Prowadź mnie - Rozdział 13
Wszyscy już dawno spali, ale Tobio kompletnie nie mógł zasnąć. Mając nadzieję, że jego druga połówka spokojnie śpi, co wnioskował po tym, że nastolatek leżał rozłożony na niemal całym łóżku i spokojnie oddychał, prawie w cale się nie ruszając, co zazwyczaj znaczyło, że rudzielec jest pogrążony w głebokim śnie, wstał z przygotowanego dla nich materaca i tak ostrożnie jak tylko mógł wyszedł z pokoju i zszedł na dół. Zajęło mu kilka minut, nim w końcu udało mu się dotrzeć do kuchni - co wywnioskował po tym, że natrafił na lodówkę, w której szukał mleka.
-Usiądź, Kageyama, naleję ci mleka.
Usłyszał nagle za plecami i automatycznie odwrócił się w stronę stojącej za nim osoby, uśmiechając się lekko przepraszająco.
-Nie chciałem cię obudzić, Suga, wybacz.
Powiedział i ostrożnie podszedł do stojącego w pomieszczeniu stołu i usiadł przy nim najciszej, jak umiał. Po chwili w rękę została wciśnięta mu szklanka pełna przyjemnie zimnego mleka.
-Nie obudziłeś, i tak chciałem z tobą pogadać.
Słowa zastępcy kapitana zaskoczyły go i nie do końca wiedział, jak powinien je interpretować. Zaczął powoli sączyć mleko ze szklanego naczynia, nasłuchując, jak przyjaciel zajmuje miejsce, prawdopodobnie, naprzeciwko niego i wzdycha ciężko, chyba nie do końca wiedząc, jak ma przeprowadzić rozmowę na nieznany byłemu rozgrywającemu temat.
-Jak sobie radzisz?
Padło w końcu pytanie, więc odessał się od szklanki i zastanowił się chwilę. Domyślał się, że mama drużyny w cale nie chciał usłyszeć odpowiedzi, którą ciągle raczył wszystkich odpowiadając na tego typu pytania.
-Chyba całkiem nieźle. Chociaż irytuje mnie to wszystko i nie mogę się przyzwyczaić. Nie chcę wychodzić z domu bo boję się, że się zgubię. Wiem, że Hinata zawsze jest przy mnie, ale nie chcę być dla niego ciężarem. Czasem sobie myślę, że powinien znaleźć sobie kogoś innego, bo sprawiam mu zbyt dużo kłopotów.
Wyznał po chwili namysłu, nie widząc skupienia i zaskoczenia malującego się na twarzy jego rozmówcy.
-W końcu się przyzwyczaisz, to wymaga czasu, lekarze sami tak mówili. Wszyscy cię wspieramy i możesz zwrócić się po pomoc do każdego z nas, nie musisz się nawet nad tym zastanawiać. Jeśli jednak chodzi o Hinatę... zdajesz sobie sprawę, że on niemal codziennie dzwoni do Noyi z płaczem?
-Nie, nie wiedziałem.
-Boi się, że robi coś nie tak. Odpychasz go od siebie, może nawet podświadomie, ale on to czuje i się martwi. Nie wie, jak ma ci pomóc, byś chociaż czuł się lepiej. Czuje się bezużyteczny i czuje, że nie jest wystarczający, byś mógł mu zaufać i na nim polegać.
-To w cale nie tak. Ufam mu i polegam na nim. Po prostu się boję.
-On też się boi, Kageyama. Boi się, że go odepchniesz i że go nie będzie w pobliżu, by ci pomóc, gdy będziesz tego potrzebował. W dodatku ciągle czuje się winny tego, co się stało. On ciągle jest święcie przekonany, że to on powinien przyjąć na siebie atak i nie może przeboleć tego, że to tobie się przytrafiło. Doskonale zdaje sobie sprawę, że go ochroniłeś i nie potrafi sobie tego wybaczyć.
-To głupie. Nie pozwoliłbym, by coś mu się stało. Hinata jest ważniejszy, niż cokolwiek innego.
-My to wiemy, ale wiesz, że Hinata potrzebuje zapewnień od ciebie. Nas nie będzie słuchał. Nie mówię, któremu z was jest trudniej, bo chyba nigdy do tego nie dojdę, obaj jesteście tak poplątani, że w sumie nikt nigdy nie wiedział, co zrobićie w danym momencie ani co wam siedzi w głowach. Nie jestem też w waszej sytuacji, więc tym bardziej nie będę się o to spierać. Ale wiem, że on potrzebuje twoich zapewnień i potrzebuje czuć, że go chcesz, potrzebujesz i że na nim polegasz. Dużo łatwiej mi zrozumieć Hinatę. Chciałbym móc też ciebie jakoś wesprzeć, ale od nas też się tak naprawdę odciąłeś. Nie do końca wiem, dlaczego, ale mam nadzieję, że od teraz to się zmieni. Musisz mówić, co możemy zrobić, żeby ci pomóc, bo u ciebie nie jest tak łatwo się tego domyślić. Wszyscy mamy nadzieję, że uda ci się w miarę szybko przyzwyczaić do nowej rzeczywistości i nauczysz się żyć na tyle normalnie, na ile możesz, ale czym bardziej się zamykasz w sobie tym będzie ci z tym trudniej, przynajmniej tak twierdzi twój lekarz, sam wiesz, że my nie mamy na ten temat pojęcia. Rozumiem, że się boisz i nie dziwię ci się. Ale musisz podjąć jakieś decyzje i ukierunkować swoje życie, bo tylko wtedy będziemy w stanie cię wesprzeć i ci pomóc. Jeśli nam nie powiesz, czego oczekujesz, nie domyślimy się.
Na moment między tą dwójką zapadła cisza i obaj zastanawiali się nad tym, o czym właśnie rozmawiali. W pomieszczeniu rozlegało się jedynie miarowe tykanie zegara ściennego.
-Kocham Hinatę i nie chcę go krzywdzić. Sądziłem, że jestem dla niego zbyt dużym ciężarem i może przez to odpychałem go od siebie podświadomie. Pogadam z nim jutro po powrocie do domu i ustalę z nim, co i jak. Nie martwię się o siebie, martwię się o niego. Wiesz, że jest silniejszy, niż mu się wydaje? Zawsze go za to podziwiałem i dalej podziwiam. Jeśli chodzi o mnie... chcę w miarę normalnie żyć, tylko nie wiem, jak. Gubię się w tym wszystkim i irytuje mnie, że nic nie widzę. Boję się, że się zgubię ale najbardziej boję się, że nie będę mógł pomóc Hinacie, gdy będzie tego potrzebował.
Ledwo zdolał powiedzieć te słowa, poczuł ciepłą dłoń na swoim ramieniu.
-Spokojnie. Pomożemy wam ze wszystkim. Nie masz się o co martwić. Tylko się więcej nie odcinaj.
-Dziękuję.
Rozmowa z rozgrywającym Karasuno zdecydowanie poprawiła mu humor. Nie zdawał sobie jedynie sprawy, że za drzwiami stoi pewien rudzielec, ukrywając się przed nimi i z płynącymi po policzkach łzami słuchając ich słów.
Komentarze
Prześlij komentarz