Zatańczysz? - Rozdział 9
Wtorek nadszedł bardzo szybko - o wiele szybciej, niż byliby się spodziewali kiedykolwiek. Jurij stał przed schodami prowadzącymi do budynku, w którym za kilkanaście minut miał wziąć ślub a jego narzeczony poszedł wziąć coś jeszcze z samochodu. Większość gości oraz urzędnik, znajomy jego narzeczonego, byli już na miejscu i oczekiwali ich w środku. Blondyn wyrwał się z zamyślenia dopiero, gdy otoczyło go opiekuńcze ramię partnera.
-Gotowy?
Otabek był bardzo spokojny i opanowany, jednak gdy mu się bliżej przyjrzeć Plisetsky z zaskoczeniem zauważał delikatne zmiany na jego twarzy, świadczące o ekscytacji i tremie, jaka opanowała serce tego osiemnastolatka. Skinął powoli głową, biorąc jeszcze jeden, głęboki wdech.
-Tak. Chodźmy.
Decyzję podjął w przeciągu kilku sekund. Nie można było już się wycofać. Trzymając się za ręce weszli razem po schodach, po chwili wchodząc do pomieszczenia przy restauracji, specjalnie przygotowanego dla nich, zwracając na siebie uwagę wszystkich obecnych osób. Goście porozsadzani byli przy stolikach i łatwo było zauważyć, że część osób brakuje - istniała jednak możliwość, że dołączą później do zabawy, ponieważ ceremonia była dość niespodziewana i w dodatku odbywała się w dzień pracy. Czując na sobie spojrzenia pozostałych i ogarniający ich stres, ruszyli przed siebie, po chwili zajmując miejsce przy prowizorycznie wybudowanym ołtarzu, gdzie stał już urzędnik. Skinęli mu głowami, dając znać, że są gotowi a mężczyzna odchrząknął i otworzył trzymaną w dłoniach książkę.
-Zebraliśmy się tu, aby połączyć losy dwójki niezwykle młodych ludzi i moich dobrych przyjaciół. Szesnastoletni Jurij Plisetsky, dziedzic rodu Plisetskych oraz osiemnastoletni Otabek Altin, dziedzic rodu Altin, postanowili na zawsze w świetle prawa złączyć się małżeństwem, biorąc nas wszystkich tu obecnych na świadków. Jurij, Otabek... czy obaj podtrzymujecie swoją chęć zawarcia związku małżeńskiego?
Blondyn dopiero po chwili zorientował się, że zostało im zadane jakieś pytanie. Szybko się zreflektował, spoglądając na wyższego chłopaka. To sprawiło, że się delikatnie uśmiechnął i poczuł, jak jego stres powoli ustępuje.
-Tak, jestem pewien.
-Ja również.
-Skoro obaj jesteście pewni oraz świadomi praw i zobowiązań, jakich podejmujecie się, decydując się na małżeństwo, nie pozostaje mi nic innego, jak udzielić wam ślubu i życzyć wszystkiego, co najlepsze na nowej, teraz już wspólnej drodze życia. Złóżcie proszę podpis na dokumentach, by zalegalizować wasz związek.
To powiedziawszy urzędnik podał pióro niebieskookiemu, który chwycił je delikatnie drżącą ręką i pochylił się, składając podpis pod certyfikatem ślubu. Przez myśl przemknęło mu, że przypomina to podpisanie cyrografu z samym Diabłem, bo koniec końców nie do końca wiedział, na co się pisze. Nie zamierzał jednak się wycofać i nie czuł strachu. Po chwili dokument był gotowy i wrócił do rąk urzędnika.
-Na podstawie tego oto dokumentu ogłaszam was małżeństwem. Zajmę również głos w imieniu prawników obu panów młodych, od których dostałem upoważnienie na oznajmienie wam tego. Z tą właśnie chwilą cały majątek rodu Plisetskych oraz cały majątek rodu Altin przechodzą niepodważalnie i nieodwołalnie w wasze ręce. Jedynym warunkiem zatrzymania przez was majątku było zawarcie przez was związku małżeńskiego, co też uczyniliście. Nikt więc nie ma prawa odebrać wam majątku o ile sami się go nie pozbędziecie. Świętujemy więc połączenie dwóch szanowanych i bardzo wpływowych rodzin. Cóż za piękne wydarzenie. Być może nie jest to ślub kościelny, jednak powiem jeszcze tak znane nam "możecie się pocałować".
Po tych słowach wszyscy zebrani zaczęli klaskać a Jurij poczuł szarpnięcie i już po chwili był w ramionach swojego świeżo upieczonego męża. Ten, trzymając go w talii blisko siebie, zbliżył do siebie ich twarze, jednak nie złączył ich ust ze sobą, składając pocałunek tuż przy lekko rozchylonych wargach Juri'ego.
-Teraz, zgodnie z tradycją, Otabek obetnie włosy Jurija. Przypomnę, że zgodnie z tradycją rodziny Plisetskych mężczyźni z tego rodu mają długie włosy do momentu, gdy zawrą związek małżeński a ich partner bądź partnerka obcina im wtedy włosy na weselu.
Urzęnik poprowadził ich do przygotowanego wcześniej stanowiska i Jurij po chwili siedział na pozbawionym oparcia krześle, dumnie wyprostowany i pozwalał złotym włosom swobodnie opadać na plecy. Sięgały mu aż do kości ogonowej, więc były dość długie a w połączeniu z jego delikatną urodą sprawiało to, że jeszcze bardziej niż zwykle przypominał dziewczynę. Altin wziął nożyczki w dłonie i powoli zaczął obcinać mu włosy, przy akompaniamencie oklasków ze strony gości. Po kilku minutach zakończył swoje dzieło, pozosawiając blondynowi włosy do ramion, gdy odkładał nożyczki. Podał partnerowi dłoń, pomagając mu wstać i wyprowadził na środek sali, gdzie skłonili się swoim gościom.
-Dziękujemy wam za tak liczne przybycie na nasz ślub. Zdajemy sobie sprawę, że było to dla was dużym zaskoczeniem, gdy tak nagle otrzymaliście zaproszenie na zbyt prędko następującą datę ceremonii. Nie chcieliśmy czekać z zawarciem związku małżeńskiego, skoro czuliśmy, że własnie to jest właściwe, że właśnie to powinniśmy zrobić. Cieszymy się, że możecie świętować z nami.
Kazach odnajdywał się w sytuacji o wiele lepiej. Yurij za bardzo się stresował i był wdzięczny młodemu mężczyźnie za to, że przejął on pałeczkę i prowadził ceremonię. Nawet nie zorientował się, gdy w jego dłoni wylądował kieliszek złocistego szampana. Ktoś wygłosił toast, wszyscy zawtórowali przy ostatnim zdaniu i po chwili zimny, musujący płyn spływał w dół jego gardła. Oblizał usta językiem i dopiero wtedy spojrzał na swojego już męża, uśmiechając się lekko. Jednak po jakimś czasie na twarzy czarnowłosego pojawiło się zmartwienie.
-Jurij, dobrze się czujesz?
Głos, chociaż znajomy i niezwykle ciepły, wydawał mu się w tym momencie bardzo odległy. Czuł, jakby jego kończyny były ociężałe a on sam nie był w stanie samodzielnie się poruszać.
-Tak.
To było ostatnie, co zdążył powiedzieć, nim osunął się w ramionach męża, odpływając w nicość a trzymany przez niego kieliszek spadł na ziemię, rozpadając się na milion kawałeczków.
Komentarze
Prześlij komentarz