Lustereczko - epilog
Po podaniu Ginny dawki Verita Serum w końcu udało się wyciągnąć z niej, jak dokładnie działa klątwa i jak się z niej wyleczyć, dzięki czemu już kilka godzin później zarówno Harry jak i Draco siedzieli w salonie bruneta w milczeniu, nawet na siebie nie patrząc.
-Zrozumiem, jeśli teraz odejdziesz. Nie musisz tu być.
Długą ciszę przerwał w końcu właściciel domu, patrząc w czubki swoich butów i będąc zupełnie niepewnym siebie. Kompletnie jak nie on.
-O czym ty mówisz?
Blondyn natychmiast podniósł głowę i spojrzał na kochanka jak na kosmitę, marszcząc przy tym brwi, jak zawsze, gdy próbował się czegoś domyślić.
-Skrzywdziłem cię.
-Nie ty, tylko Ginny.
-Moimi rękami.
-Nie miałeś o tym pojęcia.
-Ale to wciąż byłem ja.
-To była klątwa!
Gdy dziedzic rodu Malfoy'ów podniósł głos, Bliznowaty pokręcił głową i westchnął ciężko, nic już nie mówiąc. Usłyszał tylko ruch i po chwili jego głowa była podnoszona za podbródek przez smukłe palce.
-Kocham cię, idioto. Ani przez chwilę nie miałem ci tego za złe. Nie miałeś na to wpływu. Przestań się obwiniać i lepiej mnie pocałuj, kretynie.
Brunet uśmiechnął się lekko, słysząc ulubione wyzwiska stojącego przed nim mężczyzny i dotknął swojej dolnej wargi koniuszkiem języka.
-Dobra, nie jeż się tak, fretko. Też cię kocham.
Blondyn prychnął, słysząc swoje przezwisko, ale w końcu pochylił się i pocałował miękkie wargi, w duchu obiecując sobie, że już nigdy nie pozwoli, by coś takiego im przeszkodziło.
GURL
OdpowiedzUsuńPiękne, niebanalne, zaskakujące, urocze… i nie było żadnej nerki!! Kc kc
~Azu