilka sekund zajęło mi zrozumienie, że ktoś faktycznie dzwonił do drzwi i nie był to w cale wytwór mojej wyobraźni. Podniosłem się ze swojego ulubionego miejsca na wygodnej kanapie i poczłapałem do przedpokoju.
-Niespodzianka!
Usłyszałem krzyk dwóch, doskonale znanych mi osób. Uśmiechnąłem się lekko i przepuściłem ich w drzwiach. Nim zdążyłem się zorientować, Isabel układała na stole jakieś smakołyki a Farlan zajmował się naczyniami.
-Z jakiej to okazji zaszczycacie mnie takim obiadem?
Zapytałem podchodząc do stołu i wciągając zapach pysznie pachnącego kurczaka, który wciąż parował.
-Postanowiliśmy spędzić z tobą trochę czasu, szczególnie że Eren aktualnie zdaje maturę, więc z żadnym z nas się nie spotka. Ale bez obaw, jak skończą mu się matury to też przgotujemy coś pysznego.
Odpowiedziała dziewczyna nalewając do szklanek coś, co wyglądało jak herbata owocowa domowej roboty albo jakiś kompot. W sumie czy kompot to nie jest po prostu herbata owocoa? Chyba jest to temat warty tego, by kiedyś się nade mną pochylić.
-Jesteście szaleni.
Skomentowałem i zmierzwiłem rude włosy, widząc szerokie uśmiechy malujące się na ich twarzach i ciesząc się, że mam takich wspaniałych przyjaciół.
Komentarze
Prześlij komentarz