Wieczność - Rozdział 5
Syriusz nie odstępował na krok łóżka swojego ukochanego, do momentu aż ten odzyskał przytomność i okazało się, że w cale nie jest z nim tak źle a po prostu ostatnio źle sypiał i stąd jego problemy z zachowaniem świadomości, co w cale nie ucieszyło czarnowłosego a wręcz przeciwnie, sprawiło, że zaczął martwić się jeszcze bardziej i wyrzucał sobie, że nie może lepiej zadbać o Lupina. Dodatkowo ciążyła mu ta sprawa z Jamesem i jego małżonką i wyrzucał sobie, że o niczym do tej pory nie wiedział.
Gdy już upewnił się, że Remus jest w jako tako dobrym stanie, przeszedł się do kuchni po kawę i by móc zapalić, bo do tej pory mu się to nie udało przez zbyt duży natłok myśli i zamartwianie się.
-Powinieneś mu powiedzieć.
-Cichaj, bo jeszcze cię usłyszy!
Fuknął na rudowłosą kobietę otwierając okno i odpalając papierosa, starając sie na nią nie patrzeć i udawać obrażonego nawet wtedy, gdy czarownica postawiła przed nim kubek z czarnym napojem.
-Wiesz, jak niepewne są czasy. Ciemne moce rosną w siłę. Nie czekaj, bo kiedyś będziesz żałować, że straciłeś szansę na bycie szczęśliwym.
-Ciekawe, czy to samo powiesz, gdy mnie odrzuci i zniszczę tym samym naszą przyjaźń.
-Nie odrzuci cię.
-Skąd wiesz?
-Kobieca intuicja. Zaufaj mi.
I zostawiła go samego, pogrążonego w myślach i zagubionego niczym małe dziecko w samym środku ogromnego lasu. Sam nie wiedział, co ma o tym wszystkim sądzić. Ale stwierdził, że to temat na inny dzień.
Komentarze
Prześlij komentarz