Odnajdę cię! - Rozdział 20
-Pójdziemy dzisiaj potrenować?
Myślałem, że się przesłyszałem i prawie padłem na zawał, gdy usłyszałem to zdanie padające z ust mojego partnera. Patrzyłem na niego przez chwilę bez słowa, wciąż stojąc w drzwiach wejściowych bo dopiero co wróciłem z pracy i chyba nie do końca jeszcze nadążałem za nim myślami, bo w pierwszej chwili kompletnie nie miałem pojęcia, o czym on do mnie mówi.
-Potrenować?
Powtórzyłem za nim głupio, odstawiając moją szkolną torbę na niski regalik znajdujący się przy drzwiach. Dzieciak pokiwał głową jak te pieski ze sprężynką w samochodzie, przyglądając mi się z wielkim bananem na twarzy i błyskiem w oczach. Jak rano go widziałem to wyglądał jak siedem nieszczęść, co mu się stało?
-Naćpałeś się?
To pierwsze rozwiązanie, jakie przyszło mi do głowy i najwyraźniej bardzo zaskoczyłem go moim pytaniem, ale nie dbałem o to. Musiałem wiedzieć a wiedziałem, że mnie nie okłamie. Wciąż byłem dla niego wielkim autorytetem, nawet jeśli w tym świecie nie byłem Kapitanem Oddziału Zwiadowców a niewiele starszym od niego nauczycielem historii w liceum.
-Nie, dlaczego?
-Bo wyskakujesz mi z czymś takim jak Filip z Konopii.
Złagodniałem, widząc, że jego reakcje są całkiem normalne więc niemal napewno mogłem wykluczyć, że zażywał jakiekolwiek środki odurzające. Chociaż może po prostu bardzo chciałem wierzyć w to, że ich nie brał i mój mózg podświadomie ignorował jakieś drobne oznaki narkotyków.
-Po prostu pomyślałem sobie, że fajnie byłoby pójść znów poćwiczyć na SDTWM. Ale nie musimy, jeśli nie chcesz albo jesteś zbyt zmęczony.
Ostatnie zdanie brzmiało dla mnie niemal jak wyzwanie. Chwyciłem w dłoń klucze, które odłożyłem zaledwie chwilę wcześniej na haczyk i zmierzyłem go wzrokiem.
-Co tak stoisz? Zbieraj się. Masz dwie minuty, kadecie.
Widziałem, jak ucieszył się na moje słowa i przypominał mi radosnego psiaka, który właśnie usłyszał, że jest dobrym chłopcem bo raz w życiu nie nasrał w salonie pod nieobecność właściciela i dostanie za to nagrodę. Zbyt urocze ale taki właśnie CZASAMI był Eren. Po chwili faktycznie stał przy mnie gotowy do wyjścia, więc skierowaliśmy się do naszej hali treningowej.
Na miejscu zastaliśmy naszych przyjaciół, którzy właśnie latali pod sufitem, prześcigając się w tym, kto lepiej obsługuje SDTWM. Przewróciłem oczami widząc to i poszedłem do szatni, słysząc za sobą kroki Erena. Jak na razie Farlan i Isabel nie zorientowali się, że tu jesteśmy, co mnie trochę rozbawiło ale z innej strony jest to okropne, bo oznacza to, że ich instynkty przetrwania mocno osłabły i nie byliby w stanie odpowiednio szybko zareagować, gdyby byli w niebezpieczeństwie. Szybko przebraliśmy się w stroje treningowe i zabraliśmy nasze sprzęty, po czym ruszyliśmy na plac treningowy. Dopiero wtedy te dzieciaki nas zauważyły i wylądowały obok nas.
-Hej chłopaki!
-Dawno was tu nie było!
Przekrzykiwali się z uśmiechami na twarzy. Westchnąłem cicho, kompletnie nie mając ochoty na rozmowę. Zachowanie Erena wywołane jego przygnębieniem udzielało mi się i sam nie miałem najlepszego humoru. Fruwając w powietrzu przynajmniej mogłem oczyścić umysł i na moment przestać myśleć. Gdzieś w podświadomości wiedziałem, że osiemnastolatek lata niedaleko mnie, robiąc różne akrobacje, które wychodziły mu zdecydowanie lepiej niż w naszym poprzednim życiu. Wziąłem rozmach i puściłem linki, robiąc salto i lądując na jednej z podniebnych belek. Nie zdążyłem jeszcze złapać równowagi, gdy poczułem ciągnącą mnie w bok dłoń i po chwili poczułem ciepłe usta nakrywające moje. Serce szybciej mi zabiło i w cale nie przez to, że zawiśliśmy obaj tylko na linkach Erena kilka metrów nad ziemią, tylko od pocałunku, który ciepłem rozlał się po moim wnętrzu. Prawie w cale się nie dotykaliśmy, nie mówiąc o innych pieszczotach, od tamtego dnia, gdy pobiłem jego ojca. Chociaż nie chciałem tego przyznać, bałem się tego, że zniszczyłem tym nasze uczucie. Najwyraźniej się myliłem. Chłopak odsunął się kawałek od mojej twarzy, wciąż mocno trzymając mnie przy sobie.
-Przepraszam. Za te ostatnie dni.
Wyszeptał, ale ja nie chciałem go słuchać. Po prostu znów złączyłem nasze usta, smakując go i rozkoszując się tym uczuciem.
Komentarze
Prześlij komentarz