Odnaleźć siebie - Rozdział 17
Poczułem przepływ zimnego powietrza i spiąłem się. Najwyraźniej ktoś otworzył frontowe drzwi, ale byłem tak zajęty konwersacją z moim rozmówcą, że nie zwróciłem wcześniej uwagi na to, co się dzieje w domu. Wiedziałem, że muszę to sprawdzić i najchętniej już teraz rzuciłbym się, by być pewien, że śpiący w sypialni na górze chłopak jest bezpieczny, ale doskonale zdawałem sobie sprawę, że nie mogę, póki nie doprowadzę tej sprawy do końca.
-Dasz mi pół miliona i ta dziwka jest twoja.
Zawarczałem słysząc te słowa i chciałem bardzo zranić tego człowieka, mówiąc delikatnie, ale musiałem się opanować. Mężczyzna siedząca na przeciwko mnie czuł się zdecydowanie zbyt pewnie, jak na sytuację, w jakiej się znalazł. Znalazł się w domu z wilkiem, który bardzo chce go skrzywdzić, ale powstrzymuje się jeszcze resztkami silnej woli.
-Dostaniesz 150 tysięcy i znikniesz z jego życia. To moje ostatnie słowo.
Ten człowiek, na którego właśnie patrzyłem, nie był wart dania mu nawet kilku monet, ale musiałem zapewnić święty spokój mojej Duszy, która zasnęła już jakiś czas temu, zmęczona wszystkimi przeżyciami ostatnich 20 lat.
-Dobra, niech ci będzie. Odwieziecie mnie, co nie?
Skinąłem głową, wypisując czek i dodając bonus w wysokości 20 tysięcy, by mieć pewność, że się odczepi i podałem mu świstek papieru, po czym wstałem od biurka i postanowiłem odprowadzić go przed dom, gdzie mieliśmy zaczekać na gammę, który miał odwieźć go do domu. Gdy tylko otworzyłem drzwi do gabinetu zorientowałem się, że drzwi wejściowe są otwarte na oścież i moje serce zabiło szybciej. Miałem wrażenie, że coś złego się stało.
-Alfo, zabiorę pana Wooda do domu.
Usłyszałem słowa mojego zaufanego gammy, ale jedynie skinąłem głową, zastanawiając się, co takiego mogło się stać? Wilki były spokojne, więc raczej nikt obcy nie próbował wejść na nasz teren. Co więc się stało?
Gdy tylko ten okropny mężczyzna zniknął mi z oczu, rzuciłem się biegiem po schodach na górę i z przerażeniem zauważyłem, że drzwi do sypialni, w której przed chwilą jeszcze spał mój ukochany, również były otwarte. Próbowałem wyczuć jakiś obcy zapach, ale czułem jedynie przyjemny, letni zapach czarnowłosego, który nie był zbyt stary. Skierowałem się za tym zapachem i zorientowałem się, że musiał wyjść z domu, ale nie miałem pojęcia, w którą stronę się skierował i jak daleko udało mu się już zajść. Jeśli zmienił się w wilka, mogłem już go nie dogonić. Z drugiej strony on jeszcze nigdy nie przeszedł przemiany i wątpię, by chciał ją przejść celowo zupełnie samodzielnie. Rozejrzałem się i zobaczyłem wracające z lasu do domu kobiety, rozmawiające wesoło i niosące kosze pełne ziół.
-Widziałyście może mojego partnera?
Zapytałem wprost, na co spojrzały na siebie zaskoczone, nim ich wzrok znów skierował się na mnie.
-Przykro nam, alfo, nikogo nie spotkałyśmy w drodze do domu. Chcesz, byśmy pomogły w poszukiwaniach?
Odstawiły kosze na ganek i podeszły do mnie, gotowe wykonać każdy mój rozkaz. Każdy, kto był w naszej watasze, był gotów zrobić wszystko, co im rozkarzę. Taki przywilej bycia alfą.
-Mary, wróć proszę do lasu i poszukaj go. Jeśli chcesz, możesz kogoś ze sobą zabrać. Clary, pójdź proszę na wschód wzdłuż drogi. Ja pójdę na zachód. Niech ktoś zostanie w domu w razie, gdyby wrócił. Mam nadzieję, że nie jest daleko, mógł wyjść co najwyżej kilkanaście minut temu i wątpię, by zmienił się w wilka.
Kobiety pokiwały głowami i niezwłocznie wykonały powierzone im zadania, a ja przez chwilę patrzyłem na zachód, zastanawiając się, czy go tam znajdę. Westchnąłem cicho i zmieniłem się w wilka tak, jak wstałem, nie zważając na to, że bezpowrotnie straciłem drogi garnitur i buty, po czym ruszyłem w tamtym kierunku mając nadzieję, że nic mu się nie stało i wszystko będzie dobrze. Musiałem mieć tę nadzieję, bo inaczej chyba bym zwariował.
Komentarze
Prześlij komentarz