I'm sorry - Rozdział 12
pov Bakugo
Niestety, tak jak sądziliśmy, stracił pan słuch. Możemy spróbować dobrać aparaty słuchowe, które przywrócą słuch w około 40-60% ale nic więcej. To potrwa jednak parę dni a później przez kilka tugodni lub nawet miesięcy będzie się pan do nich przyzwyczajał. Jeśli chodzi o pańskie ręce to odzyska pan w nich sprawność ale już nigdy nie użyje pan swojego daru - obecnie nie ma techniki, która umożliwiłaby nam przywrócenie panu daru.
Po raz trzeci z rzędu trzymałem podsuniętą mi pod nos kartkę od lekarza. Mimo że się tego spodziewałem, w jakiś sposób nie mogłem tego zaakceptować i nie wiedziałem, co miałbym teraz ze sobą zrobić. W końcu jednak musiałem podjąć jakąś decyzję.
-W porządku. Proszę zająć się aparatami słuchowymi.
Mężczyzna pokiwał głową i odszedł, zostawiając mnie znów samego z Bomblogłową, która przyglądała mi się ze współczuciem, co było trochę wkurzające.
-Nie patrz się tak na mnie, sam o tym zadecydowałem.
Przez chwilę nie ruszyła się ani trochę, jednak w końcu zaczęła coś pisać z zapałem na kartce, po chwili mi ją pokazując.
Podziwiam, że potrafiłeś się tak poświęcić ale współczuję ci, że musiałeś aż tyle stracić. Nie bedziesz już bohaterem a twoje życie nie będzie normalne z uszkodzonym słuchem.
Przeczytałem, kiwając przy tym głową. Miała sto procent racji, jednak co to zmienia?
-To była moja decyzja i sam sobie to zrobiłem. Nie żałuj mnie. Chyba że Izuku i tak ucieknie albo nie da się przekonać do powrotu do tego dawnego, prawdziwego siebie.
Podobno chce się z tobą widzieć.
-Po co? I tak z nim nie porozmawiam.
Komputer ma robić za niego notatki głosowe.
-Jeśli tak to w porządku. Nie mam nic innego do roboty.
Po tym jak wyraziłem zgodę na rozmowę z Izuku nie minęło dużo czasu, nim Prezenter Mic wpadł do mojego pokoju szpitalnego i zabrał mnie gdzieś... sam nie wiedziałem, gdzie, bo zawiązano mi oczy. Więzienie, w którym trzymali Deku jest jednym z nielicznych tajnych miejsc, których istnienie nie może zostać ujawnione osobom postronnym. Gdy jednak znów mogłem widzieć, siedziałem tuż przed jakąś szybą - najprawdopodobniej odporną na broń i na dary, jednak mogłem się tego tylko domyślać - a naprzeciwko mnie siedział związany i wyglądający na bardzo spokojnego Izuku. Trochę zdziwił mnie jego spokój ale myśląc o tym chwilę z zaskoczeniem zorientowałem się, że zawsze tak było - w trudnych sytuacjach mistrzowsko umiał zachować zimną krew. Tuż obok niego stał na stojaku komputer tak, bym mógł widzieć, co się na nim znajduje.
Podobno straciłeś słuch.
Czułem na sobie jego uważne spojrzenie jednak musiałem śledzić tekst na ekranie, nie mogłem więc tego odwzajemnić. Nie zdążyłem się do tego jeszcze przyzwyczaić.
-Tak, niestety.
Jakakolwiek szansa na poprawę?
-Nie. Mam około 30% szans, że dzięki aparatom słuchowym częściowo odzyskam słuch, jednak nawet jeśli to będzie to tylko około 60% normalnego słuchu.
Rozumiem. Co z twoim darem?
-Darem? Nie mam go.
Co to znaczy?
-Zniszczyłem układ w moim organiźmie, który umożliwiał mi używanie daru. Teraz nie ma szans, żebym wywołał chociaż iskierkę. Mój dar już nie istnieje.
Przez chwilę na ekranie nic się nie pojawiało, więc spojrzałem prosto w zielone oczy. Musiałem przyznać, że żołądek aż ścisnął mi się w kłębek z nerwów.
Dlaczego to zrobiłeś?
Dopiero po chwili zorientowałem się, że w ogóle coś powiedział, więc szybko odczytałem nowy tekst na monitorze. Nie chciałem jednak odpowiadać do komputera, więc znów spojrzałem mu w twarz.
-Bo za bardzo zależało mi, żebyś wrócił. Wciąż wierzę, że możesz zostać bohaterem.
Niszczyłeś mnie.
-Wiem i nienawidzę siebie za to.
Dlaczego tak bardzo ci zależy?
Uśmiechnąłem się. Tu miałem kartę przetargową. Wiedziałem, że jeśli teraz nic mu nie powiem, ciekawość będzie go zżerać od środka i zrobi wszystko, by się dowiedzieć.
-Powiem ci, jeśli zasłużysz.
I przysięgam, że gdy wypowiedziałem te słowa, Izuku miał wzrok, który mógł zabijać. Nie żałowałem jednak niczego.
Komentarze
Prześlij komentarz