O krok od przepaści - Rozdział 6
Harry wciąż zadawał sobie pytanie, dlaczego jego dotychczasowy wróg i jednocześnie obiekt jego westchnień go uratował i wykazywał taką troskę w stosunku do niego. Nie potrafił tego zrozumieć, nawet mimo tego, że przecież doskonale znał odpowiedź. Wciąż nie mógł uwierzyć w to, że jego uczucia mogą zostać odwzajemnione.
-Nie rozumiem cię.
Przyznał w końcu po tym, gdy od jakiegoś czasu siedzieli ramię w ramię, wpatrując się w nocne niebo i opierając się o kamienną ścianę.
-Dlaczego?
Głos blondyna był tak cichy, że można było pomyśleć, iż w cale go tam nie ma. Ale był i były Gryfon czuł bijące od jego ciała ciepło.
-Jesteś dziedzicem potężnego rodu czystej krwi. Ja jestem nikim. Dodatkowo Voldemort zniszczył moją reputację. Nie powinieneś się ze mną wiązać.
Wyjaśnił swój tok rozumowania, nie mając odwagi by spojrzeć na siedzącego obok Ślizgona. Ten jedynie westchnął i podniósł się z miejsca, po chwili przesłaniając obraz okularnikowi.
-Nie obchodzi mnie, co myślą inni. Z resztą mam zamiar uciec.
Harry uniósł brwi, nie do końca wiedząc, co ma o tym sądzić i jak ma rozumieć takie wyznanie.
-Jak to uciec?
-Obaj potrafimy korzystać z magii niewerbalnej i nie potrzebujemy różdżki do czarów. Mam zamiar zostawić to wszystko i uciec. Bez różdżek nas nie znajdą. Pytanie tylko, czy będziesz mi towarzyszył.
Na chwilę obaj zamilkli, wpatrując się sobie w oczy i każdy myślał o czym innym, a może myśleli o tym samym.
-Stoję nad przepaścią. Nic mi nie pozostało. Jeśli chcesz, pójdę za tobą.
Powiedział w końcu wiedząc, że nie ma innej decyzji, którą mógłby podjąć. Już nic mu nie pozostało. A potem jego świat rozjaśnił najszczerszy uśmiech, jaki kiedykolwiek widział.
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, ucieczka no ciekawie, ale właśnie czym Draco się kierował...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka