Odnaleźć siebie - Rozdział 20
-Przykro mi, alfo, nigdy nie słyszałem, by ktoś przechodził dwa Przebudzenia.
Członek starszyzny, Ricco, pokręcił głową, spoglądając na leżącego w objęciach stanu chorobowego chłopaka, który wydawał się być kompletnie gdzie indziej. Odkąd znaleźliśmy go wczoraj wieczorem jego gorączka wzrosła do ponad 40 stopni Celsjusza. Dla człowieka taka gorączka jest śmiertelna, ale dla wilka, który normalnie rzecz biorąc, ma wyższą temperaturę ciała niż człowiek, taka temperatura była normalna. Mimo wszystko bardzo martwił mnie fakt, że prawdopodobnie jego ciało na dłuższą metę nie wytrzyma tak wysokiej temperatury. Wciąż się w pełni nie przebudził i wciąż był dość słaby fizycznie, nawet jak na zwykłego człowieka. Westchnąłem cicho i usiadłem przy nim, odgarniając posklejane, czarne kosmyki z jego wilgotnego od potu czoła.
-Więc co ja mam robić, Ricco?
Zapytałem, kompletnie nie mając pomysłu, jak mam wybrnąć z tej sytuacji i jak mam pomóc swojej Duszy, by w końcu poczuł się lepiej.
-Popytam w Starszyźnie i przyślę do was kogoś, kto może wam pomóc. Gorączkuje dopiero od wczorajszego wieczora, więc nie jest jeszcze najgorzej. Póki co próbuj jakoś zbić mu gorączkę i bądź przy nim.
Pokiwałem głową, słuchając jego wywodu i westchnąłem ciężko, wiedząc, że na ten moment i tak nie mogę nic więcej zrobić. Sięgnąłem do stojącej na stoliku nocnym miski wypełnionej zimną wodą z lodem i wykręciłem w rękach niewielki ręcznik, który dokładnie złożyłem i przyłożyłem nastolatkowi do czoła, modląc się w duchu do wszelkich bóstw i mocy najwyższych, by pozwoliły mi ulżyć mu w jego cierpieniach.
***
Kilka godzin później przed domem zapanowało wielkie poruszenie, co wyrwało mnie z letargu, w jaki wpadłem jakiś czas temu. Zaskoczony usłyszałem szybkie kroki na schodach i po chwili stała przede mną dwójka osób ze starszyzny - Edmund i Louis, którzy z niemal szaleńczym wzrokiem wbijali swój wzrok w mojego nieprzytomnego chłopaka.
-Niemożliwe!
-Ale to prawda!
-Jakim cudem?
-Nie wiem!
-Co mamy z tym zrobić?
-Dobre pytanie!
-Chłopak nie ma o niczym pojęcia!
-Jeszcze nie doszło do końca Przebudzenia!
-Jeszcze nie zatwierdzili swoich Dusz!
-Co możemy zrobić?
-Co mamy zrobić?
-Jak to się skończy?
Przekrzykiwali się jeden przez drugiego i coraz bardziej mnie tym irytowali. Warknąłem na nich w końcu, dzięki czemu uspokoili się, odchrząknęli i zamknęli za sobą drzwi, spoglądając na mnie uważnie.
-Ani ty ani on najwyraźniej o niczym nie wiecie. I lepiej, żeby na razie tak zostało. Jutro wieczorem dokończy swoje Przebudzenie, nie martw się. Z czasem wszystko się wyjaśni i podejmiemy decyzje.
Odezwał się Edmund, po czym obaj skłonili się przede mną i wybiegli z pokoju a później z domu, zupełnie jakby byli dwójką dzieci bawiących się w berka. Przez chwilę na prawdę zastanawiałem się, czy ta scena przed chwilą wydarzyła się w rzeczywistości, czy też była jedynie wytworem mojej wyobraźni, ale postanowiłem się tym na razie nie zajmować i skupić całą swoją uwagę na ukochanym. Co tu się odwala, do stu wilków?
Komentarze
Prześlij komentarz