Odnaleźć siebie - Rozdział 26
Następne dni upłynęły w dość zestresowanej atmosferze, która udzielała się każdemu wilkowi w stadzie i niestety nikt nie mógł nic na to poradzić - najzwyczajniej osoba za to odpowiedzialna nie dawała sobie pomóc, żyjąc w ciągłym strachu i kryjąc się przed wszystkimi. Tą osobą był oczywiście nie kto inny, jak młody książę, którego dziwne zachowanie i strach bardzo wpływały na przywódcę stada, który przez to również zachowywał się bardzo nerwowo, co udzielało się pozostałym. Alfa czuł się zagrożony i w potrzasku a oni powinni chronić swojego alfę. Nie wiedzieli tylko w jaki sposób mieliby to zrobić.
W końcu po ponad tygodniu od pamiętnej przemiany Justina podczas której odkryto, że jest on dziedzicem wilczego tronu, Starszyzna znów zawitała do ich progów, najwyraźniej wezwana przez jednego z zamieszkujących stado wilków, który nie mógł już dłużej znieść panującej w rodzinnym gronie atmosfery. Nicholas nie był tym zaskoczony, że ktoś w końcu pękł. Sam od dawna zastanawiał się, czy nie wezwać Starszyzny, by to wszystko wyjaśnić, ale paniczne reakcje jego Duszy skutecznie odwodziły go od tego pomysłu, bo oczywiście chciał w miarę możliwości zaoszczędzić mu takich przeżyć, więc trwali w tym błędnym kole, ale musiał przyznać, że odetchnął z ulgą, widząc znajome twarze starszych wilków przed sobą.
-Jak rozumiem chcecie porozmawiać o Justinie?
Zapytał, od razu przechodząc do rzeczy, kompletnie pomijając powitanie. Przez tę całą sytuację bardzo źle sypiał i stał się roztargniony, co nigdy wcześniej mu się nie zdarzało i budziło zdziwienie zarówno u pomagających mu w pracy wilków, jak i u jego ludzkich współpracowników.
-Zgadza się, Nicholasie. Możemy się z nim zobaczyć?
Przywódca stada skinął głową i poprowadził nowoprzybyłych do sypialni, gdzie zabarykadował się jego partner. Młodzieniec gdy tylko zobaczył, kto do niego przyszedł, zrobił wielkie oczy, jkaby odwiedziła go sama śmierć i momentalnie wyskoczył z łóżka, na którym leżał, chowając się za nim niczym małe dziecko, co normalnie rzecz biorąc z pewnością wyglądałoby uroczo, ale w tym momencie było po prostu komiczne.
-Witaj, Justin. Chcieliśmy z tobą wyjaśnić zaistniałą sytuację. Atmosfera w stadzie nie wpływa dobrze na jego członków i nie można tego tak zostawić.
Chłopak zdziwił się, słysząc te informacje. Od tamtego czasu odciął się od wszystkich i kontakt miał jedynie ze swoją Duszą, mimo że wiele osób codziennie przewijało się przez ich dom, dlatego nie miał pojęcia, co tak naprawdę się dzieje a jego partner nie chciał mu nic mówić, by go nie niepokoić. Mężczyzna podszedł do swojego chłopaka i ujął jego dłoń w swoją, chcąc mu dodać otuchy jednak nie mówiąc ani słowa. Mimo że on również miał dość tej sytuacji, również bardzo bał się tego, że jego Dusza zostanie mu odebrana.
-Nie wiem, dlaczego ubzdurałeś sobie, że chcemy cię odebrać. Należysz do rodziny królewskiej, więc nie mamy nad tobą władzy. Nigdy nie mieliśmy. Możesz o wszystkim decydować sam a nawet podporządkować sobie tyle wilków, ile chcesz.
Zapewnili go w końcu po upiornie długiej ciszy, która się między nimi utworzyła, a chłopak miał wrażenie, że padnie, gdy w końcu zalała go tak długo wyczekiwana fala tak ogromnej ulgi.
-Proszę, bądź dobry dla tego upartego alfy.
Rzucił jeszcze drugi ze starców, uśmiechając się i puszczając im oczko, po czym obaj zniknęli, zostawiając kochanków samych. Ci przez chwilę stali niczym wryci w ziemię, nim w końcu wpadli sobie w ramiona. Nareszcie mogli wrócić do normalnego życia.
Komentarze
Prześlij komentarz